Moja mama ukrywała wszystkie pyszności, aby moje dzieci i ja nie jedliśmy, kiedy przyjeżdżaliśmy w odwiedziny: „Mam małą emeryturę i nie starcza dla wszystkich”

Moja matka sprawiła mi bardzo niemiłą niespodziankę. Nie wiem co to jest, zwykłe pstryknięcie czy jakieś szaleństwo starości — chowanie jedzenia przed własnymi wnukami i dziećmi, żebyśmy go nie zjedli?

Czuję się jak jakaś bezduszna osoba, która zabiera matce ostatni kawałek.

Moja siostra i ja jesteśmy matkami od dawna, ona ma dwójkę dzieci i ja mam dwójkę, jej chłopcy będą dwa lata starsi. Mieszkamy we własnych mieszkaniach, nie liczymy na rodziców, nie oczekujemy łaski od losu.

Dzięki Bogu oba urlopy macierzyńskie już się skończyły, mój najstarszy przygotowuje się teraz do szkoły i zacznie ją jesienią, a najmłodszy za rok.

Na początku naszego życia rodzinnego, jak wiele młodych rodzin, stanęliśmy przed kwestią kredytu hipotecznego. Najpierw oszczędzaliśmy, a teraz wciąż płacimy.

screen Youtube

I będziemy musieli płacić przez ponad rok, ale po tym, jak wyszłam z urlopu macierzyńskiego, płatności nie wiszą mi już na szyi jak ciężki kamień. Chociaż nadal mam bardzo mało wolnych pieniędzy.

Mój mąż i ja nie liczyliśmy na naszych rodziców. Ja mam tylko jedną matkę, mój mąż ma młodszego brata i niezbyt zdrową babcię. Mogli co najwyżej poprosić mnie o opiekę nad dziećmi i mną w razie nagłej potrzeby.

Moja matka martwiła się, że nie może pomóc swoim córkom. Denerwowała się, że przez całe życie nic nie zarobiła, więc moja siostra i ja byłyśmy jak igły w spirali, bez posagu.

Ale przekonywaliśmy ją, jak mogłyśmy. Nie każdy rodzi się ze złotą łyżką w ustach, co można zrobić? Ale moja mama też nie wyciągała od nas pieniędzy, żyła sama, a to już jest dobra pomoc.

Kiedy dzieci były bardzo małe, rzadko odwiedzaliśmy naszą matkę. Mieszka daleko od nas, a to długa podróż. Ona też rzadko do nas przyjeżdżała, podróż była dla niej bardzo męcząca, a w transporcie dostawała choroby lokomocyjnej. Ale kiedy dzieci podrosły, staraliśmy się odwiedzać babcię co tydzień.

Wydawało mi się, że postępuję słusznie, ponieważ wnuki powinny zobaczyć swoją babcię. Sama mama wydawała się szczęśliwa, że nas widzi.

Jak już wspomniałam, mieliśmy niewiele pieniędzy, ale i tak za każdym razem przynosiłam jakieś smakołyki do herbaty. Było mi wstyd przychodzić z pustymi rękami. Moja mama zawsze się denerwowała, że nie ma nic smacznego dla swoich wnuków, tak jakbyśmy ją odwiedzali.

Ale w ostatni weekend nie poszłam z pustymi rękami. Rodzice mojego męża dostali od znajomych pół tuszy wieprzowej.

Podzielili się nią z nami, a ja postanowiłam podzielić się mięsem z mamą. Mięso było dobre, rustykalne, z kością. Z trudem dostałam paczkę z dwójką dzieci do mamy.

W naszej zamrażarce było dobrze, ale moja mama ma starą lodówkę i małą zamrażarkę, a mięso nie mieściło się w takim kawałku. Postanowiliśmy je rozmrozić, pokroić i odpowiednio wyłożyć.

Zapytałam mamę, gdzie położyć mięso, żeby nie przeciekało. Mama powiedziała, że jest na balkonie, więc tam poszłam. Ale nie mogłam go znaleźć we wskazanym miejscu. Zaczęłam szukać po całym balkonie i zamiast miski znalazłam torbę z jedzeniem. Zawierała ser, wędzoną kiełbasę, jogurt, owoce i słodycze.

Moja matka przyszła po mnie i kiedy zobaczyła paczkę, zamarła. Kiedy zadałam jej pytanie, wyrwała mi paczkę z rąk i zepchnęła mnie z balkonu.

Zapytałam mamę, co robi na balkonie z tym całym jedzeniem, a ona powiedziała, że jej emerytura jest niewielka, więc kupuje po trochu wszystkiego, ale może to rozciągnąć na tydzień lub dwa. A my potrzebujemy tego na jeden raz.

Brzmiało to tak, jakbyśmy ciągle ją podjadali, doprowadzając tę osobę do punktu, w którym musiała ukrywać przed nami jedzenie. Ale to się nigdy nie zdarzyło. Moje dzieci i ja zawsze chodzimy do domu mojej mamy najedzeni. Kupuję więcej twarogu dla dzieci, na wypadek gdyby zgłodniały.

Robię to, aby moja mama nie musiała się o to więcej martwić. Ale ona wciąż chowa przed nami jedzenie z lodówki na balkonie.

Szybko zebrałam dzieci i wyszłam. Niezręcznie było być w domu mojej matki. Wydawało się, że czuję się niekomfortowo nawet przez samą moją obecność. Oczywiście nic nie mówi, ale wcześniej nie rozmawiała o jedzeniu i okazuje się, że boi się, że ją zjemy.

Teraz zastanawiam się nad kilkoma kwestiami: po pierwsze, czy powiedzieć siostrze o tej sytuacji, a po drugie, jak komunikować się z matką. Wygląda na to, że muszę powiedzieć siostrze i kusi mnie, żeby jej powiedzieć, ale co jeśli siostra się na nią obrazi?

A może dowie się, że mama nie chowa przed nią jedzenia i wtedy poczuję się jeszcze bardziej zraniona.

I jak mam się teraz komunikować z mamą? Mogę rozmawiać przez telefon, jakby nic się nie stało. Odwiedzanie jej to inna sprawa. Nie chcę teraz tego robić, ale dzieci będą chciały odwiedzić babcię i co im powiem?

Planowałam zostać za granicą przez kilka lat, ale po niedawnym telefonie od przyjaciółki popędziłam do domu, zostawiając wszystko za sobą

Mój mąż i jego brat przez długi czas nie mogli współdzielić mieszkania. Żona Radka decydowała o wszystkim: „Po prostu mu je oddaj”

Anna przygarnęła małego kociaka i nie miała pojęcia, jak los jej za to odpłaci: „Obiecuję, że wszystko będzie z tobą dobrze”