freepik.com
Moja córka – moja jedyna córka, którą wychowywałam sama, bez męża, bez babci, bez pomocy. Pracowałam dzień i noc.
Piekłam torty na zamówienie, szyłam na maszynie, dorabiałam jako sprzątaczka w biurze.
Jej dzieciństwo upłynęło w kuchni, gdzie piekłam placki, i nad podręcznikami, które czytałyśmy razem wieczorami, ponieważ nie mogłam sobie pozwolić na korepetytora.
Nie pozwalałam sobie chorować. Nie pozwalałam sobie odpoczywać. Wszystkie pieniądze szły na jej przyszłość.
A teraz jestem „mamą, która mieszka na wsi”. Nie jestem „taką babcią”, bo nie przybiegam na każde wezwanie, bo mam grządki, truskawki i kwiaty, które też na mnie czekają.
A jej teściowa jest „idealna”. Gotuje zupy, opiekuje się wnukami, piecze ciastka. U niej wszystko jest proste — mąż żyje, emerytura jest stabilna, a mieszkanie znajduje się w centrum miasta. A ja… Ja jestem babcią bez statusu.
„Zawsze jesteś zajęta” — powiedziała kiedyś córka. I po raz pierwszy w życiu nie znalazłam odpowiedzi.
Jestem zajęta… Bo dacha to nie tylko ziemniaki. To samotność. Miejsce, gdzie czuję się potrzebna przynajmniej komuś — drzewom, krzewom, ziemi. Bo ludzie już nie czekają.
Nikt nie pyta, jak się czuję. Czy bolą mnie nogi. Czy mam lekarstwa.
Nikt nie dzwoni, żeby po prostu zapytać:
– Mamo, jak minął dzień?
Ale jak coś jest potrzebne — to telefon jest gwarantowany. Ale nie dlatego, że jestem dobrą babcią. A dlatego, że trzeba. I to nie zawsze. Bo jest lepsza — teściowa.
I co mam robić? Rywalizować o miłość mojego dziecka? Prosić o pozwolenie, żeby przytulić wnuka? Piec pierogi na czas?
Nie wytrzymałam. Powiedziałam:
— Córeczko, nie rywalizowałam z nią. Jestem po prostu mamą. Twoją mamą. Dałam ci wszystko, co miałam. I więcej. Nie po to, żeby kiedyś mnie porównywano.
Zamilkła. A potem cicho odpowiedziała:
— Mamo… po prostu nie rozumiałam, że ty też bywasz samotna.
Tego wieczoru została u mnie. Bez wnuków, bez męża, tylko my — jak kiedyś. I po raz pierwszy od dawna zasnęłam z ciepłem w sercu. Bo może nie zawsze jestem „wygodną babcią”, ale zawsze byłam i pozostaję mamą.
Nie wierzyłam, że miłość zapuka do moich drzwi w wieku 65 lat, ale Wiktor zdołał mnie podbić
Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni ktoś zapytał mnie, czy ja w ogóle jestem szczęśliwa.…
Nie pamiętam momentu, w którym mogłabym powiedzieć, że mój mąż mnie kochał. Byliśmy razem, mieszkaliśmy…
Nigdy nie byliśmy naprawdę blisko. Nie tak, jak sobie wyobrażałam, kiedy wychodziłam za mąż. Wtedy…
Dwa lata temu przeszliśmy na emeryturę. Pamiętam ten dzień bardzo wyraźnie. Wyszedłem z pracy z…
Nigdy nie myślałam, że będę jedną z tych matek, które dowiadują się o ślubie własnego…
Nigdy nie myślałam, że będę jedną z tych matek, które dowiadują się o ślubie własnego…