Od trzech lat moja matka próbuje udowodnić w sądzie, że mieszkanie, które na mnie zarejestrowała, jest nieważne.
Wygląda na to, że moja babcia nic o nas nie rozumiała, a ja wykorzystałam jej schyłkowe lata, aby zdobyć mieszkanie dla siebie.
A tak ciężko walczyła o to mieszkanie, gdzie tylko siła pochodzi od kobiety, która pięć lat temu była przedstawiana jako nieszczęśliwa i niezdolna do opieki nad własną matką.
Byłam wychowywana przez babcię, podczas gdy moja matka próbowała ułożyć sobie życie, co jest trudne z dzieckiem w ramionach. Więc moja mama zrzuciła ciężar na moją babcię.
Nie narzekam, babcia dała mi wszystko, co mogła. Nie mogę narzekać na brak opieki czy miłości, miałam jej pod dostatkiem.
Mama pojawiała się w naszym życiu od czasu do czasu, ale po kilku miesiącach pobytu wracała do kolejnego małżeństwa.
Nie przeszkadzało mi to, wręcz cieszyłam się, gdy zwalniałam pokój, bo byłam przyzwyczajona do własnego pokoju, babcia miała swój, a my musiałyśmy się gnieść, gdy mama przyjeżdżała w odwiedziny.
Wyjechałam na studia do innego miasta, ale nie zdążyłam ich skończyć. Moja babcia zachorowała i wymagała opieki. Musiałam zostawić wszystko i pojechać się nią zaopiekować.
Brakowało pieniędzy, więc zadzwoniłam do mamy, by poprosić ją o pomoc, przynajmniej finansową. Nie pomogła mi zbytnio, ale przynajmniej coś dała.
Zamiast tego mama nie zapomniała ponarzekać na własne dolegliwości, które uniemożliwiały jej opiekę nad własną matką. Łapy jej się łamią, ogon odpada, jest biedna i nieszczęśliwa.
Jąkała się nawet o niepełnosprawności, jakby trzeba było ją zarejestrować, bo były ku temu wszelkie podstawy. Nie rozumiałam, po co mi ta informacja, ale babcia wyjaśniła.
„Tworzyła dla siebie rolę, aby nikt nie powiedział, że porzuciła chorą matkę. Teraz mówi wszystkim, że sama jest chora i nie ma siły za mną podążać” – uśmiechnęła się gorzko babcia.
Kilka dni po tej rozmowie babcia poprosiła mnie, abym zadzwoniła do notariusza w celu sporządzenia aktu darowizny mieszkania.
„Nie chcę, żeby dostała coś po mnie” – wyjaśniła. Najwyraźniej zachowanie matki bardzo ją zdenerwowało.
Dwa lata temu babcia zmarła. Przeszła jeszcze dwa udary, a potem jej ciało nie mogło sobie z tym poradzić. Zostałam w tym samym mieszkaniu, które zgodnie z dokumentami jest teraz moje.
Kiedy moja mama dowiedziała się, że jej spadek wymknął się jej z rąk, natychmiast pozbyła się wszystkich bólów i znalazła siłę, by biegać po sądach, próbując zakwestionować darowiznę mojej babci.
Od trzech lat stara się znaleźć siłę, by pójść do sądu, przyjść do mnie, by się wypłakać i opowiedzieć wszystkim wokół, jak oszukałam biedną staruszkę.
Oglądanie tego jest obrzydliwe, ale nie zamierzam się poddać. W dużej mierze dlatego, że moja babcia byłaby temu przeciwna, a ja nie chcę jej denerwować nawet tam.