screen Youtube
W dzieciństwie czasem mnie gnębił… Oczywiście, był asertywny. Sam był, za przeproszeniem, kompletnym zerem w życiu. Ale ja się nie obrażam. Po prostu mam złe wspomnienia.
I nie mówię tu o moim zmarłym ojcu. Moja mama odczuła to na własnej skórze. Przez kilka miesięcy szczerze go opłakiwała, zakrywając nawet głowę czarną chustą.
Potem się uspokoiła i zaczęła żyć dalej. Tylko nie tak jak kiedyś — pod postacią szarej, skromnej myszki. Mimo swoich 60 lat mama dobrze się bawiła.
Kupiła sobie nowe ciuchy, trochę kosmetyków i biżuterii. Kilka razy wyjechała do kurortu nad Morzem Czarnym, jak mówiła, żeby wygrzać kości.
Miała pieniądze — zawsze dobrze zarabiała i najwyraźniej na starość postanowiła wykorzystać swoje oszczędności zgodnie z ich przeznaczeniem.
Stała się prawdziwą pięknością. A gdzie piękna kobieta, tam kto? No właśnie, mężczyźni, którzy pragną jej uczuć.
Moja mama nie była wyjątkiem — pewnego pięknego (właściwie nie tak pięknego) dnia zaprosiła mnie na spotkanie ze swoim dżentelmenem.
Mama przedstawiła mnie siedzącemu przy stole w salonie rodziców mężczyźnie w marynarce o imieniu Andrzej.
Przyjaciel mamy wstał, by okazać mu szacunek. Powiedział mi, że na razie ograniczamy się do prostej komunikacji, ale w przyszłości na pewno się do siebie zbliżymy. Ma przynajmniej taką nadzieję.
Wycedziłem przez zęby, że był bardzo pewny siebie. Mama poprosiła, żebym się nie obraził i zaproponowała mi coś do jedzenia. Gdybyś wiedzieli, że mnie to brzydzi.
A jego twarz była równie przebiegła, z wąsami.
Myślałem, że to nie potrwa długo, więc nie wtrącałem się w prywatne życie matki. Ale powinienem był. Minęło pięć miesięcy.
Wprowadził się do niej ten mężczyzna i choć nie wzbudzał we mnie pozytywnych emocji, zmusił mnie do zaakceptowania jego obecności.
O dziwo, okazał się ciekawą osobą do rozmowy. Jest dobrze zorientowany w sporcie, sztuce współczesnej i muzyce klasycznej, mówi w trzech językach.
Ale oto co przykuło moją uwagę — ten człowiek zmienił się przez lata. W dniu, w którym go poznałem, mimo marynarki wydawał mi się jakiś skromny i szary, ale teraz stał się prawdziwym arystokratą.
Założył drogi garnitur, kupił kilka zegarków i nowy smartfon. I to pomimo faktu, że według matki nie miał stałej pracy.
Zapytałem matkę, kim jest, a ona powiedziała, że jest niezależnym artystą, więc pozwoliła mu z nią mieszkać. Kilka tygodni później ujawniło się prawdziwe oblicze tego „artysty”.
Pewnego wieczoru mama zadzwoniła do mnie i nienaturalnie radosnym głosem poprosiła mnie… o dużą sumę pieniędzy: zaledwie 30 tysięcy złotych, które mieli zwrócić. Dzień przestał być nudny. Nie słuchając żadnych wyjaśnień, wskoczyłem do samochodu i pojechałem do rodziców.
Zobaczyłem ich siedzących w salonie. Mama, trochę zmieszana i Andrzej, wyraźnie niezadowolony z mojego wyglądu. Zmarszczył brwi, gdy mnie zobaczył, tak był zły. Ale mówił do mnie uprzejmie — to wspaniały aktor.
Zapytałem go, dlaczego ten człowiek przyszedł nas odwiedzić. Osobiście zastanawiałem się, po co mojej matce tyle pieniędzy. Moja matka zainterweniowała i powiedziała, że chce dać swojemu ukochanemu prezent, samochód.
No właśnie. Okazuje się, że ten „wolny artysta” jest tak naprawdę zwykłym Alfonsem. W dodatku naiwnym. Niczego nie wyjaśniając, chwycił żuka za kołnierz i wyrzucił z mieszkania. Oczywiście stawiał opór i próbował mi grozić, ale szybko go uciszyłem.
Słowo po słowie okazało się, że mama wydała na to prawie pół miliona, prawie wszystkie swoje oszczędności. A kiedy poprosiła mnie o pieniądze, zaczęła mieć wątpliwości, czy nie została oszukana.
Powiedziała mi, że dobrze, że przyszedłem na czas i mocno mnie uściskała. Tak… Nie minie dużo czasu, jak podpisze umowę na mieszkanie z oszustem!
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…