Ciekawostki

Mój mąż i ja zawsze żyliśmy w zgodzie i nawet nie mogłam sobie wyobrazić, że w pewnym momencie zakocham się w jego przyjacielu: „On cię zostawi, jak tylko znajdzie lepszą”

Żyliśmy z Tomkiem razem dwanaście lat. Spokojnych, przewidywalnych, bez kłótni i bez dramatów. Byliśmy tą parą, o której ludzie mówią: „Idealni”.

Znajomi zazdrościli, rodzice stawiali nas sobie za wzór. Tomek był dobry, cierpliwy, może nawet zbyt spokojny. A ja… po prostu się przyzwyczaiłam.

Praca, dom, weekendy u rodziców, wakacje raz w roku. Nic wielkiego, ale przecież stabilność też ma swoją wartość. Tak myślałam – do czasu.

Bo pewnego dnia pojawił się on. Marek. Stary znajomy Tomka z pracy. Wesoły, otwarty, z tym błyskiem w oczach, od którego trudno oderwać wzrok. Tomek przyprowadził go do nas:

– Pamiętasz Marka? Przeprowadził się do naszego miasta, trzeba mu trochę pomóc się odnaleźć.

Screen freepik

Skinęłam tylko głową. Ale już wtedy coś się we mnie poruszyło. Coś, czego nie czułam od lat – lekkie drżenie, ciepło, ciekawość.

Marek umiał słuchać. Patrzył prosto w oczy, gdy mówiłam. Śmiał się z moich żartów, przynosił kawę dokładnie taką, jaką lubię – z odrobiną mleka.

– Jesteś taka prawdziwa – powiedział kiedyś. I właśnie to jedno słowo wystarczyło, żebym poczuła dreszcze. Było mi wstyd, bo przecież mam męża. Kocham go… prawda?

Na początku się usprawiedliwiałam: przecież nic się nie dzieje. Tylko rozmowy. Ale rozmowy stawały się dłuższe.

Spotkania coraz częstsze. A potem przyszedł ten dzień, gdy dotknął mojej dłoni. Delikatnie, niby przypadkiem – a ja poczułam, jak cały świat na chwilę się zatrzymał.

Nie spałam całą noc. Tomek spał obok spokojnie, niczego nie podejrzewając. A ja myślałam tylko o jednym – jak mogłam do tego dopuścić. Rano obiecałam sobie, że to koniec. Nie zrobię tego więcej. Nie zniszczę naszego małżeństwa.

Ale Marek nie odpuszczał.

– Nie jesteś szczęśliwa, Aniu. Po prostu się przyzwyczaiłaś. A to nie to samo – powiedział cicho.

Te słowa bolały bardziej, niż chciałam przyznać.

Kilka dni później Tomek wyjechał służbowo. Marek przyszedł wieczorem. Byliśmy sami. Patrzył na mnie długo, w ciszy. I to wystarczyło.

Tego wieczoru przekroczyłam granicę, której przysięgałam sobie nigdy nie przekraczać.

Po tym nic już nie było takie samo. Budziłam się z poczuciem winy. Tomek wciąż był czuły, troskliwy.

Czasem przynosił kwiaty bez okazji. A ja nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Wiedziałam, że coś w nas się skończyło.

Marek też się zmienił. Z czułego stał się chłodny. Coraz rzadziej pisał, coraz częściej mówił:

– Mam dużo pracy, nie mogę teraz rozmawiać.

A potem, pewnego dnia, powiedział po prostu:

– Wiedziałaś, że to nie mogło trwać wiecznie.

– Zostawiasz mnie? – zapytałam.

– Nie zostawiam. Po prostu… życie nie jest takie proste.

Tydzień później dowiedziałam się, że spotyka się z kimś innym. Młodszą. Wolną. Wtedy przypomniały mi się słowa mojej koleżanki: „On cię zostawi, jak tylko znajdzie lepszą”. Śmiałam się wtedy. Dziś już nie.

Tomek nigdy się nie dowiedział. A może coś przeczuwał, ale wolał milczeć. Nadal żyjemy razem – spokojnie, poprawnie, jak dawniej.

Tylko czasem, gdy patrzę na niego, czuję smutek. Bo wiem, że można stracić człowieka, wciąż mając go obok siebie.

Nie szukam usprawiedliwień. Zrobiłam coś, czego nie powinnam. I zapłaciłam za to. A kiedy czasem przypominam sobie Marka, nie czuję już bólu. Tylko ciszę. Tę samą, którą kiedyś brałam za spokój. Teraz wiem, że to tylko echo tego, co kiedyś wydawało mi się miłością.

Najpierw teściowa oddała nam swój dom i powiedziała, że możemy tu mieszkać, ponieważ zakochała się i teraz będzie mieszkać w innym mieście. A po roku pojawiła się z walizką w rękach: „Okazało się, że nie jest tym, kim się przedstawiał”

Mój mąż zawsze we wszystkim słucha swojej mamy i tego samego oczekuje ode mnie. Tym razem stwierdził, że trzeba jej wyremontować kuchnię, a ja odpowiedziałam: „Moja mama potrzebuje samochodu, więc kupimy jej samochód”

Siostra męża często nas odwiedza, a ja nie chcę ciągle prać ich ubrań: „Jeszcze długo będziesz w pracy, a ja już od dawna czekam pod drzwiami, muszę wyprać ubrania dzieci”

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts

W dniu swoich urodzin otrzymałam wiadomość od męża i zrozumiałam, że zdecydował się odejść ode mnie do innej kobiety: „Znalazłem prawdziwą miłość, przepraszam”

To była sobota, mój pięćdziesiąty urodzinowy poranek. Wstałam wcześniej niż zwykle, choć nie spałam prawie…

14 godzin ago

Całe życie poświęciłam mojemu mężowi, a on zamienił mnie na młodszą piękność: „Dopiero teraz zrozumiałam, że zostawił mnie jak niepotrzebną rzecz”

Zawsze wierzyłam, że prawdziwa miłość to wtedy, gdy dwoje ludzi idzie przez życie razem, wspiera…

15 godzin ago

Pomimo swoich 65 lat nie czuję się stara. Wręcz przeciwnie, poznałam wspaniałego mężczyznę i nasz związek jest poważny. A dzieci nie mogą się doczekać mojego mieszkania

Kiedyś myślałam, że po sześćdziesiątce życie powoli się kończy. Że człowiek ma już tylko wspomnienia,…

16 godzin ago