Obecnie jestem na urlopie macierzyńskim. Każdego dnia coraz bardziej czuję, że moje małżeństwo jest skazane na porażkę.
Coraz trudniej jest mi opierać się czynnikom zewnętrznym, które na mnie napierają.
Razem z mężem świadomie podjęliśmy decyzję o zostaniu rodzicami. Dyskutowaliśmy i planowaliśmy to wiele razy.
Mój mąż nigdy nie powiedział mi, że płeć nienarodzonego dziecka jest dla niego szczególnie ważna.
Ten temat nigdy się nie pojawił. Jak tylko dowiedziałam się, że jestem w ciąży, zaczęliśmy wybierać imię dla naszego nienarodzonego dziecka. W tamtych czasach nie można było poznać płci, więc przygotowywaliśmy dwa imiona na raz.
Kiedy mój termin się wydłużył, a brzuch zaczął się zaokrąglać, postanowiliśmy uszczęśliwić naszych rodziców. Moi dobrze przyjęli tę wiadomość. Gratulowali nam i pytali, jak przebiega ciąża.
Ale moi teściowie zachowywali się moim zdaniem dziwnie. Ojciec mojego męża od razu powiedział mi, że wnuk powinien mieć na imię George.
On i jego teściowa planowali tak nazwać swojego trzeciego syna, ale nie wyszło. Więc teraz musimy.
Kiedy zapytałam, dlaczego moi teściowie uważają, że to będzie chłopiec, natychmiast ze śmiechem zapewnili mnie, że w ich rodzinie nie rodzą się dzieci płci żeńskiej. Mój teść ma dwóch synów, jego brat ma dwóch synów, ich ojciec i dziadek mają dwóch synów.
Nie kłóciłam się wtedy z teściem. Czasami potrafi być tak twardogłowy, że drożej wychodzi wdawanie się w dyskusję. Ale wtedy nawet przez myśl mi nie przeszło, że to coś poważnego.
Kiedy lekarz powiedział mojemu mężowi i mnie na pierwszym USG, że będziemy mieli córkę, wszyscy moi krewni ze strony męża nagle przestali się do mnie odzywać.
Przez pierwsze kilka tygodni nawet tego nie zauważyłam. Ale potem nadeszły urodziny młodszego brata mojego męża, na które zawsze chodziliśmy razem.
Mój mąż powiedział mi z poczuciem winy, że został zaproszony sam. Moi rodzice nie chcą już ze mną rozmawiać. Mój ojciec zaciekle promuje swój pomysł, że jego syn nie może jeszcze mieć dziewczyny, więc zwrócił wszystkich przeciwko mnie.
Mój teść, szczerze w to wierząc, powiedział wszystkim, że muszę zdradzać męża, jeśli mamy dziewczynę. Byłam w nieopisanym szoku.
Nawet nie zostaliśmy jeszcze rodzicami, a już zostałam oskarżona o posiadanie dziecka na boku.
Nie chciałam widzieć rodziny mojego męża. Zwłaszcza po porodzie. Jego rodzice nadal zapraszali w odwiedziny tylko mojego męża. Beze mnie i mojej córki.
Moi teściowie zobaczyli naszą córkę po raz pierwszy, kiedy skończyła roczek. Postanowiłam sama ich zaprosić. Z jakiegoś powodu myślałam, że ją zobaczą i się rozluźnią. Chciałam, żeby córka porozmawiała z dziadkami.
Ale zamiast tego mój teść tylko potwierdził swoje przypuszczenia. Moja córka jest tylko kopią mnie. W ogóle nie przypomina swojego męża. Dlatego teść już na przyjęciu oświadczył, że nie jest córką jego syna.
Moi rodzice coraz częściej wkręcają mojego męża. Zaczęliśmy się częściej kłócić. Mój mąż praktycznie stał się oziębły w stosunku do swojej córki. Za każdym razem, gdy rozmawia z teściami, wraca nie do siebie. Każde zdanie może go zdenerwować.
Mężczyzna nie zerwie komunikacji z rodzicami, ponieważ są rodzicami, pomimo wszystkich bzdur w ich głowach. I powoli wkładają swoje negatywne myśli do głowy syna.
Nie chcę spędzić całego życia w ten sposób. Nie chcę, żeby moja córka dorastała w takiej sytuacji. Prawdopodobnie nie będziemy już mogli mieć normalnej rodziny.