Mój mąż jest leniwy i żyje na mój koszt, a potem zaprosił do nas swoją matkę i siostrę z dziećmi

Michał i ja pobraliśmy się całkiem niedawno. Tak się złożyło, że zaraz po ślubie został zwolniony z pracy i od jakiegoś czasu został w domu, a ja byłam jedyną osobą pracującą.

Nie narzekałam, bo życie bywa różne. Moja pensja nam wystarczała, więc przyjęłam to mniej więcej spokojnie, bo myślałam, że mąż przejmie obowiązki domowe.

Ale ostatecznie Michał cały dzień po prostu odpoczywał. Oznaczało to, że po pracy wracałam do domu i zaczynałam gotować i sprzątać.

Zawsze byłam schludna i starałam się utrzymać porządek w domu. Ale kiedy mieszkałam sama, łatwiej było sobie z tym poradzić. Dlatego poprosiłam męża o wykonanie kilku prac domowych, ale on mnie zignorował.

To mnie denerwowało, bo byłam bardzo zmęczona pracą, a musiałam robić coś w domu. Zaczęliśmy się częściej kłócić. Ale nawet kłótnie nie miały na niego żadnego wpływu. A potem zaczął gdzieś znikać ze swoimi przyjaciółmi, albo zapraszał ich do naszego domu.

screen Youtube

Na dodatek mama Michała powiedziała nam, że sprzedała swoje mieszkanie i będzie z nami mieszkać, dopóki nie znajdzie nowego lokum. Miałam mieszane uczucia, nie wiedziałam, co się stanie, ale zgodziłam się.

W rezultacie po pracy wracałam do domu późno w nocy i od progu słuchałam wyrzutów teściowej. Teściowa była oburzona: dlaczego Michał ma chodzić głodny, nie mogłam ugotować garnka barszczu? Co ze mnie za żona?

A ja po prostu nie miałam siły fizycznie zareagować, więc po prostu poszłam spać. To trwało przez jakiś czas.

Moja teściowa, która mieszkała z nami, też nic nie robiła w domu. A wisienką na torcie było to, że starsza siostra Michała, Marta, rozwiodła się i chciała wyjechać do swojej mamy z dwójką dzieci. A ponieważ moja teściowa mieszka z nami, moja szwagierka wprowadziła się do nas.

Tak minął rok, jeśli nie więcej. W ciągu dnia pracowałam, wieczorem wracałam do domu i jeśli miałam energię, gotowałam lub sprzątałam. Nasz dom zamienił się w bałagan, a ja w końcu straciłam ochotę, by tu mieszkać. Ale moja teściowa chyba postanowiła mnie całkowicie wykończyć i powiedziała mi, że zdecydowała, że potrzebuje wnuków.

Teściowa podała mi następujące argumenty: kończy mi się czas, czas mieć dzieci, a ona chciała się z nimi bawić, póki jeszcze ma siły.

To znaczy, że dzieci jej córki już jej nie wystarczają, potrzebuje więcej. Roześmiałam się histerycznie i wyszłam z domu, mimo że był to mój wolny dzień. Ponieważ pogoda była ładna, postanowiłam pójść na spacer.

Spacerowałam i myślałam o tym, jak wszystko było bardzo dobre przed ślubem. Troskliwy mąż, który nawet nie pozwolił mi podnieść niczego ciężkiego. Teściowa, która tak bardzo cieszyła się z drugiej córki. Nie rozumiałam, kiedy wszystko poszło nie tak. A może po prostu nie zauważyłam wcześniej, bo byłam zakochana.

Chodziłam tak do wieczora, nie zwracając nawet uwagi na telefon, który ciągle dzwonił. Chciałam po prostu spokoju. Kiedy wróciłam do domu, poszłam prosto do łóżka, nie chciałam z nikim rozmawiać.

Następnego ranka poszłam do pracy wcześnie rano, mimo że poprosiłam o kilka godzin wolnego. Zdecydowałam, że nie chcę tak dłużej żyć i poszłam złożyć pozew o rozwód.

Wracając wieczorem do domu i mówiąc mojej „dużej” rodzinie o mojej decyzji, spokojnie poszłam spać, podczas gdy rodzina mojego męża była oburzona. Rano zostałam obsypana obelgami.

Mąż krzyczał kim jestem, że zdecydowałam się na rozwód, kto mnie będzie potrzebował oprócz nich, a teściowa i szwagierka bawiły się razem ze mną.

Zabawnie było na to patrzeć, ponieważ mieszkanie, w którym wszyscy mieszkają, jest moje i nie mają dokąd pójść. Ale szczerze mówiąc, nie obchodziło mnie to zbytnio, po prostu chciałam ciszy i spokoju w moim domu.

Moja teściowa nie mogła podjąć decyzji o rozwodzie, więc zadzwoniła do moich rodziców. Po usłyszeniu wiadomości mama natychmiast się ze mną skontaktowała.

Moja matka powiedziała mi, że nie będzie rozwodu, czy chcę ich zhańbić? Jak stawimy czoła naszym krewnym? Wszyscy tak żyją, a ja muszę tak żyć. Lepiej wytrzymać, ale za wszelką cenę utrzymać rodzinę razem.

To mi wystarczyło, ale zawsze byłam niegrzecznym dzieckiem. W końcu rozwiedliśmy się, a ja eksmitowałam również jego rodzinę. Kilka miesięcy później przyjaciółka podarowała mi kotka, a teraz mieszkamy razem i nikt nas o nic nie obwinia.

Wiele lat później nosiłam w sobie urazę do matki i nie mogłam jej wybaczyć. Ale ostatnio zdecydowałam, że wystarczy

W moim głosie ukształtowała się błędna opinia o starszej kobiecie. Nie lubiłam jej. Ale później zmieniłam swoje nastawienie do niej

„Mogłaś zrobić kilka skrętów na zimę, zamiast je wyrzucać”: próbowałam dotrzeć do mojej córki, ale na próżno