Moi rodzice rozwiedli się, gdy byłam w szkole średniej. Byłam wtedy bardzo zła na ojca. Myślałam, że zdradził moją matkę.
W końcu nasza mama jest taka dobra i wrażliwa, a on po prostu nas zostawił.
Teraz mam trzydzieści jeden lat i myślę, że zaczynam rozumieć mojego ojca. Jestem coraz bardziej przekonana, że moja matka była dla ojca tylko dzieckiem.
Po rozwodzie matka przerzuciła na mnie większość obowiązków, które wcześniej wykonywał ojciec.
Oczywiście słusznie, że dorosła córka powinna pomagać matce w niektórych sprawach domowych, ale na pewno nie prowadzić tego życia samodzielnie.
Moja matka chodziła tylko do pracy. Nadal nie mam pojęcia, jak ona sobie radzi z jakąkolwiek pracą. Jak toleruje ją szef i jak mama zachowuje się w pracy?
W domu moja mama zamienia się w humorzastą dziewczynę. W przyszłym roku kończy pięćdziesiąt lat. Trzy lata temu wyprowadziłam się od niej. Do tej pory moja mama nawet sama nic nie ugotowała.
Nadal nie gotuje. Kupuje gotowe jedzenie. Nigdy nie widziałam garnka ani patelni w kuchni mojej matki. Kiedy się wyprowadziłam, umyłam wszystko przed wyjazdem i wszystko jest w tym samym miejscu.
Jedyną rzeczą, która sprząta dom, jest robot odkurzający. Raz na pół roku udaje mi się zrobić generalne porządki. Zwykle do tego czasu ledwo widać przez brudne okna.
Z każdą wizytą moja mama potrzebuje mnie coraz bardziej. Nie jest w stanie nawet zadzwonić po hydraulika czy elektryka, żeby samemu coś naprawić. Siedzi i czeka, aż przyjdę i sama wszystko rozwiąże.
Od około roku, oprócz wszystkich powyższych, moja matka zdecydowała, że nie musi już dbać o siebie, nie tylko w domu, ale także we własnym życiu.
Przestała nakładać makijaż przed wyjściem do pracy. Jest już dość stara. Kosmetyki pomagają dbać o skórę. I nikt nie anulował agresywnego wpływu środowiska.
Przecież można przynajmniej używać kremu i balsamu do ust. Zimą skóra wysycha i robi się spierzchnięta. Mama zaczęła wyglądać na dziesięć lat starszą niż jest w rzeczywistości.
Ale kiedy zaczynam komentować moją matkę, natychmiast zamienia się w agresywną nastolatkę. Przewraca oczami i mówi, że ją denerwuję swoimi naukami.
Coraz bardziej czuję, że moja matka jest moim dorosłym dzieckiem na utrzymaniu. Muszę się zastanawiać, czy dzisiaj jadła, czy zapłaciła czynsz w tym miesiącu, czy będę musiała znowu przepraszać i prosić, żeby nie odcinała prądu.
Najtrudniejsze jest to, że jestem w ciąży. Wkrótce będę miała swoje prawdziwe dziecko. Nie będę nawet mówić o tym, jak moja matka pomoże mi z wnukiem. Tak się na pewno nie stanie.
Moim największym zmartwieniem jest to, że po urodzeniu dziecka nie będę mogła poświęcać mamie tyle uwagi, co teraz. A mama tego nie lubi.
Wiem, co to oznacza. Przechodziłam przez coś podobnego, kiedy poszłam na studia. Moja mama dzwoniła do mnie co wieczór i dosłownie wyła do słuchawki jak ranny łoś o tym, jak jej przykro, że urodziła takiego egoistę.
Mój mąż przekonuje mnie, że moja mama jest dorosła i kiedyś będzie musiała przeciąć tę starą pępowinę. A ja boję się, że moja mama po prostu przestanie jeść ze złości albo zrobi coś jeszcze gorszego. Jak mam żyć z tym ciężarem poczucia winy?
Niedawno powiedziałam mamie, że po porodzie nie będę mogła jej tak często odwiedzać. Moja mama po prostu powiedziała mi, że w takim razie będę musiała po prostu wprowadzić się do niej z dzieckiem.
Moja matka zaczęła mieć pretensje, że nie staje się młodsza i ktoś musi się nią opiekować.
Naprawdę się przestraszyłam. Mama będzie miała dopiero pięćdziesiąt lat! A już zachowuje się jak toksyczna staruszka. Co będzie dalej?