„Mamo, nie chcę, żebyś do nas przyjeżdżała”: moja teściowa lubi nas odwiedzać i brać nasze rzeczy bez pozwolenia

Marcin i ja zawsze lubimy przyjmować gości w naszym domu. Mamy wielu przyjaciół i krewnych, którzy od czasu do czasu lubią się u nas zatrzymać.

Nie jestem temu przeciwna, ale są ludzie, którzy mają negatywny zwyczaj: przychodzą do czyjegoś domu i biorą wszystko, czego chcą.

Nigdy nie rozumiałam, co motywuje takich ludzi. Moja teściowa ma podobny zły nawyk w naszej rodzinie.

Zabiera mi i mojemu mężowi rzeczy nie dla siebie, ale dla swojej młodszej siostry. Oni mieszkają w tym samym domu, dzieli je ogromna różnica wieku.

Okazuje się, że teściowa wychowała swoją młodszą siostrę. Mój mąż jest tylko pięć lat młodszy od ciotki.

screen Youtube

Rzeczy, które teściowa zabrała z naszego domu były różne. Odżywka do włosów, mięso z zamrażarki, suszarka do włosów nowa, niedawno kupiona. Kiedy zauważyłam, że suszarki nie ma na swoim miejscu, od razu zadzwoniłam do matki męża.

Okazało się, że to ona je ukradła. Powiedziała, że żelazko jej siostry się zepsuło, więc pomyślała, że możemy kupić nowe.

Powiedziała to i rozłączyła się. Prawdopodobnie dlatego, żebym nie zaczęła z nią kłótni.

Mój mąż i ja zbliżamy się do rocznicy ślubu. Jesteśmy razem od pięciu lat. Z tej okazji postanowiliśmy pójść do restauracji. Mam piękną sukienkę, ale nie mam do niej odpowiednich butów. Więc kupiłam sobie nowe buty.

Bardzo ładne, szpilki, czarne. Pasują mi jak najbardziej. Byłam bardzo zadowolona, odłożyłam zakup do szafy, aby spokojnie czekał na odpowiednią okazję.

Był tydzień przed wakacjami. Spóźniłam się do pracy, nie mogłam odebrać dziecka z przedszkola. Zadzwoniłam do męża i okazało się, że on też nie da rady.

Poprosiłam matkę, żeby przywiozła wnuczkę do domu. Pojechała ją odebrać. Nie wiedziałam, że teściowa będzie w naszym mieszkaniu. Mąż dopiero później powiedział mi, że specjalnie nic nie mówił, żebym była spokojniejsza.

Tego dnia wróciłam z pracy bardzo późno. Zdjęłam buty i włożyłam je do szafy. I wtedy zdałam sobie sprawę, że czegoś brakuje.
Nowe buty zniknęły!

Natychmiast pobiegłam do męża z pytaniami. Nie wiedział nawet, o jakich butach mówię. Pomyślał, że mam za dużo butów do zapamiętania.

Wtedy wyznał mi, że teściowa przyniosła dziecko do domu. Natychmiast się zorientowałam i zadzwoniłam do niej. Żeby zapytać, gdzie podziały się moje buty.

Teściowa wyznała, że zabrała je i dała swojej siostrze. Powiedziała, że mam dużo butów, to nic wielkiego, to nie moja strata. Okazało się, że jej siostra potrzebuje ich bardziej!

Natychmiast się rozłączyłam, żeby nie musieć się więcej tłumaczyć. Siedziałam wściekła, nie mogąc nic więcej zrobić.

Mój mąż wzruszył ramionami i powiedział, że po prostu kupimy mi nowe buty. Przecież nas na nie stać. Nic wielkiego, żaden problem.

Tak jak zawsze, gdy jego matka podkrada coś z naszego mieszkania. Nigdy nie uważał tego za wielki problem.

Kiedy poszliśmy na zakupy, wybrałam najdroższe buty. Żeby nie musiał pobłażać matce.

Piękne, dużo lepsze niż te, które ukradła moja teściowa. Ale kosztowały kilka razy więcej. Za te pieniądze mogliśmy kupić nowy komputer. Nigdy wcześniej nie miałam tak drogich butów. Ale stać nas, prawda?

Mój mąż był bardzo zły, ale w końcu spotkał się ze mną w połowie drogi. Powiedział, że na pewno kupi mi nowe buty. Poza tym, to jego matka zawsze kradnie nam rzeczy. Powinnam była ją powstrzymać!

Wróciłam do domu bardzo szczęśliwa. Nowe buty podobały mi się nawet bardziej niż stare. Ostatecznie to ja wygrałam.

Ale mój mąż nie był zbyt szczęśliwy, narzekał przez całą drogę powrotną. Ale nie zwracałam na to uwagi. W końcu to była jego wina.

Gdy tylko weszliśmy do mieszkania, mój mąż odebrał telefon od mamy. Znów miała nas odwiedzić.

„Wpadnę i przyniosę wam trochę mrożonej zieleniny” – powiedziała. „Niech tu zostaną, odbiorę je później. Nie mam gdzie tego położyć”.

„Nie!” wykrzyknął mąż z przerażeniem. „Nie, nie będziesz. I lepiej, żebyś w ogóle nie przyjeżdżała. Twoje wizyty są zbyt drogie. Po prostu zapomnij, gdzie mieszkam na kilka lat. Tak będzie lepiej”.

Początkowo moja siostra nie miała nic przeciwko pogratulowaniu mamie rocznicy ze mną, ale w ostatniej chwili odmówiła: „Jeśli rodzice lecą z twoim synem, to twój problem”

W rozmowie z Marzeną Rogalską Barbara Kurdej-Szatan opowiedziała o kobiecej przyjaźni w showbiznesie: „Widzisz, co ty ze mnie wyciągasz”

„Mamo, zostaniesz z nami, będziesz miała własny pokój, poznasz smak miejskiego życia”: tydzień później wróciłam na wieś, by nie żyć z synową