Moja córka była już dwukrotnie mężatką i dwukrotnie się rozwiodła. Mój syn powiedział, że jeśli ponownie jej wybaczę i przyjmę ją po rozwodzie, to przestanie się ze mną komunikować

Moja córka była już dwukrotnie mężatką i dwukrotnie rozwiodła się. Za każdym razem po tych nieudanych próbach otwierałam przed nią drzwi swojego domu, próbując pocieszyć ją i wesprzeć.

Bo kto, jeśli nie mama, powinien przyjąć dziecko, nawet jeśli jest już dorosłe?

Ale tym razem posunęło się to za daleko. Kiedy mój syn dowiedział się, że zamierzam ponownie przyjąć siostrę po jej kolejnym rozwodzie, powiedział wprost:

„Jeśli znowu jej wybaczysz i wpuścisz do swojego domu, możesz już na mnie nie czekać”.

Po tej rozmowie długo siedziałam, nie wiedząc, co robić. Przed oczami miałam obraz córki – zapłakanej, wyczerpanej, ale wciąż tak bliskiej.

A jednocześnie słyszałam surowy głos syna, w którym było więcej bólu niż złości. Zawsze był tym, który przez całe życie starał się podążać właściwą drogą, który budował swoje relacje ostrożnie i poważnie.

Mówił mi: „Mamo, przecież widzisz, że ona za każdym razem powtarza te same błędy. A ty za każdym razem jej pomagasz. Nie mogę patrzeć, jak poświęcasz się dla kogoś, kto nic się nie uczy”.

Nie mogłam mu powiedzieć, że się myli. Córka rzeczywiście miała trudny charakter: była uparta, porywcza, zawsze wydawało jej się, że wie lepiej.

I obaj jej mężowie nie wytrzymali takiej presji. Ale czy to oznacza, że powinnam się jej wyrzec?

Ile razy słyszałam od sąsiadów lub znajomych: „No cóż, twoja córka znowu nie utrzymała rodziny?”

I za każdym razem czułam się zawstydzona, chociaż wiedziałam, że to nie moja wina. Chciałam tylko, żeby była szczęśliwa. Ale najwyraźniej szczęście zawsze jej umykało.

Tego wieczoru wspominałam swoje dzieciństwo. Moja mama nigdy nie wyrzucała mnie z domu, nawet gdy robiłam głupoty. Powtarzała:

„Dziecko to dziecko. Jakiekolwiek by nie było, jest twoje”. A teraz tak bardzo boli mnie świadomość, że mój syn, którego wychowałam, któremu dałam całą swoją miłość, stawia mnie przed wyborem: albo on, albo ona.

Próbowałam spokojnie z nim porozmawiać. „Synu, rozumiem twoje słowa, ale jak mogę zostawić siostrę samą? Ona jest moim dzieckiem”.

Odpowiedział chłodno: „Ja też jestem twoim dzieckiem. Ale chcę, żebyś w końcu postawiła granicę. Ona jest już dorosła. Jak długo można biegać do mamy po każdym rozwodzie?”

Patrzyłam na niego i widziałam, że nie żartuje. On naprawdę jest gotowy zerwać ze mną relacje. A moje serce pękało na pół. Jak wybrać między własnymi dziećmi? Czy w ogóle można dokonać takiego wyboru?

Teraz codziennie myślę: może naprawdę jestem winna. Może zbyt często układałam mojej córce słomę pod nogi i ona nigdy nie nauczyła się żyć samodzielnie.

Może mój syn ma rację — czasami miłość musi być surowa. Ale jak to wyjaśnić matczynemu sercu, które nie potrafi odrzucić nawet najbardziej problematycznego dziecka?

Córka zadzwoniła do mnie wczoraj: „Mamo, mogę przyjechać do ciebie na jakiś czas?”. A ja odpowiedziałam, powstrzymując łzy: „Przyjedź, córeczko”.

Bo bez względu na to, ile było obelg i wyrzutów, ona nadal jest moją krwią. Rozumiem, że mogę stracić syna, ale jak inaczej? Czy można nauczyć się być matką tylko dla jednej osoby?

Teraz żyję w ciągłym strachu, że pewnego dnia syn naprawdę przestanie przychodzić. A córka znów pójdzie swoją drogą, zostawiając mnie samą z wszystkimi wątpliwościami.

Ale jedno wiem: matczyne serce nie potrafi dzielić dzieci na dobre i złe. Jednakowo cierpi za każde z nich.

Chciałam, żeby mój syn opuścił swoją żonę, ale bezskutecznie. Teraz nie wiem, czy ona pozwoli mu mi pomagać

Mój mąż zrobił wszystko, aby jego macocha nie otrzymała mieszkania ojca: „Jak mogłeś tak postąpić, przecież ja cię wychowałam, jesteś dla mnie jak syn”

Moja mama chce, żebyśmy się nią opiekowali na starość, chociaż nigdy nam nie pomagała, wszystko robiła dla mojej siostry: „Niech więc ona się nią opiekuje”