screen Youtube
Pokłóciłam się z mężem. Ile razy muszę rozczarowywać się ludźmi? To takie frustrujące poświęcać swój czas i emocje na kogoś, a potem dowiadywać się, że jest chciwy.
Andrzej i ja spotykamy się od roku. Oboje mamy po 40 lat. Zanim się poznaliśmy, każde z nas miało własne życie.
Ale tak się złożyło, że ani mnie, ani jemu nie udało się znaleźć osobistego szczęścia.
Nie mieszkamy razem, ale często możemy spędzić noc u siebie nawzajem. Zarówno on, jak i ja mamy własne mieszkania.
Więc nie mamy z tym problemów. Ale nie planujemy jeszcze przeprowadzki w to samo miejsce.
Chodzi o to, że mieszkanie Andrzeja jest dogodnie zlokalizowane w pobliżu jego pracy, a moje w pobliżu mojej.
Oznacza to, że ze względu na wygodę łatwiej jest nam mieszkać na własnym terytorium. A myśl o przeprowadzce również wywołuje u mnie duży niepokój.
W końcu przeprowadzałam się już kilka razy w życiu. I nie chcę powtarzać tego doświadczenia. Poza tym teraz mam dwa razy więcej rzeczy niż kiedyś. W naszym związku wszystko układa się gładko.
Nie kłócimy się i intymnie wszystko jest w porządku. Ale pewnego dnia pokłóciliśmy się o pieniądze.
Przez te wszystkie miesiące myślałam, że Andrzej nie jest skąpcem. Nie było ani jednej sytuacji, kiedy poszliśmy do kawiarni, a on poprosił o osobny rachunek.
Kilka razy byliśmy razem na zakupach i sam płacił za moje zakupy. Bez łez i przymusu z mojej strony. A potem, po kilku tysiącach, krzyczał na mnie tak bardzo, że żyła w pobliżu jego skroni zaczęła pulsować.
Nigdy wcześniej nie widziałam go w takim stanie. Rzecz w tym, że po prostu wzięłam pieniądze z jego portfela. Następnego dnia byłam umówiona na manicure. Ale moja kosmetyczka zawsze prosi mnie o zapłatę gotówką, jest taka dziwna.
Wręcz przeciwnie, jestem przyzwyczajona do płacenia za wszystko przelewem bankowym. W moim jutrzejszym grafiku nie widziałam możliwości pójścia gdzieś specjalnie i poszukania bankomatu. Wzięłam więc pieniądze z portfela mojego chłopaka.
Był wtedy w łazience i się golił. I musiał w tym momencie wyjrzeć, pewnie chciał mnie o coś zapytać. W każdym razie zobaczył, że zabieram jego pieniądze i się wściekł.
Andrzej kazał mi zwrócić kwotę, którą od niego wzięłam. Jednocześnie zaczął mi tłumaczyć, że robi to nie dlatego, że jest mu przykro, ale dlatego, że „tak się nie robi”. To podobno nie jest miłe!
Zaczął mówić, że nie jestem jego żoną, żeby tak grzebać w jego rzeczach osobistych bez pozwolenia. W końcu nawet nie mieszkamy razem, co oznacza, że nie mam prawa do jego pieniędzy.
Mam na myśli to, że spanie razem i proszenie mnie o ugotowanie mu obiadu jest „miłe”! To oczywiście zrozumiałe. Jestem kobietą – skakanie wokół mężczyzny na palcach powinno być dla mnie przyjemnością.
Ale fakt, że on jest mężczyzną, a przy okazji powinien mieć też jakieś obowiązki, bezpiecznie pominął. W ferworze kłótni wyznałam Andrzejowi, że robiłam to już wcześniej, tzn. brałam już od niego pieniądze i nigdy wcześniej nie zauważyłam takiej reakcji.
W odpowiedzi powiedział tylko, że nigdy o tym nie wiedział. I zaczął krzyczeć. Nie spodziewałam się takiego chamstwa.
W końcu Andrzej zarabia bardzo przyzwoite pieniądze. Na pewno nie zabrałam mu ostatniego grosza z portfela, bo nawet nie zauważył, że brakuje mu pieniędzy!
Po tym, jak trochę się uspokoiłam, Andrzej powiedział, że gdybym naprawdę potrzebowała pieniędzy, mogłabym o nie poprosić, zamiast je kraść.
Czyli, zgodnie z jego logiką, nadal byłam złodziejką! Okazało się więc, że znów zmarnowałam czas na bezwartościowego człowieka.
Nazwał mnie złodziejem za grosze. Nie sądzę, że jestem na tej samej ścieżce co tacy ludzie. Mężczyzna powinien dbać o swoją kobietę. A nie robić jej wyrzuty! A gdybyśmy mieszkali razem?
Nie mogłam uwierzyć własnym uszom, gdy zadzwoniła do mnie córka. Jej głos brzmiał radośnie, podekscytowanie…
Myślałam, że urodziny męża będą po prostu kolejną rodzinną okazją, żeby się spotkać, posiedzieć razem,…
Od samego początku wiedziałam, że wchodzę w niełatwy układ. Nie dlatego, że mój mąż był…
Nigdy nie uważałam się za zazdrosną kobietę. Zawsze powtarzałam sobie, że zaufanie to fundament małżeństwa,…
Nigdy nie myślałem o tym, kto dostanie mieszkanie moich rodziców. Przez długie lata nawet nie…
Nigdy nie planowałam mieszkać na dworcu. A właśnie tak czasem czuję się we własnym mieszkaniu…