Mamo, po co ci ten dom. Masz 58 lat i zamierzasz mieszkać tam sama. Dlaczego się ze mną nie skonsultowałaś

Mam na imię Anna i wiele widziałam w ciągu moich 58 lat. Życie zawsze było trudne. Wcześnie wyszłam za mąż, ale nigdy nie znalazłam szczęścia w małżeństwie.

Pieniędzy zawsze brakowało, a kiedy mój mąż stracił pracę, cała odpowiedzialność spadła na moje barki.

Ciągle się kłóciliśmy, a ja czułam się bardziej jak mężczyzna w rodzinie niż kobieta.

Mąż krzyczał, że znowu nie ma nic do jedzenia, znowu wczorajszy barszcz. Lepiej wyrzucić go psu. Mieliśmy córkę Marię, która miała wtedy dziesięć lat.

Dziecko dorastało, potrzebowało ubrań, szkoły, klubów. A ja pracowałam jako kasjerka w supermarkecie, a za takie grosze nie da się długo przeżyć.

screen Youtube

Pewnego dnia zdałam sobie sprawę, że tak dalej być nie może. Po kolejnej kłótni z mężem złożyłam pozew o rozwód. Byłam zraniona, przestraszona, ale nie widziałam innego wyjścia.

Zostawiając córkę z matką, wyjechałam do Niemiec zarabiać pieniądze. Możesz myśleć o mnie jako o złej matce, ale w tamtym czasie nie miałam innego wyboru.

Pracowałam w fabrykach, na farmach, czasem dzień i noc. Wszystkie pieniądze wysyłałam mamie na utrzymanie córki, a resztę oszczędzałam.

To nie było życie, to było przetrwanie. Wszystko dla dobra Marii. Chciałam, żeby miała normalne dzieciństwo i świetlaną przyszłość.

Minęło siedemnaście lat. Te lata były pełne ciężkiej pracy, ale dałam radę. Córka dorosła, wyszła za mąż, urodziła dziecko.

Mieszkają w mieszkaniu, które zostawiłam jej w spadku po śmierci mamy. Myślałam, że w końcu będę mogła odpocząć. Ale nasze relacje z Marią zaczęły się zmieniać.

Przyzwyczaiła się, że zawsze pomagam z pieniędzmi. Nawet mój mąż czasami pytał: „Mamo, ile masz na koncie?”.

Pewnego dnia stwierdziłam, że wystarczy. Ja też mam prawo żyć za swoje. Zebrawszy wszystkie oszczędności, kupiłam działkę za miastem i zaczęłam budować dom.

Przestronny, przytulny, z ogrodem, warzywnikiem, a nawet basenem. To było moje marzenie. Po tylu latach ciężkiej pracy chciałam stworzyć sobie kącik spokoju i komfortu.

Kiedy Maria się o tym dowiedziała, wpadła w złość: „Mamo, naprawdę? Po co ci ten dom? Przecież masz 58 lat! Będziesz tam mieszkać sama? Dlaczego nie skonsultowałaś tego ze mną? Ciasno nam w kawalerce, a ty budujesz baseny!”

Ale powiedziałam córce, że to moje pieniądze, zarobiłam je. Ma mieszkanie, które jej zostawiłam. Teraz chcę zrobić coś dla siebie. I wtedy wtrącił się mój zięć, mówiąc mi, że powinnam myśleć o nich, a nie o sobie.

A ja odpowiedziałam, że wszystko jest tak, bo przez 17 lat myślałam tylko o nich, chodziłam zarabiać pieniądze, żeby niczego nie potrzebowali. A teraz chcę spokoju.

Wtedy moja córka powiedziała mi, że lepiej byłoby oszczędzać na starość, a nie wydawać na domy. A jeśli zachoruję, kto się mną zaopiekuje?

Spokojnie odpowiedziałam, że pomyślałam o wszystkim i dlatego chcę mieszkać we własnym domu. A co się stanie, kiedy odejdę? Wszystko nadal będzie ich.

Moja córka odpowiedziała mi: „Och, to znaczy, że to wszystko jest dla nas? Dziękuję, mamo. Ale my potrzebujemy pomocy teraz, a nie za 100 lat!”

Po tej rozmowie stanął między nami mur. Maria zaczęła rzadziej dzwonić, a kiedy już dzwoniła, mówiła chłodno. Zięć zupełnie przestał zwracać na mnie uwagę.

Czuję się zraniony. Uważają mnie za egoistkę. Ale dlaczego zawsze muszę się poświęcać? Dlaczego nie mogę żyć dla siebie?

Co będzie dalej, nie wiem. Może mnie zrozumieją, może nie. Ale podjęłam decyzję: nie pozwolę już sobie na bycie tylko „portfelem”. Ja też zasługuję na szczęście.

Szukam teraz kawalerki dla mojej córki. Nie chcę już z nią mieszkać: „Mamo, to twój dom, ty i tata na niego zapracowaliście”

Wyszłam za mąż za mężczyznę z trójką dzieci, ponieważ była to moja ostatnia szansa na założenie rodziny. Teraz zastanawiam się, czy postąpiłam słusznie

Nie sądzę, abym kiedykolwiek dała coś moim wnukom. Nigdy nie przypuszczałam, że moja synowa tak postąpi