Ciekawostki

Mój mąż uważa, że skoro jestem gospodynią domową, to powinnam znosić obecność jego matki w naszym domu. Nie byłoby w tym nic takiego, gdyby nie to, że kontroluje ona każdy mój ruch: „Mój syn dużo pracuje, więc ty też nie powinnaś siedzieć w domu”

Mój mąż uważa, że skoro jestem gospodynią domową, to powinnam znosić jego mamę w naszym domu.

I może nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że te wizyty przypominają raczej kontrolę niż rodzinne spotkanie.

Każde jej wejście do mieszkania to jak cichy alarm – nagle czuję się jak uczennica, którą ktoś ocenia.

Zdejmuje płaszcz, rozgląda się i od razu widzę w jej oczach to charakterystyczne spojrzenie: „Aha, znowu naczynia niepozmywane”.

– Mój syn dużo pracuje, a ty byś też nie siedziała w domu, tylko coś pożytecznego zrobiła – mówi, jeszcze zanim zdążę ją przywitać.

Screen freepik

Kiedyś próbowałam tłumaczyć, że dom to też praca. Że wstaję rano, ogarniam wszystko, gotuję, piorę, dbam o porządek.

Że to nie jest bezczynność. Ale dla niej to nie praca, tylko „siedzenie”. I mój mąż, zamiast mnie wesprzeć, tylko wzrusza ramionami.

– Mamo lubi pomagać – mówi z uśmiechem, jakby nic się nie działo.

Ale jej pomoc to raczej ingerencja. Otwiera szafki, przesuwa talerze, zagląda do garnków.

Czasem poprawia firanki, jakby to miało zmienić nasze życie. „Tak powinno być, tak jest ładniej” – rzuca, a ja czuję, jak we mnie wszystko się gotuje.

Kiedy próbuję ją powstrzymać, słyszę:

– Ja tylko chcę dobrze. Mój syn zasługuje na porządek, a nie chaos.

I wtedy już wiem, że jakakolwiek rozmowa nie ma sensu. Bo dla niej zawsze będę „tą, co siedzi w domu”. Tą, która ma obowiązek być
wdzięczna, że może być przy jej synu.

Ostatnio próbowałam poruszyć ten temat z mężem.

– Czemu nie powiesz jej, żeby choć trochę mnie szanowała? – zapytałam cicho.

– Kochanie, to moja mama. Nie chcę się z nią kłócić – odpowiedział spokojnie, nawet nie podnosząc wzroku znad telefonu.

I wtedy zrozumiałam, że on tego nie widzi. Dla niego to normalne. Tak został wychowany – że kobieta ma dbać o dom, o męża, o spokój.

A ja, choć czasem czuję się jak cień we własnym domu, nadal próbuję być tą dobrą. Bo wciąż wierzę, że dobro wraca.

Ale coraz częściej myślę, że pewnego dnia nie wytrzymam. Że powiem w końcu: „Dość”. Bo nawet gospodyni domowa zasługuje na szacunek.

Nawet ta, która nie zarabia pieniędzy, ale każdego dnia buduje dom – cegła po cegle, cierpliwością i miłością.

A te, które nas oceniają, zapominają o jednym – że to właśnie od nas zależy, czy dom jest miejscem, gdzie chce się wracać.

Kiedy otworzyłam drzwi, na progu stała mama z rzeczami. Najpierw pomyślałam, że coś się stało, ale wszystko było prostsze: „Twoja siostra jest w ciąży i zdecydowałam, że młodzi potrzebują przestrzeni, więc zamieszkam u ciebie”

Co tydzień mój mąż dostaje na telefon listę rzeczy, które teściowa chce, żeby jej kupić. Tak było przez kilka lat, aż pojawiło się nasze dziecko: „Niech teraz prosi swoją córkę, a my musimy zadbać o siebie”

Kiedy szłam do pracy, zapomniałam swój telefon i postanowiłam po niego wrócić. Mój mąż był w domu i nie słyszał, jak otworzyłam drzwi: „Przyjedź, ona już jest w pracy, a ja wziąłem wolne, już tęsknię”

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts

Zazdroszczę mężowi, bo on ma prawdziwą rodzinę. A moja uważa, że powinnam oddać wyremontowane mieszkanie siostrze, ponieważ nie mieszkam w nim

Czasem łapię się na tym, że zazdroszczę własnemu mężowi. Nie pieniędzy, nie pracy, nawet nie…

16 godzin ago