Mam najlepszą przyjaciółkę, Magdę, która jest ze mną od szkoły. Studiowaliśmy razem na uniwersytecie, razem wynajmowałyśmy mieszkanie.
Wspierałyśmy się nawzajem, razem przechodziłyśmy przez trudności i świętowałyśmy zwycięstwa.
Pamiętam, że kiedyś przysięgliśmy sobie, że nigdy nie przestaniemy się komunikować. Powiedziałyśmy, że nie potrzebujemy żadnego mężczyzny.
Oczywiście to był tylko żart. Kilka lat później poznałam Czesława, mojego przyszłego męża.
Na początku tylko się spotykaliśmy i nawet nie myślałam, że między nami może wydarzyć się coś poważnego. Zawsze żartowałyśmy sobie z Magdą: „Wyobraź sobie, że to mój przyszły mąż”.
A potem czas mijał i zaczęłam zdawać sobie sprawę, że sprawy z Czesławem są prawdziwe. A kiedy Magda też to zauważyła, wydawała się być o mnie zazdrosna. Często mówiła, że o niej zapomniałam, bo cały czas spędzam z Czesławem.
Ale to nieprawda, nadal często z nią wychodzę. Potem Czesław poprosił mnie, żebym się do niego wprowadziła. Wtedy Magda też się zdenerwowała. Chociaż nawet pomogłam jej znaleźć nowe mieszkanie, a Czesław przeniósł jej rzeczy.
Rok po tym, jak zaczęliśmy razem mieszkać, Czesław mi się oświadczył. Zgodziłam się. Jako świadka zaprosiłam oczywiście moją przyjaciółkę.
Na ślubie Magda płakała i powiedziała, że ma nadzieję, że nadal będziemy przyjaciółmi i że nasza komunikacja nie skończy się po ślubie. Oczywiście zapewniłam ją, że tak będzie.
Na moim ślubie moja przyjaciółka poznała kuzyna mojego męża, a kilka tygodni później zaczęli się spotykać.
Magda była wtedy ode mnie odsunięta i pewnie dlatego nie przejęła się tym, że zaczęłyśmy się mniej komunikować. Swoją drogą, ona i Adam chodzili ze sobą dość długo, bo prawie cztery lata.
W tym czasie Czesław i ja mieliśmy syna. I, naturalnie, teraz, jako żona i matka, nie mogłam spędzać całego wolnego czasu na imprezowaniu, tak jak to robiłam w młodości.
I było mi z tym dobrze. Owszem, z przyjemnością wspominałam, jak dobrze bawiłyśmy się z Martą i innymi przyjaciółkami i znajomymi, gdy byłyśmy studentkami.
Ale teraz nie byłam już tą dziewczyną, którą interesowały tylko imprezy i kluby. Podobała mi się moja nowa rola społeczna. I zdałam sobie sprawę, że już nigdy nie będzie tak samo.
Tylko moja przyjaciółka zdawała się tego nie rozumieć. Magda rozstała się z Adamem i żeby się uspokoić, postanowiła gdzieś wyjść.
Pierwszego dnia po rozwodzie zadzwoniła do mnie i powiedziała, że będzie za pół godziny. Szczerze mówiąc, nie byłam z tego powodu zbyt szczęśliwa. Ponieważ był to dzień powszedni, mój mąż musiał jutro wstać do pracy, a ja musiałam wcześnie położyć dziecko spać.
Ale porozmawialiśmy z Czesławem i zdecydowaliśmy, że jeśli Magda jest naprawdę chora, to powinniśmy z nią zostać. Moja przyjaciółka przyszła z winem i słodyczami. Nie mogłam zjeść ani jednego, ani drugiego. Magda bardzo się zdenerwowała, gdy to usłyszała.
Siedziałyśmy w kuchni przez kilka godzin, a potem powiedziałam jej, że czas iść spać. Moja przyjaciółka była zdenerwowana i powiedziała, że tak naprawdę planowała pójść ze mną do klubu.
Roześmiałam się i zapytałam, o jakim klubie mówi. Mam małe dziecko, nie mogę zostawić jej na chwilę. Była oburzona i przypomniała mi, że kiedyś obiecałam jej, że zabiorę ją ze sobą. Odpowiedziałam, że moje priorytety zmieniły się wraz z narodzinami dziecka.
Moja przyjaciółka poczuła się urażona i wyszła. A potem w nocy nagrała mi długą wiadomość audio, w której napisała, że nie jestem już jej przyjaciółką, że ją zdradziłam i tak dalej.
I teraz nie wiem, co robić. Nie chcę stracić przyjaciółki, z którą przyjaźniłam się przez tyle lat. Ale jednocześnie zdaję sobie sprawę, że nie będę w stanie dać jej tego, czego chce.