Moi rodzice odmówili mi pomocy, kiedy opuściłam męża razem z córką: „Ostrzegaliśmy cię, że tak się stanie”

Zasady rodzicielskie były silniejsze niż miłość. Kiedy uciekłam od męża z małą córeczką, nie pozwolili mi nawet podejść do drzwi. Powiedzieli, że ostrzegali mnie, że to się źle skończy, a skoro postanowiłam ich wtedy nie słuchać, to musiałam sobie radzić sama.

Fakt, że moi rodzice są bardzo ważnymi i upartymi ludźmi, nie był dla mnie objawieniem. Już jako dziecko doświadczyłam piękna tego charakteru.

Nie mogli rozmawiać ze mną tygodniami „dla zasady”, abym poczuł się lepiej z powodu mojego poczucia winy.

Mogłam zostać bez prezentu noworocznego za błąd popełniony wiosną. Z zasady nie płacono mi za studia, gdy nie dostałam się na upragnioną uczelnię z budżetem. Wszystko to było ważnym stanowiskiem moich rodziców.

Ale wydawało mi się, że wszystko ma swoje granice. Jedną rzeczą jest spełnić obietnicę prezentu dla zasady, ale inną jest nie pomóc córce, gdy tego potrzebuje. Moi rodzice dokładnie tak postąpili.

screen Youtube

Zaakceptowałam fakt, że musiałam studiować na kierunku, którego tak naprawdę nie lubiłam. Nie miałam wystarczających ocen, by dostać się tam, gdzie chciałam, a moi pryncypialni rodzice nie chcieli płacić za moją edukację.

Musiałam iść tam, gdzie mogłam się dostać. W tamtym czasie mocno utkwiła mi w pamięci prawda, której nauczyłam się od dzieciństwa: bez wykształcenia jesteś nikim.

Studiowałam na uniwersytecie niechętnie, żeby nie zostać wyrzuconą i przeniesioną na płatny kierunek, i nie wykazywałam się zbytnim zapałem. Mieszkałam w akademiku, co było kolejnym ważnym stanowiskiem moich rodziców.

Mama mawiała, że to po to, żebym wiedziała, co się w życiu dzieje. Jeśli nie będę się dobrze uczyć, całe życie będę mieszkać w akademiku. I to nie w tak wesołych akademikach jak nasz.

Na ostatnim roku studiów poznałam mojego przyszłego męża. Był życiem imprezy i od razu mnie oczarował. Było w nim coś tak lekkomyślnego, że nie mogłam tego zrozumieć.

Sama byłam uwięziona w ramach rodzicielskich zasad i stereotypów. Wszystko zaczęło się szybko, ale nie spieszyliśmy się z przejściem na kolejny poziom naszego związku. Mieliśmy przed sobą egzaminy końcowe i dyplom.

Po studiach w końcu przedstawiłam rodzicom moją wybrankę. Wydawało mi się, że spotkanie poszło dobrze, ale po tym, jak zamknęły się za nim drzwi, mama i tata dali mi zagadkę. Nie byli zachwyceni moim wyborem i to delikatnie mówiąc. Tego wieczoru usłyszałam za mało.

W rezultacie powiedziano mi, że jeśli za niego wyjdę, mogę zapomnieć o jakiejkolwiek pomocy i wsparciu ze strony rodziców. I po raz pierwszy w życiu sprzeciwiłam się ich decyzji, mówiąc, że zbyt długo żyłam według ich wzorców, a teraz chcę robić to, co leży mi na sercu.

Rodzice powiedzieli mi, że mam dwadzieścia cztery godziny na spakowanie swoich rzeczy i opuszczenie ich mieszkania. Nie odezwali się do mnie ani słowem, jakbym była nikim.

Spakowałam się, mój narzeczony pomógł mi wszystko zabrać, a rodzice nawet nie przyszli mnie odprowadzić. Tydzień później wyjechaliśmy do małej ojczyzny mojego ukochanego.

Jego rodzina również nie była zachwycona naszym związkiem, to było zauważalne. Ale nie wtrącali się, udostępniając nam mieszkanie mojej babci. Pobraliśmy się w ciągu miesiąca. Moi rodzice nawet nie odpowiadali na moje wiadomości i telefony, więc nic dziwnego, że nie byli obecni na ślubie.

Okazało się, że w momencie ślubu byłam już w ciąży, a siedem miesięcy później urodziła nam się córka. W tym czasie moje relacje z mężem zaczęły się pogarszać. A po urodzeniu dziecka wszystko poszło zupełnie nie tak.

Nasza dziewczynka jest niespokojna, więc było wiele powodów do skandali. Pojawiło się zmęczenie i poczucie beznadziei, a to wszystko przełożyło się na kłótnie, których wcześniej starałam się unikać.

Bardzo stresujące było dla mnie również to, że nie miałam z kim porozmawiać. Moi rodzice nie zareagowali na wiadomość o narodzinach wnuczki, ani na moje kolejne telefony i SMS-y.

Z teściową nie miałam bliskich relacji, w nowym mieście nie poznałam żadnych przyjaciół, a ci, których miałam, mieszkali w innym mieście i nie chciałam ich obarczać swoimi problemami przez telefon.

Mój mąż stawał się coraz bardziej rozdrażniony i zaczął pić. Po pracy nie spieszył się z powrotem do domu, potrafił być w domu długo po północy. Perswazje nie pomagały. A kiedy w tym stanie zaczął podnosić na mnie rękę, zrozumiałam, że muszę z tym skończyć. Spakowałam swoje rzeczy, córkę, pieniądze na bilet do domu i wyjechałam.

Naprawdę miałam nadzieję, że rodzice nie odmówią mi pomocy w takiej sytuacji. Jakie tam zasady, ale myliłam się. Otworzyli mi drzwi, ale nawet nie wpuścili do mieszkania.

Powiedzieli, że zostałam ostrzeżona o konsekwencjach i dokonałam wyboru.

Spędziłam noc u przyjaciółki, która zgodziła się udzielić schronienia mnie i mojej córce. Ona i jej rodzina okazali mi tyle troski, co moi rodzice.

Zaczęłam mieszkać z babcią mojej przyjaciółki, która zgodziła się nie tylko tolerować obcą dziewczynę i dziecko w swoim domu, ale także pomóc mi z dzieckiem, abym mogła iść do pracy. Moja przyjaciółka i jej rodzina również pomogli mi na początku z pieniędzmi.

Moja córka i ja mieszkamy z babcią Dianą od sześciu miesięcy. W tym czasie rozwiodłam się z mężem, który był zwolennikiem tego rozwiązania, obiecując nawet płacić alimenty. A rodzina mojej przyjaciółki stała się moją rodziną. Okazało się, że może się też zdarzyć, że czyjaś rodzina daje ci więcej niż własna.

Nie utrzymuję kontaktu z rodzicami. Zmieniłam numer telefonu, nie wiedzą gdzie mieszkam. Nie ukrywam się, ale nie mam ochoty się z nimi kontaktować, chociaż babcia Diana mówi, że trzeba umieć wybaczać. Ale wierzę, że są rzeczy, których nie można wybaczyć.

Kiedy byłam potrzebna, to było „mamusiu, kiedy przyjedziesz”, a kiedy nie byłam, to było „czego chcesz od nas przez cały czas”

Mąż poszedł do swojej byłej żony, a dwa lata później poprosił o powrót do naszej rodziny. Ale ja już tego nie potrzebuję

Moja synowa absolutnie nie potrafi wychowywać dzieci, jej syn, mój wnuk, nie potrafi nic, a synowa na wszystko ma jedną odpowiedź: „Po co on ma to umieć”