Z mężem poznaliśmy się na urodzinach kolegi, był tam z Krzysztofem. Później dowiedziałam się, że przyjaźnili się od dzieciństwa, od szkoły.
Podobało mi się to, bo wydawało się, że wspierają się we wszystkim i to było godne pochwały.
Często chodzili na ryby, spędzali czas w warsztacie Krzysztofa, kiedy naprawiał samochody.
W ten sposób zarabia na życie. Przyjaciel mojego męża ma jedną słabość – lubi kobiety i często je zmienia.
Nie siedzi w jednym miejscu, jak sam mówi: „Ruch to życie”. Z jednej strony to dobrze, ale z drugiej nie jest szczęśliwym i pewnym siebie człowiekiem, jak mój mąż.

Kiedy Krzysztof nas odwiedza, jego żona często do niego dzwoni, żeby sprawdzić, czy jej kochanek nie zgubił się w drodze do domu z jakąś kochanką.
Pewnie wie, że to możliwe, bo on też zostawił dla niej swoją trzecią żonę i po roku związku wzięli ślub.
Marta została czwartą żoną Krzysztofa i uważa, że to ją kocha najbardziej, dlatego tyle razy się z nią rozwodził, ale Krzysztof ma chyba hobby zmieniania kobiet jak rękawiczki.
Tak więc pewnego weekendu zaprosiliśmy Krzysztofa i jego żonę do naszego domu na grilla. Marta i ja przygotowałyśmy sałatki w kuchni, a chłopcy grillowali mięso na podwórku.
Kiedy już wszystko było gotowe, postanowiłam zapytać męża, jak idzie grillowanie. Gdy zbliżyłam się do nich, usłyszałam emocjonalną rozmowę Krzysztofa, więc zostałam trochę dłużej, zastanawiając się, na kogo narzeka.
To było bardzo proste, dawał mojemu mężowi przyjacielską radę: „Czas zmienić żonę przyjacielu, ja to robię i tobie radzę to samo, masz tylko jedno życie, po co marnować je na jedną kobietę, najważniejsze to wybrać młodszą i lepszą, a najlepiej z mieszkaniem”.
Byłam bardzo zła i bardzo mnie to zdenerwowało, ale nie dałam po sobie poznać, że coś jest nie tak.
Ale kiedy Krzysztof z żoną wyszli, powiedziałam do męża: „Radzę ci ostrożnie dobierać przyjaciół, bo inaczej będą ci wygadać wszystko i zostaniesz sam na starość, a my nie młodniejemy”.
Poprosiłam go też, żeby zmniejszył liczbę wizyt z Krzysztofem, bo trzeba zrobić remont i pojechać do daczy, jest wiosna, ogród sam się nie zasadzi.