Czasami dorośli są gorsi niż dzieci! Moje relacje z ojcem pogarszają się z powodu jego dziwnych pomysłów na moje życie.
Moi rodzice rozwiedli się, gdy miałam trzynaście lat. Byłam wtedy u szczytu dorastania i hormonalnego buntu. Miałam wtedy straszną urazę do obojga rodziców.
Myślałam, że mamy dobrą rodzinę. Jeśli nie dobrą, to zwyczajną. Moi rodzice nigdy się zbytnio nie kłócili. I jakoś nie mieli czasu, żeby sobie wszystko poukładać.
Faktem jest, że mój tata od wielu lat pracuje jako kierowca ciężarówki – przewozi towary na duże odległości.
Kiedy byłam dzieckiem, pamiętam, jak tygodniami nie było go w domu. Poza tym samochody to jego prawdziwa pasja. Nie można mu dać chleba z masłem – musi się bawić tymi wszystkimi gadżetami.
Podczas studiów widywaliśmy się z ojcem częściej. W końcu zawsze byłam praktycznie na miejscu.
Byłam spokojnym dzieckiem i nie włóczyłam się w dziwne miejsca. Dlatego zawsze byłam albo w szkole, albo w domu.
Kiedy tata wracał z kolejnego lotu, nie było mu trudno mnie znaleźć, żeby się ze mną spotkać. Ale teraz mieszkam osobno.
Niedawno skończyłam studia i dostałam pracę. Teraz mieszkam nie w mieście mojego dzieciństwa, ale w sąsiednim mieście. Moja praca wiąże się z podróżami służbowymi. Zazwyczaj trwają one 2-3 dni.
A teraz mój tata, jak prawdziwy jasnowidz, ciągle popełnia błędy w terminach naszych spotkań. To dla mnie prawdziwe przekleństwo. Tata naprawdę wierzy, że powinnam cały czas siedzieć w domu i czekać, aż mnie odwiedzi.
Ale ja mam pracę, przyjaciół, a ostatnio także ukochaną osobę. Zazwyczaj jestem w domu wieczorami w dni powszednie.
Kocham mojego ojca i nigdy nie mam nic przeciwko temu, żeby go zobaczyć, ale ponieważ nie lubi mi mówić o swoich wizytach z wyprzedzeniem, nie udaje nam się spotkać.
Tata nie lubi do mnie dzwonić. Zazwyczaj zostawia mi wiadomości głosowe. Tak było ostatnim razem. Tata wysłał mi wiadomość o treści: „Córeczko, ciesz się, Twój tata będzie przejeżdżał przez Twoje miasto za dwie godziny!”
Wiadomość odsłuchałam w taksówce w drodze na dworzec. Za półtorej godziny musiałam być w pociągu. Kolejna podróż służbowa na dwa dni.
Byłoby miło, gdyby mój tata nie wiedział, kiedy i o której godzinie będzie ze mną. Ale nie wiedział. Nie można tego ustalić co do minuty, ale można omówić dzień z wyprzedzeniem! I zawsze ostrzega mnie kilka godzin wcześniej.
A potem obraża się na mnie za swoje sztuczki. Nie waha się zadzwonić do matki i poskarżyć się jej, że córka nie chce go widzieć i ciągle ucieka.
Nie wiem, jak rozwiązać tę sytuację. Ale wszyscy na tym cierpią. Mama nie lubi jak się jej przeszkadza i się denerwuje, tata się obraża, a mnie denerwuje zachowanie ojca.