„Moi rodzice pozwolili mojej siostrze wziąć samochód, ale teraz mój mąż musi go prowadzić: gdzie w tym sprawiedliwość”

W pewnym momencie moi rodzice zdecydowali, że moja siostra bardziej potrzebuje samochodu, więc kiedy mój ojciec nie chciał już prowadzić, dali samochód Joannie, mimo że dopiero uczyła się na prawo jazdy.

Mój mąż i ja również mogliśmy w tym czasie korzystać z samochodu i moi rodzice o tym wiedzieli, ponieważ oszczędzaliśmy na samochód.

Ale i tak dali samochód mojej siostrze, a my wzięliśmy pożyczkę. Teraz to my musimy wozić rodziców, bo Joanna jest zawsze zajęta.

Moja siostra i ja mamy niewielką różnicę wieku, jestem cztery lata starsza. Ale przez całe życie Joanna była nazywana „naszą małą”, a ja byłam traktowana jak dorosła.

Nie pomagało to naszym relacjom. Moja siostra szybko zdała sobie sprawę, że bez względu na to, jak nabroi, zostanę ukarana: nie pilnowałam jej, nie wyjaśniałam, nie kontrolowałam ani nie ostrzegałam. A Joanna to mała dziewczynka, co można z nią zrobić?

Nawet kiedy moja siostra zrezygnowała z pierwszego roku, to była moja wina. Nie było mi trudno pomóc siostrze przygotować się do egzaminu, prawda?

Oczywiście nie musiałam zdawać egzaminu sama. Prawdopodobnie powinnam była złapać siostrę za ogon, nie pozwalać jej chodzić na imprezy i siedzieć z nią jak mała dziewczynka. Moi rodzice w ogóle nie widzieli winy w tym, co się stało.

Stało się to łatwiejsze, gdy wyszłam za mąż i założyłam własną rodzinę. Z przyzwyczajenia moi rodzice próbowali mi coś powiedzieć kilka razy, ale szybko zdali sobie sprawę, że teraz to na nic. Próbowali sami ją wychować, ale było już za późno. Dziewczyna stała się dorosła.

Kwestia samochodu została poruszona, gdy Joanna skończyła dwadzieścia cztery lata. Wciąż mieszkała z rodzicami, pracowała gdzieś i robiła swoje. Byłam wtedy w ciąży. Rodzice mojego męża dali nam mieszkanie w nowym budynku na nasz ślub, ale budynek dopiero niedawno został oddany do użytku, więc był w trakcie intensywnego remontu.

Mieliśmy z mężem rację, ale nie mieliśmy samochodu. Ten, którym jeździł w czasach studenckich, rozpadł się po dziesięciu latach użytkowania. Nie było pieniędzy na nowy, bo wszystko wydawaliśmy na naprawy, a staraliśmy się zdążyć przed narodzinami dziecka. Moi rodzice nie mogli pomóc finansowo, a szczytem bezczelności byłoby prosić o cokolwiek teściów, którzy podarowali nam już całe mieszkanie.

Mój mąż i ja nie byliśmy zdenerwowani brakiem samochodu, kupimy go później, ale obiektywnie rzecz biorąc, samochód byłby fajny. Moi rodzice również dobrze o tym wiedzieli. Kiedy mój ojciec był w szpitalu w stanie przed zawałem serca, zdecydował, że nie będzie więcej prowadził samochodu, bojąc się, że wpadnie w poślizg i spowoduje wypadek.

Myślałam, że sprzedadzą samochód, bo w tamtym czasie prawo jazdy Joanny było nieważne, a rodzina miała dużo pieniędzy. Miałam nieśmiałą nadzieję, że mi go oddadzą, ale starałam się za bardzo na to nie liczyć. I miałem rację — zdecydowali się oddać samochód Joannie. Natychmiast poszła do szkoły jazdy.

Długo się powstrzymywałam, ale zapytałam, dlaczego Joanna wzięła samochód. Tak z ciekawości. Jej tata powiedział, że pracuje daleko i często gdzieś podróżuje, a wygodniej jest prowadzić. Poza tym Joanna mieszka z nimi i jeśli będą musieli gdzieś pojechać, to ona ich zawiezie. Przyjęłam to wyjaśnienie, miało sens.

Rok później wzięliśmy z mężem kredyt na samochód, mąż zmienił pracę i bez samochodu musieliśmy wyjeżdżać dwie godziny wcześniej. Czasami ja prowadziłam, ale zazwyczaj robił to mąż.

W tym czasie Joanna wyprowadziła się z domu rodziców i zaczęła mieszkać z facetem, a wszystko wydawało się być poważne. Ale po wyjeździe nagle zabrakło jej czasu dla rodziców, a kiedy poprosili ją, żeby ich gdzieś zabrała lub coś im przyniosła, oczywiście odmówiła — nie miała czasu.

Wtedy moi rodzice przypomnieli sobie, że my też mamy samochód. Zaczęły się niekończące się prośby, czy zabrać ich na zakupy do sklepu, czy odwiedzić ich, czy do daczy, czy z daczy. Zwykle mój mąż musiał prowadzić, bo ja oczywiście nie mogłam prowadzić z dzieckiem.

Dobrze to znosi — to konieczne, więc zabiorę go tam iz powrotem. Ale denerwuje mnie ich prostota. Joanna nadal ma samochód, mój ojciec miał nowiutki zagraniczny samochód i wyjaśnili mi, że Joanna będzie ich wszędzie wozić, ale odmówiono mi samochodu, a teraz mój mąż musi cały czas wozić ich naszym samochodem. To dlatego, że Joanna jest bardzo zajęta i nie może pomagać rodzicom.

Jestem zaskoczona tą niesprawiedliwością, ale milczę. Ale w głębi duszy obawiam się, że będą na tyle sprytni, że przekażą mieszkanie Joannie, a potem zamieszkają ze mną, gdy moja siostra nie będzie mogła z nimi mieszkać.

Naprawdę mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, że rozsądek zwycięży, ale bardzo się tego boję.

„Natychmiast zauważyłam, że brat mojego męża i jego żona planują eksmisję mojej teściowej do domku letniskowego: mąż i ja natychmiast ich rozgryźliśmy”

„Oczywiście, że nie chce wracać do domu. Ty krzyczysz, dzieci są niegrzeczne, a on jest zmęczony: powiedziała teściowa, gdy narzekałam na męża”

„Wielokrotnie mówiłam rodzicom, że mojej rodzinie przydałoby się więcej metrów kwadratowych. A oni udają, że tego nie rozumieją”