„Moja była teściowa robiła wszystko, bym nie mogła mieszkać z jej synem, a kiedy dopięła swego, zaczęła prosić mnie o powrót: nie wiem, czy powinnam”

Moja była teściowa ma charakterek, często rzuca się z jednej skrajności w drugą, ale się do tego nie przyznaje. Mówi, że to nie jej wina, tylko jej horoskopu.

Skrajności były nawet w relacji między nami. Dopóki nie zostałam narzeczoną jej syna, gratulowała mi na wszelkie możliwe sposoby, mówiąc, że jej Krzysztof ma wielkie szczęście, że mnie ma.

Po zaręczynach wydawała się być zastąpiona. Wydawało się, że nie może nawet znieść spojrzenia w moim kierunku.

Kiedyś podsłuchałam jej rozmowę z teściem. Skarżyła mu się, że nie chce, aby jej syn opuszczał dom. Mają tylko Krzysztofa, jak mają bez niego żyć?

Byłam młoda i bardzo naiwna. Było mi jej żal, więc postanowiłam przedyskutować wszystko z mężem.

Początkowo planowaliśmy wynająć mieszkanie i mieszkać osobno, poza zasięgiem wzroku, ale zapytałam go, czy nie miałby nic przeciwko, gdybyśmy najpierw zamieszkali z jego rodzicami.

Dotrzymalibyśmy im towarzystwa i sami zaoszczędzilibyśmy pieniądze, a potem wzięlibyśmy kredyt hipoteczny na mieszkanie.

Nawet się rozpromienił. Okazało się, że sam chciał to zaproponować, ale nie wiedział jak. Bał się, że się zirytuję.

Entuzjastycznie wykrzyknął, że jestem najlepszą kobietą na świecie, a ja byłam zachwycona swoją pomysłowością.

Pomogło mi to poprawić moje relacje z teściową. Znów stała się tak przyjazna, jak wtedy, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy. To mnie ucieszyło, bo nic nie zepsuło naszego ślubu i pierwszych miesięcy małżeństwa.

A potem wszystko znów zaczęło się psuć. Nie lubiła mnie w żaden sposób. Raz nawet powiedziała Krzysztofowi, że jej nie szanuję, bo inaczej wzdycham po powrocie z pracy. Mój mąż był po mojej stronie, ale zauważyłam, że było mu ciężko.

Nie mogliśmy też oszczędzać. Teściowa zaczynała remonty, chciała jakieś smakołyki, coś trzeba było naprawić w daczy. W pewnym momencie wpadła na pomysł, żeby kupić futro, ale chciała, żeby kupił je jej syn. Nie zasłużyła na to?

I nie obchodziło jej, że zwlekamy, że mam na sobie starą puchową kurtkę, którą należało wyrzucić, że Krzysztof potrzebuje butów. Nie, była matką, potrzebowała czegoś więcej.

Wydawało się, że nie akceptuje pieniędzy teścia. A on, widząc jej kaprysy, sam kupił jej futro. Była niezadowolona, ale zamknęła temat. Po co jej dwa?

Ostatnią kropelką nad i było to, że zażądała, abyśmy oddawali jej nasze pensje.

Wtedy przypomniałam sobie, jak w dzieciństwie zabierali mi pieniądze, które dawałam im na wakacje. Z prawie takim samym sformułowaniem. Oczywiście nigdy potem nie zobaczyłam tych pieniędzy. Nie chciałam, żeby to się powtórzyło w moim dorosłym życiu.

Stanowczo odmówiłam mojej teściowej. Powiedziałam jej, że jestem dorosła i sama zdecyduję, na co wydam pieniądze. Zwłaszcza że kupowałam artykuły spożywcze i opłacałam część rachunków za media.

Tego wieczoru wybuchł ogromny skandal. Moja teściowa i ja krzyczałyśmy na siebie, a mój mąż i teść woleli trzymać się od tego z daleka. Krzysztof interweniował, gdy krzyczałam, że jutro się wyprowadzamy. Powiedział, że jak zwykle przesadzam.

Zwykle znosił wszystkie moje wybuchy, ale nie mógł już tego znieść. Powiedział, że muszę posłuchać jego matki i oddać jej moją pensję.

Ja też nie milczałam. Po wyrażeniu wszystkiego, co o nich myślałam, spakowałam swoje rzeczy i pojechałam do domu mojej matki, a następnego dnia złożyłam pozew o rozwód. Może to zabrzmi głupio, ale nie miałam siły dłużej tolerować tej rodziny.

Szczerze mówiąc, po rozwodzie poczułam się znacznie lepiej. Znów byłam niezależna i samodzielna.

Nie słyszałam nic o rodzinie mojego byłego męża i nie chciałam. Przynajmniej przez trzy miesiące. I wtedy odezwała się moja była teściowa.

Byłam zaskoczona, ale postanowiłam jej posłuchać. Zapytała mnie, jak sobie radzę i kiedy zamierzam wrócić do jej syna. Nie przeszkadzał jej fakt, że byliśmy już po rozwodzie. A komu nie przeszkadza?

Powiedziałam jej, że świetnie sobie radzę i że nie wracam do Krzysztofa. Zwłaszcza że on nie chciał mnie odzyskać.

Nalegała, że źle się czuje beze mnie, cierpi każdego dnia i cały czas o mnie mówi. Nie mam siły patrzeć, jak cierpi.

Stanowczo powiedziałam, że nie wrócę i rozłączyłam rozmowę. Ten telefon wydawał się nawet zabawny.

Ale to, co stało się później, wcale nie było zabawne. Zadzwoniła do mnie, napisała kilka wiadomości, błagała, żebym wrócił.

Powiedziała, że jej syn kompletnie zwariował, przyprowadził do domu jakąś dziewczynę, powiedział, że będzie z nimi mieszkać, bo jest w ciąży z jego dzieckiem.

I oto jest oszustką, moją córką. Mówię ci prawdę. Wróć do niego, proszę, bo ona denerwuje mnie bardziej niż ty.

Te słowa sprawiły, że chciało mi się śmiać, a potem płakać. Jak ona to sobie w ogóle wyobrażała?

Próbowała nawet umówić mnie i mojego byłego męża na randkę. Zaprosiła mnie na rozmowę do kawiarni, a żeby się upewnić, że przyjdę, obiecała, że zostawi mnie po rozmowie. Poszłam do kawiarni, zobaczyłam tam Krzysztofa, odwróciłam się i wyszłam, zdając sobie sprawę, dokąd to zmierza. Ale ona dotrzymała obietnicy i więcej mnie nie nachodziła.

„Miałam już trzy małżeństwa, a ostatnie znów było nieudane: dlaczego mężczyźni na mojej drodze nie są tacy, jakich potrzebuję do życia”

„Teściowa nie może spędzić nawet pięciu minut z moim synem, ale jest gotowa spędzić dobę z synem swojej córki: gdzie tu logika i dlaczego moje dziecko jest gorsze”

„Nie od razu podejrzewałam, że mój mąż mnie zdradza, ale później wszystko stało się jasne: moja kochanka gotuje lepiej”