Ciekawostki

Mój mąż w niczym mi nie pomaga, a ja pracuję i opiekuję się dzieckiem, a on regularnie odpoczywa z przyjaciółmi. Mama mówi, że lepiej się z nim rozstać: „Jeśli będziesz z nim dalej mieszkać, zacznie cię zdradzać”

Często łapię się na tym, że już nie pamiętam, kiedy ostatni raz naprawdę odpoczywałam.

Moje życie to jedno wielkie koło: praca, dziecko, dom, gotowanie, sprzątanie.

Rano pośpiech, w dzień obowiązki, wieczorem zmęczenie tak głębokie, że trudno zasnąć.

A obok mnie żyje mój mąż — człowiek, który, jak się zdaje, funkcjonuje w zupełnie innym świecie.

Za każdym razem, gdy wraca z pracy, widzę ten jego lekki uśmiech, ręce w kieszeniach i ten sam wzrok, który kiedyś mnie oczarował.

Ale teraz nie ma w nim czułości — tylko obojętność.

— Jestem zmęczony — mówi, ledwie przekraczając próg. — Położę się na chwilę.

A ja w milczeniu stawiam kolację na stole, wycieram dziecku rączki po kaszce i staram się nie myśleć, że ja też jestem zmęczona. Może nawet bardziej.

W piątki on zawsze wychodzi „z chłopakami”. Już nie pytam, dokąd. Kiedyś się interesowałam, teraz po prostu milczę. Rzuca tylko krótkie:

— Nie czekaj, mogę się spóźnić.

I znów zostaję sama. Telewizor gra, żeby nie było ciszy, dziecko zasypia, a ja patrzę w ekran telefonu i myślę, jakie to dziwne —
jesteśmy obok siebie, a jednak tak daleko.

Mama często dzwoni wieczorem, gdy wiem, że on nie wróci przed północą. Jej głos zawsze pełen troski, ale ciepły:

— Córeczko, słyszę po tobie, że jesteś wyczerpana. Przecież nie jesteś z żelaza.

Screen YT

— Poradzę sobie, mamo — odpowiadam automatycznie.

— Poradzisz sobie? — jej ton zawsze taki, jakby widziała mnie przez telefon. — Ale po co masz radzić sobie sama? On ci chociaż w czymś pomaga?

I milknę. Bo nie, nie pomaga. Nawet wtedy, gdy dziecko choruje, nawet gdy sama ledwie stoję na nogach.

— Wiesz — powiedziała mama ostatnio — jeśli tak dalej będziesz żyła, to on jeszcze zacznie cię zdradzać. Bo wszystko jest dozwolone temu, kogo nikt nie powstrzymuje.

Te słowa mnie wtedy zabolały. Jakby ktoś otworzył okno w dusznym pokoju, a ja nie chciałam przyznać, że tam naprawdę brakuje powietrza.

Po tej rozmowie zaczęłam patrzeć na wszystko inaczej. Siedziałam wieczorem przy śpiącym dziecku, patrzyłam na jego spokojną buzię i myślałam: dla kogo ja to wszystko znoszę? O co ja walczę? I najważniejsze — czy w ogóle jest sens walczyć samej?

Screen YT

Następnego dnia, kiedy wrócił po kolejnym „wieczorze z kolegami”, po raz pierwszy nie milczałam.

— Czy ty w ogóle zauważyłeś, że mamy dziecko? — zapytałam cicho. — Że ja też jestem człowiekiem, nie tylko kucharką i opiekunką?

Zdziwił się. — Co z tobą?

— Nic. Po prostu mam dość bycia niewidzialną.

Nie kłóciliśmy się. Po prostu zapadła cisza — tak gęsta, że nawet lodówka brzmiała za głośno. I zrozumiałam, że to chyba początek końca.

Kilka dni później zaczął częściej zostawać w domu. Jakby poczuł, że coś się zmieniło. Ale nie z miłości — z lęku przed utratą wygody.

Bo ze mną było mu wygodnie: czysto, spokojnie, wszystko gotowe.

A ja już nie mogłam. Nie dlatego, że przestałam kochać — po prostu nie chciałam już żyć na pół. Pewnego poranka, gdy wyszedł do pracy, zadzwoniłam do mamy:

— Mamo, miałaś rację. Składam pozew o rozwód.

Milczała przez chwilę, a potem powiedziała tylko:

— W końcu usłyszałaś samą siebie.

I to był chyba najspokojniejszy dzień od wielu lat. Nie wiedziałam, co będzie dalej, ale po raz pierwszy od dawna czułam, że znowu oddycham. Bez strachu. Bez wstydu. Bez tego niewidzialnego ciężaru, który dźwigałam tyle czasu.

Może kiedyś on zrozumie, że stracił nie tylko żonę, ale kobietę, która wierzyła w niego do samego końca.

Ale wtedy będzie już za późno. Bo ja nie chcę już być tą, która wszystko dźwiga sama, podczas gdy ktoś obok nazywa to „życiem we dwoje”.

Mama zadzwoniła i poprosiła, żebym ją do siebie zabrała, ponieważ jej emerytura nie wystarcza na cały miesiąc, a dodatkowo musi jeszcze pomagać bratu. Mąż powiedział, żeby zadzwoniła do brata: nie wiem, co jej powiedzieć

Mąż powiedział, że opuszcza mnie, ponieważ nadal jestem prostaczką, a on zasługuje na lepsze życie: „Gdybym 20 lat temu wiedział, że to wszystko na nic”

Moja rodzina i ja cieszyliśmy się, że mój brat w końcu się żeni i znalazł sobie ładną dziewczynę. Ale kiedy byliśmy u nich w gościach, usłyszałam jej rozmowę przez telefon: „Dobrze, mamo, zrobię wszystko, żeby zapisał mieszkanie na mnie”

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts