Mój brat się rozwiódł i zaczął przychodzić do mnie na obiady. I nie jestem dla niego darmową stołówką, chociaż moja matka uważa inaczej: „Jak dostanę emeryturę, to ci oddam”

Kiedy Zbyszek, mój młodszy brat, ogłosił, że jego żona Anna złożyła pozew o rozwód, nasza mama przez tydzień nie była sobą. W nocy z soboty na niedzielę płakała, jakby w telewizji ogłoszono koniec świata.

Któregoś pięknego wieczoru mama powiedziała mi, że ja i ona, jako kobiety, musimy po prostu otoczyć Zbyszka miłością. Żeby zobaczył, że nie wszystkie kobiety są tak bezduszne jak jego żona.

I od razu zasugerowała, żebym któregoś dnia zaprosiła brata na kolację. Powiedziała, że nasz biedny chłopak głoduje i może umrzeć z niedożywienia.

Oczywiście nic takiego nie można powiedzieć o Zbyszku. Ma taką samą twarz jak przedtem. Ale co ja jestem, jestem posłuszną córką.

W międzyczasie powiedziałam bratu, żeby wpadł do mnie na posiłek. Zjemy barszcz i pooglądamy telewizję. Nikt nie miał wątpliwości, że już następnego dnia brat przyjedzie do mnie galopem. Nie zdążyłam nawet uprzedzić męża, że będziemy mieli gości.

screen Youtube

Nie miałam nic do roboty, tylko karmić Zbyszka i wysłuchiwać trzystu łzawych historii o tym, jak Anna znęcała się nad swoim nieszczęsnym mężem, czyli moim bratem. Zbyszek skarżył się, że wyśmiewa się z niego, bo czasem każe mu ugotować obiad! Po pracy!

Rozsądnie zapytałam go, dlaczego nie wróci do domu godzinę wcześniej i nie weźmie się za kuchenkę. Brat zrobił wielkie oczy, bo przecież był mężczyzną, nie wypadało mu tego robić.

A ona, zaczęłam się złościć, bo musiała pracować na drugą zmianę, podczas gdy on leżał na kanapie.

Mój mąż kopnął mnie pod stołem. Powiedział: „Nie zaczynaj”. Mój brat natychmiast dodał, że to wszystko jest zrozumiałe i że jest za rodziną, w której zarówno mężczyźni, jak i kobiety mają takie same obowiązki domowe.

Porozmawialiśmy w tym duchu i rozstaliśmy się. Następnego dnia Zbyszek zadzwonił ponownie. Przeprosił i poprosił o ponowne spotkanie. Mamy tak szczerą atmosferę, że po prostu nie sposób nas nie odwiedzić. Brat powiedział mi, krztusząc się, że przy nas po prostu zapomniał o swoich problemach. Czuje chęć do życia.

Jeśli tak, to oczywiście może przyjechać. I myślę o moich planach na wieczór. Chciałam po prostu leżeć na kanapie w ciszy, ale zmęczyła mnie praca. Teraz będę musiała prowadzić pogawędki i odgrywać rolę gospodyni w domu.

Mój brat nie został jednak długo. Zjadł z apetytem, posiedział dziesięć minut, a potem wyszedł pod dobrą wymówką. Powiedział, że musi odwiedzić chorego przyjaciela.

W ten sposób Zbyszek spędził z nami jeszcze trzy wieczory. A potem zaczął się robić naprawdę bezczelny. Pewnego wieczoru wróciłam do domu później niż zwykle. Mój mąż jest już w domu, wygląda na winnego. Przepraszam — mówi — ale na kolację mamy pierogi z zamrażarki.

Mój mąż kpiąco powiedział, że wszystko, co przygotował na wieczór, zostało zjedzone przez nieproszonego gościa, mojego brata. Zapytałam go, co ma na myśli. Czy on znowu przyszedł, zapytałam?

Tak, mój mąż potwierdził, nawet bez dzwonienia. Wszedł, przywitał się i natychmiast poszedł do kuchni. Wyglądało to tak, jakby był przygnębiony i pilnie potrzebował zjeść pyszne domowe jedzenie.

Czy wszystko z nim w porządku? Nie jest mi go żal, ale trzeba mieć sumienie, nie sądzisz? Zadzwoniłam do Zbyszka i powiedziałam mu wszystko, co myślę o jego zachowaniu. Powiedziałam mu, że najwyższy czas dorosnąć i wziąć odpowiedzialność za swoje życie.

Nakrzyczałam na brata, że jak chce jeść domowe jedzenie, to niech sobie sam gotuje! Ma prawie trzydzieści lat, a zachowuje się jak nastolatek. Odparł i w zamian obrzucił mnie oskarżeniami. Mówił, że jestem chciwy i okrutny. Ty, powiedział, powinieneś pracować tylko w kolonii o zaostrzonym rygorze. Na tym historia się nie skończyła, bo co zrobił Zbyszek?

Tak, poskarżył się mamie. A ona spuściła na mnie takie psy, że aż strach wspominać.

Mama kazała mi policzyć, ile wydałam na zakupy, ona dostanie rentę i mi wszystko zrekompensuje. Mama dodała, że nigdy nie mieliśmy w rodzinie tak nieżyczliwych i źle wychowanych ludzi, wstydzi się za mnie. Powiedziała, że myślała, że będę wspierać brata, ale ja zaczęłam go krytykować! Jestem jeszcze gorsza niż ta Anna!

Tego już za wiele. Powiedziałam jej, że Anna miała we wszystkim rację i że to jej matka wychowała bezradnego syna, który w ogóle nie był przystosowany do dorosłego życia.

Powiedziałam jej, że w takim razie mogłaby wziąć go w ramiona i pielęgnować do końca życia! Oczywiście nikt inny go nie potrzebuje.

Mieliśmy poważną kłótnię. Matka wyrzuciła mnie z domu. Powiedziała, że nie chce mnie widzieć. Nie mogła nawet usłyszeć mojego imienia. Oczywiście jest mi przykro, bo to nie moja wina. Czy to moja wina, że mój brat wyrósł na bezwartościową wiewiórkę? Ale nie wiem, jak przekazać tę myśl mojej matce.

„On nie potrzebuje cudzego dziecka, a ja nadal chcę żyć dla siebie”: powiedziała matka i zostawiła ze mną swoją pięcioletnią córkę i poszła do męża

Moja starsza mama jest na nas obrażona, a my jesteśmy po prostu zmęczeni jej śmiesznymi radami przy każdej okazji, nie rozumie, że nie jestem już małą dziewczynką

Na początku mama „podarowała” mi mieszkanie, a teraz chce, żeby mieszkała tam moja siostra i ja też muszę ją utrzymywać