„Moja córka wprowadziła się do mojego mieszkania z całą rodziną i wtedy dowiedziałam się o jej trzeciej ciąży: Chcę żyć dla siebie”

Dorastałam w dużej rodzinie, w której byłam najstarszym dzieckiem. Mając troje młodszych braci i sióstr, od najmłodszych lat zdecydowałam, że nie chcę mieć więcej niż jednego dziecka.

Po ślubie mój mąż i ja mieliśmy córkę. Kiedy była w siódmej klasie, mój mąż zmarł, a ja musiałam zająć się całym domem.

Jednak poradziłam sobie. Anna dobrze skończyła szkołę, studiowała i poznała fajnego chłopaka.

Po ślubie zamieszkali w akademiku. Donald miał tam swój pokój, który wyremontowali. Myślałam, że w końcu będę mógł żyć dla siebie. Ale dzieci myślały inaczej.

Dwa lata później urodziło im się pierwsze dziecko, Donald. Nie mogłam się z tym pogodzić, pomagałam jak mogłam, po pracy wpadałam do nich w odwiedziny, przynosiłam prezenty.

Pewnego dnia Anna zadzwoniła i powiedziała, że przyjadą wieczorem.

Moja córka krzyknęła od progu, że ma niespodziankę: zostanie babcią po raz drugi! Ta wiadomość mnie zaskoczyła. Dana ma dopiero rok i muszę mieć na niego oko, ale oni mieli dostać jeszcze jedno.

Musiałam udawać, że się cieszę. Chociaż w głębi duszy nie rozumiałem, jak poradzi sobie sama z dwójką dzieci. Byłam w pracy, Donald też.

Zbliżał się termin porodu. Wzięłam urlop w pracy, aby opiekować się Donaldem, podczas gdy Anna była w szpitalu. Urodził się Wiktor, a ja miałam jeszcze więcej do zrobienia.

Moja córka miała problemy, bo dzieci były chore i musiałam interweniować. Biegając z pracy do domu, z domu do córki, od córki do przedszkola, czułam się jak w dzieciństwie, gdzie musiałam opiekować się młodszym rodzeństwem.

Zbliżała się zima, moje wnuki chorowały, a w akademiku było zimno. Anna zadzwoniła do mnie i zapytała, czy może zostać ze mną i dziećmi. Nie na długo, dopóki nie naprawią ogrzewania w naszym pokoju.

Oczywiście nie mogłam odmówić. Tak więc do mojego dwupokojowego mieszkania wprowadziła się nie tylko córka i wnuki, ale także zięć. Minął miesiąc, dwa, trzy, wiosna była już w drodze, a oni nadal mieszkali ze mną.

Delikatnie zasugerowałem dzieciom, że wkrótce będzie cieplej i będziemy mogli wrócić do domu. Okazało się, że moja córka powiedziała, że wynajęli swój pokój w akademiku. Dlaczego miałby stać bezczynnie? Przynajmniej mam dodatkowy grosz co miesiąc.

Zapytałam ich wprost, gdzie planują mieszkać, mają własną rodzinę, są młodzi, muszą zbudować własne gniazdo. Chcę żyć w ciszy na starość”.

Było jasne, że poczuła się urażona. Mój zięć nie wtrącał się do naszej rozmowy, ale było jasne, że pokrzyżowałam im plany.

Tak minęło jeszcze kilka miesięcy. Dzieci chorowały, lokatorzy jeszcze się nie wyprowadzili, trzeba było oszczędzać – wymówek, żeby nie wracać do akademika było mnóstwo.

Ostatnią kroplą przepełniającą czarę goryczy była wiadomość, że Anna jest w ciąży z trzecim dzieckiem. Kiedy wróciłem wieczorem z pracy, zaatakowałem ją i mojego zięcia.

Dałam im czas do końca miesiąca na spakowanie rzeczy i wprowadzenie się z powrotem.

Ile paskudztwa wylało się w moim kierunku! Anna skarżyła się koleżankom na nieludzką matkę, która „wyrzuciła ciężarną córkę z domu”, teściowej i sąsiadom. Wydawało mi się, że nawet starsze panie przy wejściu potępiały mnie i kręciły głowami za każdym razem, gdy przechodziłam obok.

Anna, jej mąż i dzieci wrócili do swojego mieszkania. Odetchnęłam z ulgą, dawno nie było tak cicho w moim mieszkaniu. Kiedy cieszyłem się spokojem, zadzwonił telefon. To była matka Donalda.

Zapytała mnie, dlaczego obraziłem dzieci, nie, żeby pomóc mojej ciężarnej córce z dziećmi, więc ją wyrzuciłam!

Zaproponowałam jej, że zabiorę je wszystkie do siebie! Nie mogłam opanować emocji. Wyszła za mąż, urodziła dzieci, więc niech sama się nimi zajmie!

Byłam wściekła, że moja jedyna córka postawiła mnie w takim świetle przed swoimi krewnymi. Czego ode mnie oczekiwała, że będę niańczyć jej dzieci w moim domu? Przez tę całą sytuację nie chcę widywać się z córką ani wnukami. Chcę żyć dla siebie.

„Moja matka mieszka z nieznajomym mężczyzną, który sprzeciwia się jej komunikacji z wnukami: liczy się to, że jest szczęśliwa”

„Poprosiliśmy rodziców o opiekę nad dziećmi i powiedziano nam: zabierzcie swoje dzieci ze sobą na wakacje, a my też chcemy żyć własnym życiem”

„Nie podoba mi się, że mój mąż wydaje prawie wszystkie pieniądze na swoją dorosłą córkę: jej pragnienia rosną z każdym dniem”