Mój mąż i jego brat obrazili się na matkę, a ja ją rozumiem, dwie rodziny pod jednym dachem to za dużo: „Macie miesiąc na znalezienie mieszkania”

Mój mąż i jego brat Kuba obrazili się na moją teściową, bo wyrzuciła nas wszystkich razem z mieszkania. To znaczy mnie, mojego męża, Kubę i jego żonę. Nie wiem, co myśli żona Kuby, ale obaj synowie są bardzo źli na matkę.

Ale rozumiem moją teściową. Znosiła to wszystko przez długi czas. Na jej miejscu pokazałabym wszystkim drogę do wyjścia dużo wcześniej. To właśnie staram się teraz przekazać mojemu załamanemu mężowi.

Kiedy mój mąż i ja pobraliśmy się dwa lata temu, poprosił jego matkę, aby pozwoliła nam u siebie zamieszkać.

Musieliśmy zaoszczędzić na własne mieszkanie i chcieliśmy to zrobić szybko. Gdybyśmy wynajęli mieszkanie, pieniądze poszłyby na marne. Będziemy tak oszczędzać do następnego stulecia.

Moja teściowa ma trzypokojowe mieszkanie, które w tamtym czasie zajmował nieżonaty młodszy brat Kuba i teściowa. Było tam miejsce dla nas, więc bez problemu zgodziła się, żebyśmy zostali na jakiś czas.

screen Youtube

Mieszkaliśmy spokojnie przez jakiś rok. Nie było żadnych kłótni. Mój mąż i ja wspólnie płaciliśmy za artykuły spożywcze i media, pomagaliśmy w domu i nikomu nie przeszkadzaliśmy.

Po prostu nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu i energii na żadne imprezy. Potrzebowaliśmy tylko dobrze się wyspać.

W tamtym czasie miałam pracę na etacie i w niepełnym wymiarze godzin, a mój mąż miał dwie pełnoetatowe prace. Więc najgłośniejszą rzeczą, jaką można było od nas usłyszeć, było chrapanie.

Teściowa pracowała, Kuba zajmował się swoimi sprawami i wszystko byłoby cicho i spokojnie, gdyby dziewczyna mojego szwagra nie zaszła w ciążę.

Nie wiem, czy był to przypadek, czy przemyślany plan, ale ciekawy stan jego dziewczyny skłonił niewolnika do zaproponowania małżeństwa.

Ponieważ młoda żona i przyszła matka wciąż studiowała na uniwersytecie, a szwagier właśnie zaczął pracować i zarabiał marne grosze, pojawiło się pytanie, gdzie zamieszka młoda rodzina.

Brat mojego męża powiedział mamie, że skoro pozwoliła nam tu mieszkać, to logiczne jest, że w tym mieszkaniu może zamieszkać inna młoda rodzina. Poza tym jedna osoba niczego by nie zmieniła, powiedział.

Moja teściowa oczywiście nie była zbyt zadowolona z tych zmian w mieszkaniu, ale zaakceptowała argumenty swojego młodszego syna.

Młoda kobieta w ciąży wprowadziła się do jego pokoju. I od tego momentu spokojny tok naszego życia zaczął wirować.

Rzadko jadaliśmy z mężem w domu, głównie w weekendy. Rano piliśmy kawę, bo nie mieliśmy nic innego do jedzenia, a potem uciekaliśmy do pracy, wracając po dziewiątej.

Cały dzień jedliśmy gdzieś na mieście, doczołgiwaliśmy się do domu, myliśmy się i szliśmy spać. Często nawet nie wchodziliśmy do kuchni.

Dlatego dopiero po jakimś czasie zorientowaliśmy się, o co ta afera z nieumytymi naczyniami. Z jakiegoś powodu szwagier i jego żona zarzucali nam, że nic nie robimy w domu.

Okazało się, że ich teściowa wyraziła swoje niezadowolenie z powodu pozostawiania naczyń w zlewie przez wiele dni. Zasada „zjedz i pozmywaj” najwyraźniej nie była dla nich.

Powiedzieli, że nie tylko oni tu mieszkają, więc dlaczego zawsze mają zmywać naczynia. Musimy ustalić priorytet. Okazuje się to bardzo interesujące.

W weekendy jemy w domu i wtedy zmywamy. Rano płuczemy kubki po kawie. Jakie jeszcze naczynia musimy umyć? Moja teściowa też od razu zmywa naczynia, nie znosi widoku pełnego zlewu.

Nie próbowaliśmy nikomu niczego udowadniać, po prostu powiedzieliśmy, że byłoby sprawiedliwie, gdyby każdy mył naczynia po sobie. I tak było, dopóki Kuba nie przyprowadził swojej żony.

