„Moja matka mieszka z nieznajomym mężczyzną, który sprzeciwia się jej komunikacji z wnukami: liczy się to, że jest szczęśliwa”

W zeszłym roku zdecydowaliśmy się z mężem na wakacje w górach. Wybraliśmy to miejsce nie bez powodu: to był ciężki rok, dużo pracowaliśmy, więc chcieliśmy oderwać się od świeżego powietrza i aktywnie spędzić czas.

Mieliśmy jechać razem, a dzieci postanowiliśmy zabrać do mojej mamy, która rzadko widywała swoje wnuki i zawsze powtarzała mi, jak bardzo za nimi tęskni.

Kilka dni przed wyjazdem zadzwoniłam do mamy. Odpowiedziała pogodnym i raczej radosnym tonem.

Ale kiedy powiedziałam jej o zbliżającym się przyjeździe wnuków, jej głos natychmiast się zmienił.

Na początku po prostu zaczęła mówić, że boi się wziąć odpowiedzialność za dzieci, bo rzadko je widuje, a tu nagle tyle czasu naraz.

Ale próbowałam ją przekonać i moja matka uległa.

Rozmowa z moją matką była trochę zagmatwana. Nie wydawała się odmawiać pomocy, ale jej ton nie był szczęśliwy. Nie rozumiałam przyczyny takiego zachowania i od razu uznałam, że to zwykły strach przed tym, że sobie nie poradzę.

Spotkanie trwało kilka dni. Starałam się przemyśleć wszystko w najdrobniejszych szczegółach, aby dzieci czuły się komfortowo i nic nie odciągało naszej uwagi od kilku chwil odpoczynku.

Dzień przed wyjazdem zadzwoniła moja mama i powiedziała, że źle skręciła nogę na schodach i nie może na niej stanąć. Powiedzieć, że byłam zdenerwowana, to mało powiedziane. Byłam po prostu zdruzgotana.

Po pierwsze, długo oczekiwane wakacje musiały zostać przełożone. Po drugie, bardzo martwiłam się o matkę. Mieszkała sama, mój tata od dawna nie żył, nie mieszkaliśmy blisko niej, więc nie było nikogo, kto mógłby jej pomóc.

Mój mąż rozumiał, że jestem bardzo zdenerwowana, ale postanowił mnie wspierać. Powiedział, że podróż była dobra, ale mogliśmy bez niej żyć. A może Bóg prowadził mnie dalej.

Stopniowo zaczęłam przyzwyczajać się do myśli, że moje wakacje będą musiały zostać przełożone. Ale przyszedł mi do głowy inny pomysł: dlaczego nie pojechać na te dni do mojej mamy? Dawno się nie widzieliśmy, a przy okazji trochę ją wesprzemy, pomożemy.

Następnego ranka pojechaliśmy do mojego rodzinnego miasta odwiedzić mamę. Po drodze zatrzymaliśmy się w aptece, aby kupić lekarstwa i kupiliśmy dużo świeżych owoców i naturalnych soków. Z całego serca chciałam uszczęśliwić mamę.

Gdy podjechałam pod dom, zadzwoniłam do matki. Lepiej uprzedzić ją wcześniej, żeby mogła się ze mną spotkać. Ale nie odebrała.

Spakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy, wzięliśmy zakupy i weszliśmy na odpowiednie piętro. Mama otworzyła drzwi po pierwszym dzwonku. To było dziwne jak na osobę, którą tak bardzo bolała noga. Po jej minie widać było, że nie spodziewała się nas zobaczyć.

Mama wyglądała całkiem dobrze. Była czysto ubrana, nie w szlafrok jak zwykle, ale w ładnie wyglądającą sukienkę. Włosy miała ułożone, a oczy przyciemnione. I oczywiście nie wyglądała na chorą, stała idealnie na dwóch nogach. Na początku byłam nawet zdezorientowana.

