screen Youtube
Nie lubiłam mojej synowej z powodu jej bezradności w domu. Jej babcia i matka rozpieściły ją do granic możliwości.
Ona nawet nie wie, jak włączyć kuchenkę gazową: w naszym mieście wszyscy mają kuchenki gazowe, w tym swatka.
Dziewczyna była przyzwyczajona do podgrzewania rzeczy w mikrofalówce, a jej krewni nie pozwalali jej gotować: wszyscy współczuli dziewczynie. Myśleli, że nadal będzie miała czas na skakanie wokół kuchenki.
Nie mogli nauczyć dziewczynki porządku i schludności. Zdejmowała bluzkę i zostawiała, ktoś to sprzątał. Kiedy jadła, zostawiała wszystko, ktoś inny to posprząta.
Nie zbliżała się do pralki ani żelazka. Ogólnie rzecz biorąc, nie wie, jak się obsłużyć. Siedzi jak lalka i czeka, aż wszystko zostanie jej przyniesione. Jakby była jakąś księżniczką.
Miałam pytania do synowej jeszcze przed ich ślubem. Syn nas sobie przedstawił i dziewczyna zaczęła nas często odwiedzać. Pewnego dnia siedzieliśmy w kuchni, na kuchence gotowała się zupa, a ja zmywałam naczynia.
Poprosiłam synową, żeby przyciszyła gaz, a ona siedziała i mrugała do mnie: Nie wiem, jak to zrobić – powiedziała. Nie wiem, jak to zrobić. Moje oczy powędrowały do czoła. Dziewczyna ma ćwierć wieku, a nie potrafi zmniejszyć gazu.
Wyraziłam swoje myśli synowi. Powiedziałam mu, że nie powinien biec do urzędu stanu cywilnego, najpierw mógłby żyć. To w porządku, jeśli dziewczyna po prostu nie umie gotować, ale chce się nauczyć, jak prowadzić gospodarstwo domowe: można to naprawić.
Ale są dziewczyny, które są przyzwyczajone do życia z nianią i uważają, że ktoś powinien nadal po nich sprzątać, ktoś powinien gotować.
Syn wytłumaczył mi, że do ślubu nie będzie mogła z nim mieszkać. A życie codzienne to taki drobiazg. Oczywiście, że błahostka! Można to znosić przez tydzień, albo miesiąc.
Ale jeśli chodzi o stałe miejsce zamieszkania, to już nie jest drobiazg”. Próbowałam to wytłumaczyć synowi, ale wpadł w szał i zażądał, żebym wzięła się za siebie.
Więc po ślubie zostałam w tyle. To tyle, teraz jest jego legalną żoną, świadomy wybór, więc teraz nie powiem o niej złego słowa. Ale nie zamierzam też słuchać narzekań mojego syna na jego żonę.
A skarg już przybywa, i to w szybkim tempie! Są małżeństwem niecały rok, a mój syn już chodzi bardziej ponury niż chmura, bo jego żona nic nie zrobiła i nic nie robi.
Jednak jego teściowa prawie się do nich wprowadziła. Odwiedza ich codziennie, bo gotuje u córki, pierze, prasuje i robi inne rzeczy w domu.
Gdyby robiła to wszystko w ciszy, mój syn prawdopodobnie nie byłby taki zły. Ale swatka uważa, że mój syn zbyt słabo dba o rodzinę. Jesteśmy małżeństwem od prawie roku i nadal mieszkamy w wynajętym mieszkaniu.
Gdyby synowa pracowała zamiast chodzić w sukienkach w pracy, to rodzina miałaby więcej pieniędzy, ale odkąd zatrudniła się po studiach jako zakapiorka, to siedzi.
Widzę, wiem i rozumiem to wszystko. Mógłbym wiele powiedzieć mojemu synowi, ale tego nie zrobię. Powiedziałam wiele rzeczy przed ich ślubem, kiedy jeszcze można było grać bezpiecznie: w końcu dziewczyna nie jest jeszcze żoną.
Ale teraz milczę. Mój syn dokonał wyboru i teraz zbiera tego owoce. Ma wyjście – rozwieść się, zanim będą mieli dziecko. Ale jeśli nadal to znosi, to z jakiegoś powodu tego potrzebuje.
Nie będę ingerować w życie rodzinne mojego syna. Po pierwsze, jest dorosły. Po drugie, nie chcę, aby później obwiniał mnie o to, że zwróciłam go przeciwko jego żonie, że nie doradziłam mu czegoś innego itd.
Mój stosunek do synowej jest teraz uprzejmy i neutralny. Gratuluję jej świąt, daję prezenty, zapraszam do siebie, rozmawiam z nią na mieście. Niczego jej nie uczę, niczego od niej nie wymagam. Ma męża i matkę: to oni są odpowiedzialni za jej wychowanie.
Żyliśmy razem już od kilku lat. Nasze relacje z mężem wydawały się idealne, mieliśmy wspólne…
Moja mama zawsze była silną kobietą, która potrafiła stawiać siebie na pierwszym miejscu. Była osobą,…
To był zwykły, spokojny sobotni poranek, kiedy wyruszyłam w drogę do mojej córki. Zawsze cieszę…
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…