Kilka lat temu rozwiodłem się i przeprowadziłem do innego mieszkania. Utrzymujemy dobre relacje z moją byłą żoną, a ja biorę czynny udział w wychowaniu naszego syna.
I jestem ze wszystkiego zadowolony. Ciężko pracuję, chodzę na siłownię i prawie cały wolny czas spędzam z synem.
Nie planuję ponownie brać ślubu, ani nawet rozpoczynać poważnego związku. Po prostu nie mam na to czasu. I myślę, że mam do tego pełne prawo.
Ale nie wszyscy tak myślą. Ostatnio moja sąsiadka zaczęła okazywać mi dziwną uwagę. Na początku tego nie rozumiałem.
Zuzanna i ja mieszkamy w tym samym budynku od dawna i zwykłyśmy się po prostu witać, gdy wpadałyśmy na siebie w wejściu.

Czasami widywałem ją z dwójką dzieci i mężem. Potem jej mąż gdzieś zniknął. Jak się później domyśliłem, rozwiedli się. Jakiś czas po rozwodzie Zuzanna rozpoczęła swoją działalność.
Najpierw zaczęła próbować jakoś ze mną rozmawiać. Chodziło o pogodę, stan windy czy wejścia. Grzecznie odpowiadałem, rozmawialiśmy przez minutę lub dwie, a potem zajmowałem się swoimi sprawami. Potem Zuzanna zaczęła próbować rozwijać nasze rozmowy.
Używała podpowiedzi lub żartów, aby dowiedzieć się, czy mam dziewczynę. Na przykład pytała: „Gdzie idziesz taki przystojny? Na randkę? A kiedy dowiedziała się, że jestem wolny, podjęła bardziej aktywne kroki.
Pewnego dnia po prostu złapała mnie w wejściu i powiedziała, że przez przypadek zrobiła dużo ciast i czy chciałbym wpaść do niej do domu, aby pomóc jej je zjeść.
Powiedziałem jej, że niestety nie mam czasu na herbatę, ale jeśli zapakuje mi kilka z nich do zabrania ze sobą, nie będę miał nic przeciwko.
Najwyraźniej Zuzanna uznała to za dobry znak. Zaczęła kontynuować tę interakcję jeszcze aktywniej. Prosiła mnie, żebym podwiózł ją do sklepu, pomógł jej wydostać się z parkingu lub coś innego.
Oczywiście rozumiałem, że musi mnie lubić i próbuje nawiązać jakąś relację. Nie zamierzałem jednak niczego z nią zaczynać, ale jednocześnie nie chciałem być niegrzeczny.
Czekałem tylko, aż zostawi mnie w spokoju. I wtedy zdarzyło się, że poznałem miłą dziewczynę na imprezie firmowej, która pracowała w innym dziale firmy.
Świetnie nam się rozmawiało na imprezie firmowej, a kiedy się skończyła, postanowiliśmy wrócić do domu. Myślę, że wszyscy wiedzą dlaczego.
I tak, gdy wchodziliśmy z nią do budynku, natknęliśmy się na Zuzannę i jej dzieci. Jak zwykle grzecznie się z nimi przywitałem i poszedłem dalej, nie przywiązując żadnej wagi do tego epizodu.
Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi. Dziewczyna poszła już do domu. Zastanawiając się, kto to może być, poszedłem otworzyć drzwi. Zuzanna stała na progu. Zapytała mnie, kim jest ta młoda kobieta, która była ze mną.
Byłem tak zaskoczony, że nawet nie znalazłem odpowiedzi od razu. Zapytałem ją, jakie przesłuchanie prowadziła od rana, a ona krzyknęła, że odwracam jej uwagę od tematu.
Wyjaśniłem jej, że pomimo jej dziwnego zachowania, nie spałem dobrze, więc trudno było teraz przyjąć te informacje.
Krzyknęła jeszcze głośniej, że udaję głupią i kazała mi przestać. Przerwałem jej i zapytałem, dlaczego uważa, że próbuję rozpocząć z nią związek. Odparła pewnie, że to zauważyła, bo kto by odmówił takiej gospodyni.
A potem, że jej dzieci potrzebują dobrego ojczyma. I jak długo będę kawalerem? Taki dobry człowiek nie powinien być stracony.
Ona uważa, że jestem dobrze wychowany, wykształcony, mało piję i dobrze zarabiam. Będę w stanie z łatwością ich utrzymać.
W tym momencie po prostu zdrętwiałem i zapytałem, czy powiedziałem, że chcę to zrobić. Zuzanna wzruszyła ramionami, jakby nic się nie stało i powiedziała, że nasza rozmowa wiele jej powiedziała.
Odpowiedziałem, że źle zrozumiała, że to tylko sąsiedzka uprzejmość. Zjadłem jej jedzenie, bo mi je zaproponowała.
Pomogłem jej, gdy o to poprosiła. Niczego jej nie obiecywałem i nie zapraszałem na randki. I nie zamierzam, więc się pożegnałem.
I skąd ta pewność, że jeśli jestem rozwiedziony i dobrze zarabiam, to domyślnie muszę utrzymywać jakąś kobietę z dziećmi?