Nie wiem, co sprawiło, że zapomniał o tej prostej prawdzie. A może po prostu postanowił zachowywać się jak głupek i wspierać swoją żonę, która nie zna tutejszego rytmu życia.

Potem była kłótnia o sprzątanie. Zazwyczaj w sobotę wysypialiśmy się, jedliśmy śniadanie i zaczynaliśmy wspólne sprzątanie.

Każdy z nas sprzątał swój pokój, a potem razem kuchnię, korytarz, toaletę i łazienkę. Wszystko przebiegało spokojnie, ponieważ wszyscy byliśmy dorośli i odpowiednimi ludźmi.

Kuba oczywiście był niezadowolony, że trzeba sprzątać, ale nie miał nic przeciwko temu, też się starał dla wspólnego dobra. Ale to było przed ślubem. Po ślubie młodzi kilka razy pomogli w sprzątaniu, a potem zaczęli mieć tego dość.

Po prostu wstawali o ósmej, kiedy wszyscy spali, i szli gdzieś na cały dzień. Nie wiem, gdzie szli, ale wracali do domu o dziesiątej wieczorem, kiedy wszystko było już posprzątane.

To, co dzieje się w ich pokoju, to ich sprawa. Ale fakt, że unikali sprzątania części wspólnej, był już irytujący. Mój mąż był pierwszym, który się załamał.

Powiedział bratu wszystko, co o tym myślał. Zaczął odpowiadać, a wtedy wtrąciła się ciężarna żona Kuby. Krzyki były głośne.

Moja teściowa wyszła i rozdzielała wszystkich. Nie angażowałam się w kłótnię, po cichu próbując zaciągnąć męża do naszego pokoju.

Było jasne, że będzie to kłótnia bez żadnego konstruktywnego rezultatu. W pokoju również udzieliłam mężowi ostrych słów za jego zachowanie, bo nie tak powinno się rozwiązywać problemy.

Ale kłótnie zaczęły wybuchać coraz częściej. Widać też było, że mąż był ostatnio bardzo zmęczony pracą, spięty i nietrudno było doprowadzić go do skandalu. A Kuba robił sobie jaja przed żoną i udawał samca alfa.

Teściowa znosiła to przez pół roku, a potem po prostu zwołała synów i powiedziała, że mają miesiąc na opuszczenie mieszkania. Obaj bracia poczuli się urażeni.

Kuba poczuł się urażony, że matka wyrzuca go z domu, wiedząc, że nie zarabia zbyt wiele i że ma żonę w ciąży, która nie pracuje i wkrótce urodzi.

Mój mąż poczuł się urażony, że jego również karają, mimo że nie zrobił nic złego, a wręcz przeciwnie, próbował przywołać brata do porządku.

Ale teściowa była nieugięta. Pilnie szukaliśmy możliwości uzyskania kredytu hipotecznego, ale nie mieliśmy czasu, więc musieliśmy wynająć mieszkanie na kilka miesięcy.

Kuba i jego żona zamieszkali z jej rodzicami w dwupokojowym mieszkaniu. Nie było ich stać na wynajęcie czegoś osobnego.

Kupiliśmy dom i zasugerowałam mężowi, żeby zaprosił swoją matkę na parapetówkę, ale on nadal się na nią gniewa. I ja go rozumiem.

Obaj synowie zachowali się nierozsądnie, ale Kuba oczywiście przegiął. Ale była ich matką, nie mogła wyrzucić jednego i zatrzymać drugiego. To byłoby całkowicie nie w porządku.

I wyrzuciła ich z mieszkania, więc nie byli dziećmi pozostawionymi na mrozie. To dorośli mężczyźni, którzy założyli już własne rodziny.

Powinni być w stanie sobie poradzić. Generalnie uważam, że teściowa długo to tolerowała, ja bym wszystkich odesłała dużo wcześniej.

Pozostaje wyciągnąć rękę do męża. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie i zrozumie swoją matkę.

Moja mama chce, żebym cały czas jej pomagała, mimo że od kilku lat mam własną rodzinę. Teraz jest obrażona, bo myśli, że nic nie robię

„Nie, nie będę mówić do was mamo, nie jestem sierotą, mam własną mamę”: odpowiedziałam mojej teściowej i zasugerowałam, żeby mówiła do mnie córka

Mama nie chce przyjąć naszej pomocy, ale ciągle dzwoni i czeka, aż zrobimy to, czego chce: „Jestem na emeryturze, a ty jesteś moją córką”