Mój mąż i ja jesteśmy małżeństwem od dwudziestu pięciu lat. Nasza najstarsza córka ma dwadzieścia cztery lata.
Nasza młodsza córka ma szesnaście lat. Najstarsza jest już całkowicie niezależna i mieszka oddzielnie od nas. Teraz ona i jej młody mąż wynajmują mieszkanie i myślą o ślubie.
Młodsza jest jeszcze w szkole. I to na nią spadła nagle miłość dziadków. Cała sytuacja polega na tym, że moi rodzice nigdy nie pomogli mojemu mężowi i mnie w wychowaniu naszych dzieci.
Jeśli chodzi o moją najstarszą córkę, wciąż pamiętam dwie lub trzy okazje, kiedy jej dziadkowie siedzieli z nią w jej młodym wieku. Ale nawet wtedy wynikało to z ogromnej konieczności i całkowitej desperacji.
Raz pamiętam na pewno, że musiałam iść do lekarza, a drugi raz, kiedy finalizowaliśmy zakup naszego mieszkania.
Ten drugi pamiętam szczególnie, bo w wydziale sprawiedliwości była kolejka i zostaliśmy tam dłużej niż planowaliśmy. Na początku lat dziewięćdziesiątych nikt nie mógł nawet marzyć o elektronicznej kolejce czy wstępnej rejestracji.
Kiedy wróciliśmy z mężem do domu, byliśmy w absolutnym piekle. Moja mama i dwuletnia córka krzyczały. Ale moi rodzice w ogóle nie zostali z naszą młodszą córką.
Ani na godzinę, ani na weekend. W ogóle przez dłuższy czas. Wydawało mi się nawet, że moja matka myślała, że urodziliśmy ją na próżno.
Kiedy moja córka miała około trzech lat, matka obwiniała ją za moje nieudane poszukiwania pracy. Musiałam zrezygnować ze starej pracy i poszukać nowej, bo nie mogłam zaprowadzić córki do przedszkola według starego grafiku.
Moja mama była jakoś ewidentnie oziębła w stosunku do młodszej. Jakby jej wnuczka nie była nawet jej własną. Gdyby tak założyć, to moja teściowa mogłaby się tak zachowywać, a nie moja matka. Na początku byłam bardzo urażona.
Trudno wyrazić słowami, co czuje matka, gdy babcia jej dziecka zapomina złożyć jej życzenia urodzinowe. I tak jest przez kilka lat z rzędu. Babcia gratuluje starszej wnuczce, a nawet daje jej prezenty. Ale do młodszej nawet nie zadzwoni w dniu jej urodzin.
Jedynym prezentem, jaki pamiętam, były drewniane kostki. Wydawało się, że to dobry prezent, przydatny. Ale moja córka miała wtedy dziewięć lub dziesięć lat i nie obchodziły jej te kostki.
W tamtym czasie dużo już czytała i była bardziej zainteresowana grami komputerowymi, a na pewno nie kostkami dla dzieci.
A teraz moja córka ma szesnaście lat. Przygotowuje się do egzaminów, ma klub sportowy i chłopaka, którego lubi.
Do tego dochodzi kobieta, która jest dla niej praktycznie obca i nieznana oraz mężczyzna, który jest taki sam, a którzy w końcu postanowili się porozumieć.
Nie potrafię wytłumaczyć ich zdystansowania przez te wszystkie lata i jest dla mnie zagadką, skąd nagle taka zmiana? Teraz rodzice
dokuczają mi i wnuczce i proszą, żeby „przywiozła ją do nich na weekend”.
Ale to nie jest dwuletnie dziecko, które nie potrafi jasno wytłumaczyć, czego chce. Ta osoba ma szesnaście lat! Czasami wydaje mi się, że wie więcej o tym świecie niż ja.
A teraz, według jej rodziców, muszę zmuszać moją córkę do przyjaźni z dziadkami, których nigdy w jej życiu nie było.
Wcześniej, kiedy moi rodzice przyjeżdżali do nas w odwiedziny, zdawali się nie zauważać swojej wnuczki. Mówili tylko formalne rzeczy, takie jak „jak tam w szkole”.
Teraz babcia nie pozwala jej przejść obojętnie. Dzwoni i pisze do niej. Nieustannie namawia ją, by przyjechała i spędziła z nią noc.
Skąd ta nagła zmiana? Moja córka nie jest zadowolona z tej sytuacji, delikatnie mówiąc. Ma własne życie i własne zainteresowania.
Niedawno powiedziała mi, że jej babcia stała się bardzo natrętna i jeśli tak dalej pójdzie, wpisze ją na czarną listę.
Przez wiele lat czułam się urażona i nie mogłam zrozumieć, dlaczego moja matka jest tak oziębła wobec mojej córki, ale teraz wszystko stało się jeszcze bardziej niejasne.
Odmówiłam opieki nad ciotką i przestała się ze mną kontaktować. Chociaż nie mam wielu krewnych