Mąż nie posłuchał rady żony i postanowił sam zmontować meble. Trzeba było wezwać specjalistów: „Mówiłem ci, że sam to zrobię, ale mi nie uwierzyłaś”

Tadeusz wyrzucił śrubokręt, bo nie mógł zrozumieć. Kto go o cokolwiek prosił, skoro głośno powiedział w sklepie, że nie potrzebują żadnych specjalistów, sam to zrobi.

Mimo że żona szarpała go za rękaw i szeptała, że łatwiej byłoby zapłacić, niż się z tym męczyć, to nie były aż takie pieniądze. Ale wtedy Tadeusz pomyślał inaczej – to było 300 złotych!

Ha! Tylko 300 złotych, a o ile łatwiejsze byłoby życie! Siedziałby tutaj, oglądając telewizję i jedząc chipsy.

Ale nie, teraz kwestią honoru jest skompletowanie szafy z tej sterty patyków, śrubek i innych rupieci.

Być może sprawy byłyby mniej przykre dla Tadeusza, gdyby w swojej dumie nie wyrzucił instrukcji montażu.

screen Youtube

„Czy ja nie jestem mężczyzną, czy co? Nie potrafię tego zrobić bez instrukcji?” Tadeusz warknął na żonę, gdy ta nieśmiało poradziła mu, by nie spieszył się z wyrzucaniem instrukcji.

Teraz cierpiał. Spędził pół wieczoru, próbując dowiedzieć się, co jest czym i czy wszystkie części są na swoim miejscu. Drugą połowę wieczoru spędził na szukaniu instrukcji w Internecie, w tajemnicy przed żoną.

Znalazł ją. Co prawda nie zawierała wszystkich szczegółów, a sama instrukcja była napisana po chińsku, ale poza tym wydała się Tadeuszowi przekonująca. Zaczął go składać. Ale nawet z tą instrukcją nie szło dobrze. Części nie chciały do siebie pasować.

Kilka razy Tadeusz musiał zaczynać wszystko od nowa. Jego żona nieśmiało wsunęła głowę, aby zaprosić męża na kolację, ale jego gorączkowe spojrzenie sprawiło, że krzyknęła i pospiesznie wyszła z pokoju.

To była siódma godzina męczarni. Żona spała już spokojnie, a Tadeusz poprzysiągł sobie, że nie pójdzie spać, dopóki nie zmontuje konstrukcji. Czyż nie był mężczyzną?

Oczy już mu zaczęły łzawić i dwa razy upuścił na stopę ciężki kawałek drewna, co go na chwilę pocieszyło. Podczas montażu udało mu się uszczypnąć w palec, zranić kolano i złamać śrubokręt.

Ileż to razy Tadeusz chciał się poddać i pójść do łóżka z ukochaną żoną, ale duma kazała mu zostać na miejscu.

„Głupcy! Niektórych części brakuje, niektóre w ogóle nie są potrzebne! Kto to robi!” wysyczał przez zęby, aby wyrazić swoje oburzenie, ale nie obudzić żony.

Ręce Tadeusza drżały, oko drgało, a noga bolała. Kolano nieprzyjemnie chrupało, a w głowie dzwoniło jak w kościelnym dzwonie, ale był z siebie dumny.

Przed nim stała szafa, którą sam zmontował! Bez instrukcji dla leworęcznych, bez wskazówek i za darmo!

Dobrą nogą wepchnął pozostałe niepotrzebne części pod sofę. Był z siebie niesamowicie dumny. Pozostało tylko czekać, aż jego żona się obudzi, by mógł spojrzeć na nią wzrokiem zwycięzcy i wygłosić jej przemowę.

Tadeusz usiadł na kanapie i myślał nad przemową, którą miał zawstydzić żonę za to, że nie wierzyła w jego siłę, ale nie zauważył jak zasnął.

Obudził go krzyk żony. Stała w drzwiach, patrząc na dzieło rąk ukochanego męża. Tadeusz rozłożył ręce na boki i ziewnął dumnie.

„Mówiłem ci, że sam to zrobię, a ty mi nie wierzyłaś! Teraz zobaczyłaś, jaki twój mąż jest zręczny!” Tadeusz spojrzał na żonę orlim wzrokiem.

Ona tylko przytaknęła, nie odrywając wzroku od dzieła Tadeusza. Przekonany, że wywarł niezatarte wrażenie na swojej żonie i że była zszokowana jego potężnym intelektem i złotymi dłońmi, Tadeusz wstał i potknął się do sypialni, aby trochę się przespać.

A jego żona, odprowadziwszy go wzrokiem, nadal przyglądała się szafie, którą zmontował jej mąż. Była trochę krzywa i z jakiegoś powodu tu i ówdzie wystawały gwoździe, ale wciąż stała i nie zamierzała się przewrócić.

„To nie jest zła szafa”, westchnęła kobieta, „z wyjątkiem tego, że miała być łóżeczkiem”.

Ale nie powie o tym mężowi, bo kocha swego pana ze złotymi rękami, nawet jeśli rosną nie z tego miejsca, co trzeba.

„Wynajmuję babcię, żeby mnie kochała”: mały Donald wręczył swojej nowej babci list, gdy cała rodzina się zebrała

„Wynajmuję babcię, żeby mnie kochała”: mały Donald wręczył swojej nowej babci list, gdy cała rodzina się zebrała

Wygląda na to, że w moim życiu nie popełniłam błędu z wyborem mojego męża i ostatecznie przekonałam się o tym pewnego dnia, kiedy jadł ciastka na balkonie