Żyło im się dobrze, dopóki Kaja nie zaszła w ciążę. Urodziła córkę, Marię, a potem drugie dziecko, Dianę.
Katarzyna z niecierpliwością czekała na narodziny tych dzieci, więc pomagała macosze we wszystkim. Opiekowała się dziećmi i wykonywała prace domowe.
Ale wkrótce wszystko się zmieniło. Z czasem Katarzyna coraz gorzej dogadywała się z Kają.
Z dnia na dzień macocha coraz bardziej ją beształa i wymagała coraz większej pomocy. Dziewczyna nie mogła tego znieść i poskarżyła się ojcu, ale ten nie wziął tego pod uwagę.
Nie mogła się doczekać ukończenia szkoły. Dostała się na uczelnię budowlaną i zamieszkała w akademiku. Rzadko wracała do domu, ponieważ tam mieszkała jej rodzina.
Po pięciu latach studiów ukończyła je z wyróżnieniem i rozpoczęła pracę.
Katarzyna zrozumiała, że nie ma nikogo poza sobą, więc ciężko pracowała, aby się utrzymać. Prawie nie miała czasu na życie osobiste czy przyjaciół.
W ciągu kilku lat stała się odnoszącą sukcesy bizneswoman z własnym mieszkaniem i samochodem. Każde lato spędzała za granicą i kupowała drogie rzeczy. Prawie nigdy nie wspominała o swojej rodzinie.
Kaja wydała córki za mąż i przeszła na emeryturę. Później dziewczyny miały dzieci i opowiadały wszystkim, jak szczęśliwe są ich rodziny. W zamian krewni chwalili Katarzynę, która osiągnęła wielki sukces. To tylko zdenerwowało dziewczyny.
Potem okazało się, że rodzina Marii była bardzo zadłużona i miała wiele pożyczek. Nie wiedzieli, jak mają tyle spłacić, więc Kaja postanowiła poprosić o pomoc swoją pasierbicę Katarzynę.
Macocha kupiła ciasto i poszła odwiedzić dziewczynę. Katarzyna była bardzo zaskoczona wizytą. Po kilku minutach milczenia Kaja zaczęła opowiadać o trudnej sytuacji córki. Błagała Katarzynę, by dała jej pieniądze. Nawet nie pożyczone, ale DAŁA!
Katarzyna oczywiście się nie zgodziła, przypominając sobie, jak macocha traktowała ją w dzieciństwie. Wtedy kobieta zaczęła jej grozić, mówiąc, że opiekuje się nią od około 10 lat. Ostatecznie Katarzyna wyrzuciła macochę z domu.
Miesiąc później ojciec Katarzyny zażądał tego samego. Dziewczyna nie zmieniła jednak zdania. Uważa, że Maria jest wystarczająco dojrzałą osobą, by sama poradzić sobie ze swoimi problemami.
Nie mogę zrozumieć, dlaczego nazywałam tę kobietę „mamą”. Może dlatego, że tak trzeba? Bo tak…
To był początek jesieni, pierwszy semestr studiów, nowe miasto, nowi ludzie i ogromne plany na…
Kilka miesięcy temu, kiedy syn z żoną postanowili zamieszkać u nas na chwilę, byłam zaskoczona,…
Zgodziłam się, żeby syn z synową pomieszkali u nas przez jakiś czas, bo byłam przekonana,…
Mąż często jeździł do swojej matki. Zawsze miała jakiś powód, żeby go wezwać: raz trzeba…
Kiedy przyjechałam do córki, nie wierzyłam własnym uszom. To, co usłyszałam od mojego zięcia, wstrząsnęło…