Moja sąsiadka przychodziła do nas na grilla bez zaproszenia, a kiedy jej to wytłumaczyłam, pożałowała tego

Pod koniec wiosny przeprowadziliśmy się z mężem do naszego domku letniskowego, aby spędzić tam lato.

Jednym z powodów, dla których mój mąż i ja lubimy nasz domek letniskowy, są przytulne wieczory przy grillu z pachnącymi kebabami.

Pewnego wieczoru postanowiliśmy zaprosić naszą sąsiadkę Olę, która mieszkała po drugiej stronie ogrodzenia.

Wydała nam się miłą i towarzyską kobietą. Mieszkaliśmy obok siebie od kilku lat, ale nie mieliśmy okazji się poznać.

Tego wieczoru wszystko poszło dobrze. Dużo żartowaliśmy, śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historie. Ola okazała się miłą towarzyszką.

screen Youtube

Cieszyliśmy się, że zaprosiliśmy naszą sąsiadkę, bo zawsze miło jest dzielić się dobrym nastrojem i pysznym jedzeniem.

Ale od tego czasu coś poszło nie tak. Ola najwyraźniej uznała, że nasze zaproszenie jest stałe. W następny weekend pojawiła się u nas bez zapowiedzi, za to z wielkim uśmiechem i kilkoma butelkami wina.

Nieświadomie się zgodziliśmy. W końcu jest zabawna i jak można odmówić osobie, która przyszła z prezentami? Chociaż tak naprawdę nie podobało mi się to, co zrobiła. Mój mąż i ja planowaliśmy spędzić romantyczny wieczór razem, a Ola nie pasowała do tego obrazu.

Nie chciałam eskalować sytuacji. Dopiero kiedy odprowadzałam sąsiadkę do domu, powiedziałam jej, żeby następnym razem, chociaż nas uprzedziła, bo nawet nie przygotowaliśmy się na gości!

Ola nie poczuła się urażona tą uwagą, tylko się roześmiała. Minął kolejny tydzień, a kobieta wróciła do nas.

Sąsiadka zaczęła nas odwiedzać nie tylko w weekendy, ale także w dni powszednie. Gdy tylko rozpalaliśmy grilla, ona już tam była. Jednocześnie sąsiadka często proponowała własne metody przyrządzania kebabów i udzielała niechcianych rad.

Okazało się, że źle rozpalaliśmy grilla, źle robiliśmy marynatę, a nakrycie stołu było do niczego. Zaczynało mnie to stresować.

Powiedziałam, że nie czuję się urażona, ale w najbliższej przyszłości nie będziemy mogli przyjmować gości. Zaproszę ją, gdy sytuacja się poprawi. Ola natychmiast zareagowała i powiedziała, że nie będzie miała problemu z pomaganiem mi.

Potrząsnęłam tylko głową w odpowiedzi i wyprowadziłam sąsiadkę. Ola jest naprawdę miłą kobietą, ale jest taka irytująca! Nie mam już siły!

Nasz domek letniskowy zamienił się w pasaż. A my też chcemy czasem pobyć w ciszy, zamiast wysłuchiwać niekończących się opowieści o problemach sąsiadów, romansach Oli i niechcianych radach. Zresztą nie po to przyjechaliśmy do domku letniskowego!

Przez cały miesiąc nie zapraszałam Oli pod pretekstem bardzo ważnych spraw. Ale od czasu do czasu zerkała przez ogrodzenie na naszą działkę.

Jakby sprawdzała, czy naprawdę jesteśmy czymś zajęci, czy po prostu nie chcemy się widzieć. Na początku było mi wstyd, że tak potraktowałam sąsiadkę, ale potem pomyślałam, że mam do tego pełne prawo!

Minęło trochę czasu i postanowiłam zaprosić Olę do siebie. Poszłam na jej działkę i zastałam ją na werandzie z kubkiem herbaty. Kobieta sucho odpowiedziała, że nie przyjdzie, jeśli będziemy odpoczywać sami.

Wtedy Ola powiedziała, że wie, że nie chcemy się z nią widzieć, że powiedziała jej o tym kobieta, a także nasza sąsiadka, Joanna.

Joanna jest również naszą starszą sąsiadką. I tak raz rozmawialiśmy z nią o Oli. Ale nie sądziłam, że starsza pani od razu pobiegnie informować.

Szczerze mówiąc, miałam mieszane uczucia. Było mi wstyd przed sąsiadką. Okazuje się, że ją obraziliśmy, a ona wydawała się być w nas całym sercem zakochana. Ale z drugiej strony, czy ona nie zdaje sobie sprawy, że to nieładnie tak narzucać się ludziom?

Po tym incydencie nie rozmawialiśmy przez długi czas, ale ostatnio w końcu doszliśmy do porozumienia. Zaczęliśmy narzekać na żniwa, a potem przeszliśmy do tematu naszego konfliktu.

Ola powiedziała, że właśnie rozwodziła się z mężem i była tak zdenerwowana i samotna, że przyszła do nas. Ogólnie rzecz biorąc, poprosiła o przebaczenie.

Czułam się tu zupełnie nieswojo. Jak mogłam nie zauważyć, że ona była w żałobie i po prostu potrzebowała towarzystwa?

Wieczorem opowiedziałam mężowi o naszej rozmowie. Powiedział: „To, co się stało, już minęło, nie ma powodu do zmartwień. Najważniejsze, że się pogodziliśmy”. I zasugerował, abyśmy zapraszali naszą sąsiadkę na grilla przynajmniej raz na dwa tygodnie.

Pojechałam z mężem nad morze, ale w hotelu nie wszystko poszło zgodnie z planem. I przypomniałam sobie o mojej teściowej

Pojechałam z mężem nad morze, ale w hotelu nie wszystko poszło zgodnie z planem. I przypomniałam sobie o mojej teściowej

„Twoja siostra liczy każdy grosz, a ty wydajesz mnóstwo pieniędzy na prywatne przedszkole”: moja mama uczy mnie, jak wydawać pieniądze