Jak łatwo mój mąż się ustatkował. Nie pracuje ciężko, aby osiągnąć sukces, ale przechwala się i domaga się szacunku.
Moi rodzice od najmłodszych lat powtarzali mi, że jestem dobra we wszystkim. I to była prawda. Zawsze wiedziałam, czego chcę i jakie wysiłki muszę podjąć, aby to osiągnąć.
Kłopoty i trudności nigdy mnie nie przerażały. Pracować w nadgodzinach, aby zdobyć upragnione stanowisko? Łatwo.
Zaryzykować i rozpocząć biznes, gdy wszyscy wokół mówią „nie”? Wierzę w swoją intuicję.
I jestem w tym naprawdę dobry. Oczywiście, zdarzały się porażki. Ale wiem, że po upadku następuje wzlot i nigdy się nie poddaję.
Mój mąż Wiktor i ja rozumiemy się prawie całkowicie. Były tarcia, przechodziliśmy przez różne rzeczy. On oczywiście nie jest tak zdeterminowany jak ja.
Ale nie narzekam. Pozwól mi być człowiekiem sukcesu i osobą, która prowadzi. W końcu najważniejsze w związku jest wzajemne zrozumienie, a nie ilość pieniędzy.
Całkowicie sobie ufamy. Mogę bezpiecznie dać mojemu kochankowi mój telefon i zabrać jego urządzenie w ten sam sposób. Na naszych gadżetach nie ma haseł, nie mamy nic do ukrycia.
Ostatnio przeglądałam telefon Wiktora. Musiałam znaleźć korespondencję w jego mediach społecznościowych.
Powinienem powiedzieć, że mężczyzna wyraził na to zgodę. Po prostu miał pełne ręce roboty i poprosił mnie o otwarcie wiadomości.
Znalazłam potrzebne informacje, ale moją uwagę przykuł jeden z dialogów między moim mężem a jego przyjaciółmi. Można powiedzieć, że wiadomości same wpadły mi w ręce.
W tej korespondencji mężczyzna gorączkowo chwalił się swoimi planami na życie. Pisał, że chce rozwinąć swój biznes i myśli o otwarciu nowego zakładu produkcyjnego. Twierdził, że już kupuje sprzęt.
Mąż chętnie opowiadał też o aktualnej sytuacji firmy. Powiedział, że niedawno zmienił samochód, przeprowadził luksusowy remont w zupełnie nowym mieszkaniu i podróżował do kilku krajów.
Znajomi, będąc pod wrażeniem jego wspaniałego życia, olewali go, pytali o rady i zastanawiali się, jak Wiktorowi wszystko się udaje.
Mężczyzna tonem guru udzielał swoim przyjaciołom rad i zalecał, aby nie siedzieli i nie czekali na pogodę nad morzem.
W rozmowie z przyjaciółmi napisał, że wszystko jest bardzo proste. Trzeba tylko pracować jak on, dwanaście godzin dziennie. I wszystko się ułoży.
To jest to! I nawet nie wiedziałam, że mieszkam z geniuszem biznesu, który jest gotowy uczyć stadiony ludzi. Wciąż widzę zaskoczone twarze przyjaciół mojego męża. Jest się czemu dziwić.
To wszystko jest bardzo fajne, a mój mąż w ogóle nie okłamał swoich znajomych. Jedynie napisał o moim biznesie, który rozkręciłam jeszcze przed ślubem. Samochód i wyremontowane mieszkanie kupiłam za własne pieniądze i to na długo przed ślubem.
To też prawda o dalekich krajach, byłam w wielu miejscach. Zarówno w pracy, jak i dla przyjemności. Okazało się, że Wiktor chwalił się moimi i tylko moimi osiągnięciami swoim chłopakom.
Po prostu nie mógł fizycznie przyłożyć ręki do żadnego z powyższych. Nie było go wtedy ze mną. Poczułam się trochę urażona.
Nie, nie mam nic przeciwko dzieleniu się i naprawdę nie skąpię mojemu mężowi. Jest zaangażowany w mój biznes. Oczywiście nie jako pełnoprawny partner, ale jednak. Słucham nawet jego opinii, ale zazwyczaj nie daje mi nic szczególnie mądrego.
Rzecz w tym, że Wiktor to leniwy człowiek. Od kilku miesięcy nie pracuje jak należy. Przerywa sobie okazjonalnymi zarobkami w internecie, przynoszącymi grosze do wspólnego budżetu.
Nie biorę ich nawet pod uwagę w rodzinnym budżecie. Nie myślcie, że gnębię męża. Owszem, kilka razy pokłóciliśmy się o pieniądze.
Byłam zła, domagałam się, żeby znalazł dobrą pracę i zarabiał tyle, co ja. Ale Wiktor jest bardzo trudny do zejścia z kanapy. Więc po prostu splunęłam i odpuściłam. Niech sobie leży, jak chce. Mogę zarabiać pieniądze dla nas obojga.
Ale żeby chwalić się moimi osiągnięciami i podawać je za swoje? To jest coś, co przekracza wszelkie granice. Jeśli Wiktor tak bardzo potrzebuje sukcesu, mógłby zacząć pracować.
Więc okazuje się, że status nadal jest ważny dla mężczyzny, jeśli kłamie i nie uważa, że jest to niegodne mężczyzny? Wyobrażam sobie, co myślą o mnie jego znajomi. Pewnie uważają mnie za głupią kurę, która przyszła na gotowe.
Zadałam mężowi rozsądne pytanie: dlaczego mówi znajomym, że ma firmę i fajny samochód, skoro kupiłam to wszystko, zanim się poznaliśmy?
Krzyknął i powiedział, że mnie to nie dotyczy. I ogólnie powiedział, że czytanie cudzej korespondencji jest złe. A podawanie cudzej jako własnej jest w porządku?
Nie udało nam się porozmawiać. Wiktor dąsał się i powiedział, że może powiedzieć wszystko każdemu. Powiedział, że następnym razem napisze do swoich przyjaciół, że właśnie wrócił z Marsa.
Ten człowiek nawet nie rozumie, na czym polega jego wina. A ja nie rozumiem, jak dorosły człowiek może zachowywać się jak uczeń podstawówki. Kłamie i nie rozumie, że to jest złe.
Oczywiście, mój mąż ma świetną pracę, przyszło mi do głowy. Czas przywrócić go do rzeczywistości. Niech zobaczy, że powinien być odpowiedzialny za swoje słowa.