screen Youtube
I większość z nich była z mojej strony, to znaczy, że zostałam gdzieś zaproszona, a męża zabrałam ze sobą. On zawsze znajdzie jakiś powód, żeby iść samemu.
Na początku nie zwracałam na to większej uwagi. W końcu fakt, że jesteśmy małżeństwem nie oznacza, że od teraz musimy wszędzie chodzić razem, jakbyśmy byli związani, ale teraz dręczą mnie wątpliwości.
Oczywiście rozumiem, że na niektórych imprezach mój wygląd jest po prostu nieodpowiedni. Na przykład, jeśli będzie siedział z kolegami w czysto męskim towarzystwie.
Będę się tam nudzić, a jego przyjaciele poczują się nieswojo. Dlatego jeśli mówi, że planowane jest spotkanie wyłącznie męskie, nie waham się nawet poprosić go, aby zabrał mnie ze sobą.
Ale są też inne wydarzenia. Urodziny jego przyjaciół, na które, sądząc po zdjęciach, wszyscy przychodzą w parach. Później mój mąż wyjaśnia mi, że są w tej firmie od dawna, a żony ich przyjaciół są w niej, zanim oni sami zostali żonami.
Nie zabiera mnie też na imprezy firmowe w pracy, mimo że nie mają nic przeciwko przyprowadzaniu współmałżonków. Mój mąż tłumaczy mi, że nie chce mieszać swojego życia osobistego z zawodowym. Im mniej osób w pracy wie o jego życiu osobistym, tym spokojniej żyje.
Mówi, że nie chce dawać niepotrzebnego pożywki plotkom, nie chce, żeby o mnie mówiono. Udaje mu się nawet nie zapraszać mnie na spotkania z naszymi wspólnymi znajomymi.
Zwykle okazuje się, że spotkali się przypadkiem, nie zamierzali zostać na długo, więc mnie nie zaprosił.
Nie jestem brzydka, wiem, jak zachowywać się w towarzystwie i mam dobre poczucie humoru. Nie jestem pretensjonalna i nie wyrywam włosów mojemu mężowi za każdym razem, gdy z kimś rozmawia.
Przejrzałam już wszystkie nasze wspólne wyjazdy, próbując znaleźć chociaż jakąś sytuację, która mogła spowodować takie dziwne zachowanie.
Ale w ciągu pięciu lat naszej znajomości nie przychodzi mi do głowy ani jedna. Nigdy nie byłam nieuprzejma dla jego znajomych, nie zabraniałam im się ze mną kontaktować, nie robiłam scen zazdrości, nie wyrwałam mu kieliszka z ręki, sama się nie upiłam.
Ogólnie rzecz biorąc, zawsze starałam się zachowywać normalnie. Zapytałam nawet samego męża, w czym problem, dlaczego nie chce mnie ze sobą zabierać.
Zrobił okrągłe oczy i powiedział, że mi się przywidziało, ale tak naprawdę to był tylko zbieg okoliczności, nic więcej.
Powiedział, że nic na to nie poradzi, że jeździ w takie miejsca głównie do pracy i na spotkania ze znajomymi, a ja już wymyśliłam sobie jakieś tajemnice.
Jeszcze nic nie wymyśliłam, ale coraz częściej w mojej głowie zaczynają pojawiać się złe myśli. Moja mama też nie stoi z boku. Kiedyś poskarżyłam się jej, że mąż nigdzie mnie nie zabiera, a teraz ona wymyśla dlaczego. I jeden pomysł jest głębszy od drugiego.
Moja mama już wysnuła przypuszczenia, że z jakiegoś powodu wstydzi się być ze mną widziany, albo ma kochankę, której nie chce mi pokazywać, albo aktywnie gra rolę wolnego człowieka, nie wszyscy wiedzą, że jest żonaty.
Moja mama próbuje mnie przekonać do swoich teorii spiskowych. Stała się w tym szczególnie dobra, kiedy sama zaczęłam myśleć w ten sposób.
Nie rozumiem, dlaczego mój mąż nie zabiera mnie ze sobą. Z każdym miesiącem jego wymówki wydają się mniej przekonujące.
Nie chcę zamienić się w rozhisteryzowaną kobietę, która nie pozwala mężowi nigdzie wyjechać, ale czuję, że wkrótce wkroczę na tę drogę. Nie chcę tego robić, ale nie mam też silnej woli.
Gdyby mój mąż chciał, żebyśmy mieli osobne święta, to raczej nie wychodziłby ze mną tak entuzjastycznie, kiedy to ja jestem zapraszana.
Inaczej wychodzi na to, że ja wychodzę z nim ze znajomymi i na jakieś imprezy, a on wychodzi ze mną sam. To wszystko jest dziwne i podejrzane.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…