Mój syn poprosił o pomoc, ale ja już oddałam swoją emeryturę synowej, żeby moja wnuczka niczego nie potrzebowała

Od dwóch lat jestem na emeryturze. Ale nie siedzę tylko w domu, robię to, co kocham, co przynosi mi dochód. Kocham zwierzęta całym sercem, więc przygarniam psy i koty.

Nie gonię za dużymi zyskami, więc nie staram się przyjmować jak największej liczby zwierząt. Wręcz przeciwnie, wolę stałych klientów.

Dochód jest dobry, a przyjemność obcowania ze zwierzętami daje mi radość i komfort. Mam prywatny dom, jest wystarczająco dużo miejsca dla każdego.

Prawie cały czas mam 3-4 psy i tyle samo kotów. To zabawne, ale nawet jeśli przyprowadzą mi zwierzę o złym temperamencie, zachowuje się dobrze w moim „przedszkolu”. Moja atmosfera jest dobra i przyjazna.

Mam ulubioną wnuczkę, Dominikę, która ma sześć lat. Bardzo lubi do mnie przychodzić. Ale moja synowa Elia jest twardą dziewczyną. Ona i ja w żaden sposób się nie rozumiemy.

screen Youtube

Ale mój syn ją lubi, więc jest dobra. Nie wchodzę im w drogę. I wszystko byłoby dobrze, ale Elia przestała przyprowadzać mi dziewczynę.

Zapytałam ją kiedyś, a ona zacisnęła usta, przewróciła oczami i powiedziała z arogancją, że mamy tu dużo szóstek i to źle dla Dominiki, że oddycha tym wszystkim!

Wzruszyłam ramionami. Nie mam żadnej infekcji – wszystko jest czyste. Organizuję nawet zaplecze sanitarne i zlecam sprzątanie. W takie dni przenosimy się ze zwierzakiem na sąsiednią działkę (mam dwie). A jeśli Elia chce się pożalić, to jej sprawa.

Mimo wszystko tęskniłam za Dominiką. To bardzo piękna dziewczyna. Rzadko ją teraz widuję, ale chcę jej kupić nową sukienkę, poczęstować czymś smacznym i rozpieścić zabawką.

A potem Elia zaczęła płakać przez telefon, że muszę przygotować dziewczynkę do szkoły, a koszty są niebotyczne. Powiedziałam jej, że może wziąć moją kartę emerytalną i za jej pomocą kupić wszystko do szkoły córki.

Elia powiedziała, że sama moja emerytura nie wystarczy, aby przygotować ją do szkoły, ponieważ będzie musiała kupić ubrania i zapłacić za wszelkiego rodzaju szkolne potrzeby.

A ja nawet nie zabieram jej karty. Co miesiąc dostaję emeryturę. Ona ją weźmie i wyda na owoce, ubrania, buty dla Dominiki.

Wiem, że szkoła w dzisiejszych czasach jest droga. I widzę po Eli, że żyją oszczędnie. Kiedyś robiła sobie piękny manicure, układała włosy, kupowała sukienki. A kiedy rzuciła pracę, nie miała wystarczająco dużo pieniędzy.

Oddałam kartę spokojnie, bo zwykle nie ruszałam emerytury – oszczędzałam ją na większe zakupy. A teraz mam ważniejszą rzecz do zrobienia – wesprzeć Dominikę.

Miałam też oczywiście egoistyczną myśl. Postanowiłam, że jeśli uda mi się udobruchać Elię, to będzie częściej przyprowadzać do mnie dziewczynkę.

I rzeczywiście, pewnego dnia zadzwoniłam do synowej i zaproponowałam, żebyśmy spotkały się gdzieś w kawiarni i poczęstowały dziewczynę czymś smacznym.

Elia zgodziła się i przyprowadziła Dominikę. Ale zamówiła wszystko dla siebie i swojej córki i spojrzała na mnie, żebym zapłacił.

Nie mam nic przeciwko płaceniu, ale moja synowa ma kartę emerytalną. Jest ona uzupełniana co miesiąc. Mogła zapłacić sama. Ale nie chciałam robić sceny, więc zapłaciłam sama.

Przy okazji zobaczyłam, że Elia wyglądała dobrze – była modnie ubrana i stylowo uczesana. Nie podobało mi się jednak to, jak ubrana była Dominika.

Zapytałam synową, co kupiła wnuczce, a ona odpowiedziała wymijająco. Zamiast tego powiedziała mi, ile wydała na kluby i grupy hobbystyczne dla dziewczynki. Przytaknęłam i powiedziałam: „Cóż, kluby są świetne. Tego właśnie potrzebujemy.

Na następnym spotkaniu zobaczyłam, że Elia znów ma nową sukienkę. Dominika chodziła z teczką, którą najwyraźniej dostała od kogoś znajomego.

I znowu nic nie powiedziałam. Aż pewnego dnia przyszedł do mnie syn. Z apetytem zjadł mój barszcz i rumieniąc się, poprosił o pożyczenie pieniędzy.

„Wiesz mamo, nie jest dobrze. Elia odeszła z pracy i nagle zabrakło mi pieniędzy. Mimo że dostaję dobrą pensję” – wyjaśnił mi syn.

Powiedział też, że jego żona w kłótni powiedziała, że ich córka chodzi jak szmata. Nie mają pieniędzy na zajęcia i kluby.

Wszystkie dzieci chodzą, ale nie mają pieniędzy. Obiecał, że najważniejsze da córce, żeby ją ubrać i opłacić chociaż kilka miesięcy zajęć. Mój syn, łapczywie kończąc drugi talerz barszczu, spojrzał na mnie, a ja byłam rozczarowana.

Byłam zaskoczona i zła jednocześnie. A Elia prosiła, żebym nie mówiła synowi, że korzysta z mojej emerytury. Och, żmija! Wydaje moją rentę na paznokcie i sukienki, a dziecko do szkoły w łachmanach.

A jednak nic nie powiedziałam synowi. Dałam mu zaoszczędzone pieniądze na budowę łazienki. Sama rozmawiałam z Elią i doprowadziłam moją bezwstydną synową do płaczu. Żałowała, że wydała wszystkie pieniądze na siebie.

Zabrałam jej kartę i powiedziałam, że jeśli nie przyprowadzi do mnie Dominiki, to powiem synowi, że „kradnie” moją emeryturę. Ośmieliła się również zawstydzić mojego syna za to, że nie ma wystarczająco dużo pieniędzy.

Elia opuściła mnie z dąsem. Nawet się nie pożegnała. Miesiąc później Elia znów dostała pracę. Zaczęła kupować córce ładne ubrania i zabawki. Pewnego razu zasugerowała, żeby cała trójka poszła do zoo. Sama zapłaciła za wstęp i kupiła nam wszystkim lody.

Wiedziałam, że prędzej czy później mąż mnie zostawi, marzył o synu od ośmiu lat

„Dlaczego pomagasz jej więcej niż własnej matce, przecież to ja cię wychowałam, a nie ona”: moja matka uważa, że nie powinnam zwracać uwagi na moją teściową

Wiele się o sobie dowiedziałam od mojej sąsiadki. To zasługa matki mojego męża