Mój mąż denerwuje się, gdy proszę rodziców o pomoc: „Ty jesteś właścicielką mieszkania, ja tu jestem nikim”

Nie wiem już, jak żyć. Jak wybrać między rodziną, która dopiero się tworzy, a rodziną, która już istnieje? Andrzej i ja wciąż jesteśmy uważani za młodą rodzinę.

Jesteśmy razem niecałe pięć lat, a dziecko urodziłam zaledwie rok temu. I to całkiem normalne, że czasami pomagają nam moi rodzice.

Rodzina Andrzeja jest w innym mieście, dzwoni i odwiedza nas nie częściej niż raz w roku. Moi mieszkają niedaleko, tylko w innej dzielnicy.

Odwiedzają nas czasami, raz na dwa lub trzy tygodnie. I zawsze mieli normalny stosunek do mojego męża.

Moja mama doskonale wie, że jestem na urlopie macierzyńskim i tylko Andrzej jest w stanie nas utrzymać.

screen Youtube

Ale oczywiście czasami jego pensja nie wystarcza na pokrycie wszystkich naszych potrzeb i mama dorzuca trochę pieniędzy od siebie. Najczęściej robi to sama, ale czasami proszę, jeśli miesiąc był naprawdę zły.

Moi rodzice również zdecydowali się pomóc nam w spłacie kredytu hipotecznego, ponieważ mieli taką możliwość. Kiedy jeszcze pracowałam, zarabialiśmy z mężem dobre pieniądze.

Nieruchomości w naszym mieście nie są zbyt drogie, więc kwota kredytu hipotecznego była do udźwignięcia, a prawie połowę spłaciliśmy sami w ciągu kilku lat. A dzięki pomocy mojej rodziny, rok temu kredyt został całkowicie zamknięty.

Do niedawna wszystko było w porządku. Od kilku miesięcy Andrzej bardzo dziwnie reaguje na pojawienie się rodziców w domu. Z nikim nie rozmawia jak należy, chodzi z kamienną twarzą i wygląda na bardzo nieszczęśliwego.

W końcu nie wszyscy jesteśmy ślepi. Zarówno ja, jak i moi rodzice doskonale widzimy jego niezadowolenie. I chociaż mówi im w twarz, że wszystko jest w porządku, to oczywiste jest, że tak nie jest! Czuję się coraz bardziej niezręcznie w obecności mojej rodziny. Co mają sobie pomyśleć?

Dziś po południu sytuacja się powtórzyła. Moi rodzice przyszli nas odwiedzić i przynieśli nam trochę jedzenia. Bardzo się ucieszyłam na ich widok, ale Andrzej znów chodził ponury. Mama miała już tego dość i zapytała go wprost, co jest nie tak.

Odpowiedział, że nic. A potem poszedł do innego pokoju i zamknął się w nim na resztę dnia! Nawet nie wychylił nosa, kiedy moi rodzice wychodzili, nie pożegnał się z nimi. Byłam tym tak zmęczona, że natychmiast poszłam do pokoju, w którym siedział.

Nie, czy to w ogóle normalne? Moi rodzice są bardzo wspierający. Zawsze nam pomagają, także finansowo w trudnych sytuacjach. Nigdy nie powiedzieli o nim złego słowa. A on zachowuje się w najbardziej świński sposób z możliwych!

Andrzej zaproponował, że go wyrzuci, bo to moje mieszkanie, nie ma tu nic jego. Muszę powiedzieć, że kredyt hipoteczny był pierwotnie na moje nazwisko i zgodnie z dokumentami mieszkanie naprawdę należy do mnie. Ale uzgodniliśmy to przed ślubem i wszyscy byli z tego zadowoleni.

Zaczęłam o tym mówić i z jakiegoś powodu Andrzej wybuchł. Krzyczał i nazwał mnie rozpieszczonym bachorem. Powiedział, że urodziłam się ze złotą łyżeczką w ustach i wydawałam rodzinny budżet na prawo i lewo.

Czułam się tak źle. Od dawna nie robiłam sobie paznokci ani rzęs. Kupuję ubrania tylko wtedy, gdy ich potrzebuję. A jeśli kupuję jakieś przybory do domu, to zawsze są to niedrogie drobiazgi.

Tak, nasze wydatki nadal są wysokie, ale prawie wszystko idzie na dziecko! To nie moja wina, że pieluchy i lekarstwa kosztują tyle pieniędzy!

W dodatku czułam się źle, wspominając o złotej łyżce. Tak, jestem jedyną córką mamy i taty i byłam rozpieszczana częściej niż moi rówieśnicy. Ale dochody naszej rodziny zawsze były przeciętne, więc zawsze znałam wartość pieniądza!

I nikt nigdy nie robił Andrzejowi wyrzutów. Ani ja, ani moi rodzice nie oczekujemy, że od razu zarobi miliony, więc pomagają mu, kiedy tylko jest to możliwe! Nie rozumiem, dlaczego tak się tym przejmuje.

Oczywiście pogodziliśmy się, ale nadal mam nieprzyjemny posmak po tej kłótni. Teraz nie wiem, jak zaprosić rodziców do domu i jak dogadać się ze wszystkimi w przyszłości.

Niezależnie od lat małżeństwa, mąż uwielbia jeść. Nie należy o tym zapominać, ponieważ nie wzięłam tego pod uwagę po 30 latach małżeństwa

Poszła do pracy i zostawiła swój telefon z kamerą w domu, aby usłyszeć i zobaczyć, jak jej mąż radzi sobie z dziećmi. Cieszę się, że to zrobiłam

Nie dość, że mieszkanie hojnie „podarowane” przez moją teściową okazało się nie być prezentem, to jeszcze wepchnęła ona swojego młodszego syna do naszego domu: „Mama ma narzeczonego, a ja jej przeszkadzam”