Niczego nie potrzebowałam. Rodzina była szczytem marzeń, przytulne mieszkanie. Ale wszystko rozpadło się w jednej chwili.
Mój mąż złożył pozew o rozwód. Nadal mieszkaliśmy w tym samym mieszkaniu, jedliśmy razem kolacje i uśmiechaliśmy się do siebie, dopóki listonosz nie przyniósł mi listu poleconego. Data była już ustalona.
Kiedy moja matka się o tym dowiedziała, była bardzo niezadowolona z zachowania mojego zięcia. Nie było sensu proponować mojej córce, żeby z nami zamieszkała, ponieważ mój syn i jego rodzina mieszkają ze mną i nie ma wystarczająco dużo miejsca.
Ponadto moja matka nie zapomniała zrobić mi wyrzutów, że nie zatrzymałam męża.
Ale wiele myśli krążyło mi po głowie. Jak teraz żyć? Trzy lata temu mój mąż zniechęcał mnie do podjęcia pracy, ponieważ mój syn ciągle chorował. Miał wtedy 4 lata i zdecydowaliśmy, że zostanę w domu i będę go wychowywać, dopóki nie pójdzie do szkoły.
Zabierałam syna do przedszkola, a najstarszą córkę do klubów i na treningi. Teraz młodszy jest w pierwszej klasie, a córka ma już 15 lat. Nie mam pracy, a nasz dom należy do męża.
Mój były mąż zaproponował, że odda mi cały sprzęt i zamieszkamy w domu mojej babci, gdzie nie ma warunków do życia.
Co prawda odziedziczyłam ten dom po babci, ale mąż stanowczo odmówił uporządkowania go. Mam mieszkanie, dobre, wyremontowane. Teraz musiałam zamieszkać tu z dziećmi.
Moja najstarsza córka nie chciała mieszkać w starym domu, więc została z ojcem. Naprawdę miała prawo wyboru. A mój syn przylgnął do mnie jak ptak i uniósł brwi za swoją siostrą.
Nie trzeba dodawać, jak wyglądała nasza pierwsza zima? Wstawałam o trzeciej nad ranem, żeby ogrzać piec. Mój syn budził się rano do szkoły i było ciepło. Po szkole syn pomagał mi z drewnem na opał. Wieczorami woziliśmy ich na sankach, żeby umyli się w łaźni.
Mąż nie płacił mi alimentów, a pensja kasjerki w sklepie była dużo niższa niż ta wskazana w ogłoszeniu o naborze.
Rok później zdarzył się prawdziwy cud. W pobliżu budowano nową szkołę, więc część domów została przesiedlona. Mój był jednym z nich. Przydzielono nam dwupokojowe mieszkanie w dobrze rozwiniętej dzielnicy, w nowym budownictwie.
Wtedy moja najstarsza córka poprosiła, żeby ze mną zamieszkała. Koleżanki robiły mi wyrzuty, bo córka wybrała ojca, wygodę, a nie mnie. To niech tam mieszka, mówiły, dlaczego ją wpuściłam?
Kolana mojej córki ugięły się na progu mojego mieszkania. Szlochając, osunęła się na podłogę i nie mogła już mówić spójnie. Próbowałam pocieszyć moją bardzo młodą córkę, która po raz pierwszy musiała doświadczyć zdrady ukochanej osoby.
Mój syn nie wytrzymał wodospadu łez kobiety i dzielnie, po męsku usiadł obok nas, na podłodze w korytarzu. Przytulił nas z całą siłą, jaką może mieć ośmioletni chłopiec.
Znam jedną godną zaufania osobę – powiedziałam do córki, wskazując na syna.
A nasz mąż już ciągnął ciężką torbę siostry po podłodze, mamrocząc pod nosem:
Nie ma co płakać. Przejdziemy przez to!