Mama powiedziała, że cieszy się, że nas widzi, ale uśmiech szybko zniknął z jej twarzy.

Dzieci nie czekały na zaproszenie, szybko przebiegły obok babci i podeszły do telewizora. Mój mąż i ja powoli weszliśmy.

Mąż, próbując załagodzić nieprzyjemną sytuację, powiedział, że zdecydowali, że muszą uratować pacjenta i wyciągnął torbę z owocami.

Mama wzięła torbę i poszła do kuchni, jej chód był wyraźnie wesoły, a obie nogi doskonale wykonywały swoją pracę. Poszliśmy za nią.

Mama odwróciła się, by nalać herbaty i zapytała, czy zostajemy na dłużej. Nie czekałem na więcej, wiedząc, że najwyraźniej nie jesteśmy tu mile widziani.

Mama odwróciła się gwałtownie. Widziałam, że wstydziła się swojego zachowania. Nie mogłam jednak zrozumieć, co się z nią stało i dlaczego tak bardzo się od nas odsunęła.

W tym momencie ponownie zadzwonił dzwonek do drzwi. Moja mama najwyraźniej się go spodziewała, bo natychmiast rzuciła się do drzwi. Potem usłyszeliśmy męski głos i mamę bełkoczącą i robiącą wymówki. A potem mężczyzna wszedł do kuchni i nagle wyciągnął rękę do Aleksandra.

Słowo „niespodziewani” obiło mi się o uszy. Wstałam i zaczęłam wypytywać mamę, kim jest ta osoba.

Jak się okazało, był to stary znajomy mojej mamy, którego przypadkiem spotkali i zaczęli razem mieszkać.

Wcale mi to nie przeszkadzało, ale niechęć mojej mamy do swoich dzieci w tamtym momencie sprawiła, że powiedziałam coś zupełnie innego:

Tak więc z powodu tej „starej znajomości” nie zabrała swoich wnuków. Moje oburzenie zaczęło sięgać zenitu. Zaczęłam mówić mamie, że to nieładnie, że to nie w porządku, że zamieniła wnuki na mężczyznę. Moja matka płakała i robiła wymówki, a ten mężczyzna nawet nie stanął w jej obronie. Wydawało mi się, że nawet podobało mu się to, co się działo.

Szybko zebrałam dzieci i wyszłam z nimi do samochodu, gdzie czekał na mnie mąż. Ale nagle zdałam sobie sprawę, że torba z moimi dokumentami i telefonem została w mieszkaniu.

Poszłam na górę, drzwi były otwarte. Z progu usłyszałam płacz matki. Aleksandr stał nad nią jak sęp, głośno mówiąc, że ostrzegał ją, że nikogo nie powinno tu być, ponieważ wyjeżdża. Matka chwyciła go za ręce i poprosiła, żeby został.

Powoli wzięłam swoją torbę i na progu powiedziałam im, żeby się nie martwili, nie wrócimy. Ale jeśli dowiem się, że ją skrzywdził, niech sam się obwinia.

Od tamtej pory nie widziałam już mojej matki. Dzwoniła kilka razy, by dowiedzieć się, jak sobie radzimy. Z rozmowy zrozumiałam, że jest z Aleksandrem. Ale nie chciałam już mieszać się w jej życie. Rozumiałam, że chciała mieć mężczyznę u swojego boku, ale nie mogłam pojąć, jak mogła zdradzić dla niego własną córkę i wnuki.

„Poprosiliśmy rodziców o opiekę nad dziećmi i powiedziano nam: zabierzcie swoje dzieci ze sobą na wakacje, a my też chcemy żyć własnym życiem”

„Nie podoba mi się, że mój mąż wydaje prawie wszystkie pieniądze na swoją dorosłą córkę: jej pragnienia rosną z każdym dniem”

„Normalna kobieta nie dba o to, czyje to dziecko: moja teściowa nalega, żebym polubiła syna mojego męża, ale ja nie chcę”