Mój mąż jest przyzwyczajony do tego, że jego rodzice pomagają nam we wszystkim, co doprowadziło do decyzji Marcina o zaprzestaniu poszukiwania pracy: „Mamy dziecko i musimy je utrzymać”

Miałam szczęście do teściów, ale najwyraźniej nie do męża. Z jakiegoś powodu uważa, że skoro jego rodzice tak dobrze nam pomagają, to on nie musi już nic robić dla rodziny.

Nie jestem jednak zadowolona z takiego stanu rzeczy. Oczywiście jestem wdzięczna moim teściom za pomoc, ale mój mąż musi zrobić coś sam.

Jestem mężatką od pięciu lat. Kiedy pobraliśmy się z Marcinem, widziałam w nim zmotywowanego młodego człowieka, który w wieku dwudziestu siedmiu lat osiągnął pewien poziom.

Miał wykształcenie, stabilną, dobrą pracę, własny dom i jasny plan na przyszłość.

Przez pierwszy rok wszystko było w porządku. Oboje pracowaliśmy, chcieliśmy kupić większe mieszkanie, a potem musiałam iść na urlop macierzyński.

screen Youtube

Jednak mój mąż zaczął mieć problemy w pracy i w końcu został zwolniony.

Cieszyłam się, że nie mieliśmy wtedy kredytu hipotecznego. Marcin szybko znalazł nową pracę, ale pensja była dużo niższa. I wtedy zaszłam w ciążę.

Ciąży towarzyszyła ciągła toksykoza i inne związane z nią objawy, które uniemożliwiały mi pracę. Brakowało nam pieniędzy. Wtedy po raz pierwszy rodzice mojego męża przyszli nam z pomocą.

Nie dawali nam pieniędzy bezpośrednio, ale co tydzień wypełniali naszą lodówkę jedzeniem, kupowali mi wszystkie potrzebne witaminy, pomogli mi kupić łóżeczko i wózek. Ich pomoc była bardzo odczuwalna. Przyjmowaliśmy ją z wdzięcznością, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że inaczej nie moglibyśmy przeżyć.

Moi rodzice również nie stali z boku, ale mieli mniej możliwości pomocy. Po pierwsze, mieszkali w innym mieście, a po drugie, mam młodszą siostrę, która w tym czasie chodziła jeszcze do szkoły. Tak więc główna pomoc pochodziła od rodziców mojego męża.

Po urodzeniu dziecka na jakiś czas odłączyłam się od obowiązków domowych, całą swoją uwagę skupiając na córce. To było bardzo niezwykłe i przerażające, moja mama przyszła mi pomóc, ale tylko na dwa tygodnie, które minęły mi w mgnieniu oka. Ale teściowa nie zostawiła mnie samej.

Lisa, matka mojego męża, pomagała mi we wszystkim bardzo dyskretnie. Przychodziła do naszego domu, przynosiła gotowe posiłki, pomagała mi przy dziecku, dawała mi się wyspać i uczyła mnie różnych rzeczy, które musiałam wiedzieć.

Bez jej pomocy prawdopodobnie osiwiałabym w ciągu pierwszych sześciu miesięcy życia mojej córki. Z czasem, gdy teściowa zrozumiała, że poradzę sobie sama, również dyskretnie odeszła.

Przychodzili w odwiedziny, owszem, ale tylko w odwiedziny. Jestem jej bardzo wdzięczna za takt i zrozumienie. Lisie udało się pomóc mi w taki sposób, że nie czułam się zobowiązana, a to jest wiele warte.

Życie mojego męża było na tym samym poziomie. Nie znalazł nowej pracy i wątpię, czy w ogóle jej szukał. Moi teściowie przyjeżdżali w odwiedziny, napełniali lodówkę i kupowali prezenty dla mojej wnuczki. To było bardzo miłe, ale już niekomfortowe. Okazało się, że nas wspierają.

Rozmawiałam z mężem o tym, że czas odczepić się od naszych rodziców. Jesteśmy przecież dorośli, mamy już własne dziecko. Mąż zgodził się i obiecał, że wkrótce znajdzie inną pracę, która będzie nas w pełni wspierać.

Teraz skończył mi się urlop macierzyński, a mąż nadal szuka lepszej pracy. Ta sytuacja zaczęła mnie irytować. Teraz zarabiam więcej niż on, a możemy dobrze żyć tylko dlatego, że pomagają nam jego rodzice.

Próbowałam odmówić, ale Lisa powiedziała, że nie jest im trudno nam pomóc i że będąc upartą, tylko nam zaszkodzę. Zgadzam się z nią. Bez ich pomocy musielibyśmy mocno zacisnąć pasa.

Ale wiszenie im na szyi też było niewygodne. Dla mnie. Mój mąż był zadowolony ze wszystkiego, bo okazało się, że nie martwi się o zarobki. Leniwie przegląda oferty pracy, myśląc, że jedyne, co może teraz znaleźć, to zamiennik szydła do mydła. Taka postawa mnie złości.

Ma wygodną pracę, nie mam nic do powiedzenia. Mama i tata utrzymują naszą rodzinę, mój mąż zarabia mniej niż ja, mamy dorastające dziecko, kredyt hipoteczny i samochód do spłacenia. A mój mąż niczym się nie przejmuje, jakby tak miało być.

Jestem zmęczona tym stanem zawieszenia. Oczywiście teściowie nas nie porzucą, będą nam pomagać i wspierać, nie spuszczą z nas nawet oka. Ale przykro mi, że mój mąż zmienił się z celowego mężczyzny, którego poślubiłam, w warzywo.

Wstydzę się, kiedy moi teściowie po raz kolejny zapełniają naszą lodówkę, ale mój mąż ma się dobrze. Moi przyjaciele mówią, że wariuję, bo jestem gruba. Co za różnica, skąd pochodzą pieniądze? To robi różnicę. Trzeba samemu utrzymać rodzinę, ale tylko ja to rozumiem, a mój mąż nie.

„Normalni rodzice zapewniają swoim dzieciom mieszkanie, ale ty nie chcesz nic dla nas zrobić”: moja córka jest na mnie zła, ale wiem, że postępuję słusznie

„Moja zdrada jest wynikiem jego nieuwagi wobec mnie”: jak moja synowa mogła tak postąpić z moim synem, gdzie jest rodzinna lojalność

Zgodziła się pomóc mojej matce zapłacić za naprawy i tymczasowo u niej zamieszkać. I zorganizowała „wesołe” życie dla mojego męża i dla mnie: „Dlaczego się na to zgodziłam”