screen Youtube
W naszych marzeniach życie na emeryturze wyobrażaliśmy sobie jako serię pięknych dni i wieczorów, które spędzalibyśmy łatwo i przyjemnie.
Z pewnością wybralibyśmy się na niedrogie wycieczki nad morze, uprawiali jogę i spacerowali po parku. Planowaliśmy również regularne wizyty w muzeach, teatrach i kinach.
Maciej pokiwał głową ze zrozumieniem i uśmiechem, gdy zobaczył, że przeglądam ciekawe oferty w Internecie. Powiedział, że zostało bardzo mało czasu — dosłownie sześć miesięcy. A potem będziemy żyć — jasno i gustownie.
Uwierzyłam mu i czekałam. Maciej to inteligentny człowiek, który całe życie przepracował na wydziale mikrobiologii instytutu. Jest naprawdę bardzo interesujący. Nie jest chamem, który chce tylko kąpieli, piwa i telewizji.
A teraz nadszedł ten dzień — jutro będzie ostatni dzień Macieja na oddziale. Koledzy odeślą go na zasłużony odpoczynek. Aha, i przygotowałam dla niego same pyszności — niech koledzy zazdroszczą, jaką ma żonę. Zrobiłam ciasto, sałatki i przekąski.
Mąż wrócił z imprezy do swojej jednostki, wyglądając okropnie. Moja babcia mawiała o moim dziadku w takich przypadkach, że wraca do domu pijany. Koszulę miał rozpiętą, wąsy na wpół spalone. Boże, co jego koledzy zrobili Maciejowi?
Jego ubranie było pokryte burakami i pomidorami… W jego rozczochranych włosach była słoma. Podniosłam ręce, spojrzałam ze zdziwieniem na obdartego mężczyznę i zapytałam, gdzie był.
Spojrzał na mnie kochającymi oczami i powiedział, że ma dla mnie niespodziankę. Był w wiosce. Po uroczystej kolacji kierownik wydziału zaproponował Maciejowi, aby kupił od niego dom we wsi.
Początkowo mój mąż odmówił, ale po kolejnej kolejce alkoholu szef wydziału wezwał taksówkę i zabrał Macieja na wycieczkę. Mój mąż był zafascynowany świeżym wiejskim powietrzem.
Położył się na stogu siana, wypił domowe mleko, spróbował bimbru z lokalnymi warzywami i zdecydował, że na pewno przeprowadza się na wieś.
Odetchnęłam z ulgą. Mój mąż nie przepada za alkoholem. To brak praktyki dał o sobie znać — Maciej stracił samokontrolę i teraz wpada na różne szalone pomysły.
Ale rano zdałam sobie sprawę, że to nie są urojenia. Mój mąż obudził się z piekącymi oczami. Nie chciał słuchać żadnych argumentów. Przeprowadzamy się i koniec. Musimy pilnie sprzedać mieszkania i kupić dom od szefa wydziału.
Całkowicie zszokowana „wiadomością” poprosiłam męża, żeby się nie spieszył, nie rozumiejąc, co z naszymi wyjazdami nad morze, „jogą” i muzeami. Mój mąż zaśmiał się nieprzyjemnie i zapytał, po co nam morze, skoro niedaleko domu jest jezioro. Nigdy w życiu nie słyszałam, żeby mój intelektualista tak się śmiał.
Ani błagania, ani perswazje nie odniosły żadnego skutku. Maciej uparł się, że sprzedajemy mieszkania i bierzemy dom, a on już nie wróci. A co najważniejsze, jeszcze zanim kupił dom na wsi, zaczął zachowywać się jak mieszkaniec odległej wioski.
Zapomniał o korzystaniu z urządzeń przy stole i pił mleko ze słoika. Po domu chodził w rajstopach, idealnych do pracy w ogrodzie.
Kiedy nieśmiało wręczyłam mu dwa bilety na długo oczekiwany spektakl, roześmiał się i powiedział, że te kawałki papieru lepiej wykorzystać w toalecie. I powiedział, że nie pójdzie do żadnego teatru.
Na początku byłam cierpliwa wobec Macieja. Czekałam, aż zmieni zdanie. Ale niestety, był zdecydowany przenieść się na wieś i nie chciał słyszeć żadnych sprzeciwów.
A kiedy powiedziałam, że nigdzie nie pójdę, mój mąż odpowiedział, że w takim razie pójdzie sam. Zapytałam wyzywająco, czy w takim razie się rozwiedziemy, a Maciej odpowiedział, że jest gotowy na taki krok.
I tak właśnie się rozwiedliśmy. Ja zostałam w naszym mieszkaniu, a Maciej dostał to, które wynajmowaliśmy. Sprzedał je i kupił ten nieszczęsny dom. Ale miał za mało pieniędzy i musiał wziąć kredyt.
Teraz mieszkamy osobno. Sama spełniam nasze marzenia — chodzę na jogę, do muzeów i teatru. A Maciej uprawia hektary ziemi i krajobrazów.
To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…
Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…
Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…
Z pozoru to była zwykła sobota. Żona krzątała się po kuchni, w powietrzu unosił się…
Kiedy podpisywałam papiery rozwodowe, ręce mi drżały, ale w głowie panował dziwny spokój. Jakby wszystko…
Nie wiem, jakim cudem życie potrafi tak przewrotnie igrać z człowiekiem. Rok temu byłam szczęśliwą…