„Moja córka doprowadziła mnie do płaczu, bo dałam jej niewłaściwy prezent: zabierz ten wisiorek, żebym go więcej nie widziała”

Oczywiście moja córka jest dobra, ale ma kilka nieprzyjemnych cech charakteru.

Jest zarozumiała, nieustannie opowiada wszystkim o swoich wyimaginowanych osiągnięciach i bardzo się obraża, gdy ludzie jej nie wierzą.

Joanna jest też wyjątkowo próżna, często rzuca kurz w oczy. Okazało się, że dla jakiegoś niezrozumiałego prestiżu mogła skrzywdzić ukochaną osobę.

Wszystko zaczęło się trzy tygodnie przed maturą Joanny. Od dawna dawała do zrozumienia, że miło byłoby podarować jej drogi i solidny prezent z okazji ukończenia szkoły.

Ale nie wyraziła swoich życzeń wprost. A potem nagle usiadła ze mną na kanapie i wyrzuciła z siebie prawdę.

Moja córka zapytała mnie, co podarowałabym jej z okazji ukończenia szkoły. Okazało się, że jest tu taki zwyczaj, że rodzice zawsze dają dzieciom prezenty.

Uśmiechnęłam się i zapytałam, czy ma jakieś pomysły. Moja córka miała już plan, prawie wszyscy chłopcy mają teraz nowe telefony. Nie te najnowsze, ale te z poprzednich pokoleń. Pomyślała więc, że może mogłabym kupić jej najnowszy i uroczyście wręczyć jej go tam, na maturze, żeby wszyscy widzieli…

Powiedziałam córce, że muszę to przemyśleć. Naprawdę chciałam to przemyśleć. Tyle tylko, że nie jestem już bardzo młodą osobą, nie do końca rozumiałam, jakiego rodzaju są to telefony, a tym bardziej, ile kosztują.

Poszperałam w Internecie i zdałam sobie sprawę, że nie uda mi się go kupić za mojego życia. Nie zatwierdziliby nawet pożyczki, gdybym jej potrzebował.

Ale nie rozmawiałam z Joanną o wysokich kosztach prezentu, który nie doszedł do użytku. Myślałam, że dziewczyna zrozumie, że nigdy nie zobaczy swojego ostatniego telefonu i się uspokoi.

Zamiast super drogiego smartfona kupiłam złoty wisiorek. Nawiasem mówiąc, to też nie jest najtańsza rzecz, ale około 2 tys. Dla mnie kwota jest całkiem przystępna.

Tak, teraz zdaję sobie sprawę, jak naiwna byłam, myśląc, że moja córka zapomniała o swojej prośbie. Jeszcze bardziej naiwne było myślenie, że zrozumie i wybaczy moją finansową słabość.

Zamiast tego dostałem lekcję na całe życie. W przyszłości będę rozmawiał z Joanną ostrożniej, nie robiąc jej niepotrzebnych nadziei.

Tak więc, w dniu ukończenia szkoły, moja córka i ja przybyliśmy do szkoły. Po oficjalnej części z oficjalnymi gratulacjami i wręczeniem świadectwa Joanna powiedziała, że bardzo chciałaby teraz otrzymać ode mnie prezent.

Spojrzała na swoich przyjaciół, którzy zebrali się wokół i patrzyli na nas z nieskrywanym zainteresowaniem.

Drżącymi rękami sięgnęłam do torebki. Wyjęłam prezent i powiedziałam jej, żeby nosiła go na stałe i była szczęśliwa. „Gratulacje z okazji ukończenia szkoły, moja droga córko!”

Ale moja córka zapytała mnie z kamienną twarzą, co to jest, próbując uniknąć mojego pocałunku.

Powiedziałam jej, że to wisiorek. Z jej znakiem zodiaku, przy okazji to złoto bardzo wysokiej próby.

Kazała mi zabrać wisiorek i nie robić sobie wstydu.

Córka najpierw spojrzała na mnie z wyrzutem, potem na koleżanki ze wstydem. I to było wszystko, nie rozmawialiśmy z nią więcej tego wieczoru. Co mogłam zrobić?

Popłakałam trochę w kącie szkolnego korytarza i poszłam do domu, zastanawiając się, co takiego zrobiłam, że tak bardzo nie spodobałam się Joannie.

Dopiero kilka dni po maturze nieco się uspokoiła i wyjawiła mi powód swojej dziwnej reakcji na mój prezent.

Według niej zupełnie zapomniałam, o co prosiła, a może celowo nie kupiłam jej telefonu?

Powiedziałam, że oglądałam go i był bardzo drogi. Nie chciałam jej urazić, a wisiorek był ładny.

Joanna westchnęła ciężko i wyjaśniła sytuację. Okazało się, że odebrała moje „zastanowię się” jako bezpośrednią zgodę. Miało to sens — dałam jej nadzieję, a potem jej nie spełniłam. Ale to nie wszystko — dziewczyna powiedziała swoim znajomym, że dam jej nowy telefon na ceremonii ukończenia szkoły.

W rzeczywistości okazało się, że była, przepraszam, kłamczynią. Jej koledzy z klasy natychmiast ją wyśmiali, mówiąc, że wszystko, co wiedziała, to jak kłamać.

„Mogłaś się postarać na maturę, to wydarzenie raz w życiu” – krzyknęła z pretensją córka i poszła do swojego pokoju. Tak… Naprawdę nie rozumiem zbyt dobrze obecnego pokolenia!

„Moja córka doprowadziła mnie do płaczu, bo dałam jej niewłaściwy prezent: zabierz ten wisiorek, żebym go więcej nie widziała”

„Moja matka stale mnie kontrolowała, w przeciwieństwie do mojego brata, nawet poszłam do pracy z jej przyjaciółką: w pewnym momencie zmęczyło mnie życie według jej zasad”

„Mój syn i synowa byli na mnie źli, ponieważ nie pozwoliłam mojej wnuczce zamieszkać ze mną: dałam jej już szansę, ale ona jej nie wykorzystała”