„Mamo, jeśli chcesz, żebym była szczęśliwa, zabierz Annę do siebie. Kto by mnie potrzebował z moją córką”: matce brakowało słów

Mam córkę Natalię, która ma 37 lat, a jej córka Anna, moja wnuczka, niedawno skończyła 13 lat.

Natalia jest teraz mężatką po raz drugi, a z pierwszym mężem rozwiodła się, gdy jej dziecko miało zaledwie dwa miesiące.

Był zmęczony kłopotami rodzinnymi, więc wskoczył w grykę. Natalia nie mogła mu tego wybaczyć, więc przyszła do mnie z dzieckiem na ręku i walizką pełną rzeczy.

Mieliśmy z mężem trzypokojowe mieszkanie i mieszkaliśmy w nim we czwórkę, z wystarczającą ilością miejsca dla wszystkich.

Natalia lubiła z nami mieszkać, bo pomagaliśmy opiekować się Anią, ja gotowałam, a ona chodziła do koleżanek. Kiedy my wieczorem bawiliśmy się z wnuczką, ona wychodziła na spacer.

Ale nam to nie przeszkadzało, bo myśleliśmy, że znajdzie dobrego męża.

Anna poszła do przedszkola. Wychodziłam rano do pracy, zawoziłam ją do przedszkola i odbierałam wieczorem. Tymczasem Natalia była zajęta swoim życiem osobistym.

Ania szła do szkoły, a potem mówiłam Natalii, żeby też zajęła się dzieckiem i usiadła do odrabiania lekcji, ale to nie trwało długo.

Pięć lat temu przyprowadziła do nas swojego męża. Zaszła w ciążę, szybko wzięli ślub i nawet nic nam nie powiedzieli. Postanowili też z nami zamieszkać. Urodził się wnuk i cała trójka stłoczyła się w jednym pokoju.

Żyliśmy spokojnie, nigdy się nie kłóciliśmy, choć czasem było ciasno. Natalia zaczęła bardziej zajmować się dziećmi, ale jej mąż w ogóle nie lubił Anny.

Traktował ją jak dziewczynę z sąsiedztwa. A Natalia zaczęła naśladować jego zachowanie.

Kupowali wszystko młodszemu Krzysztofowi, ale ja i dziadek utrzymywaliśmy wnuczkę. Widziałam, że Anna wszystko rozumiała i miała pretensje do matki.

Dziewczynka stała się nieszczęśliwa i ponura, było mi jej bardzo żal.

Krzysztof został zapisany do przedszkola, Natalia zaczęła pracować, a pieniądze zaczęły napływać coraz łatwiej. Zebrali pieniądze na zaliczkę, wzięli kredyt i kupili jednopokojowe mieszkanie.

Kupili mieszkanie po drugiej stronie miasta, choć prosiłam, żeby rozważyli opcję bliżej szkoły Anny, żeby nie musiała zmieniać szkoły.

Wtedy Natalia powiedziała, że chce zostawić córkę z nami, bo tutaj ma szkołę, przyjaciół i własny pokój. A ja oniemiałam.

Nie żal mi wnuczki i nie mam nic przeciwko temu, żeby została, ale ona chce być blisko własnej matki.

Próbowałam wyjaśnić Annie sytuację i została z nami. Jak później zrozumiałam, moja wnuczka nie chciała mieszkać z ojczymem. Na początku Natalia przychodziła do domu Anny, kupowała im nowe ubrania, zabierała na spacery, ale później te wizyty stawały się coraz rzadsze.

Teraz wnuczka jest całkowicie zależna od nas, a córka przyjeżdża raz na trzy miesiące. Ma nawet alimenty na Annę od pierwszego męża.

Boję się, co będzie dalej. Teraz mogę jeszcze utrzymać wnuczkę. Ale kiedy skończy szkołę, będzie potrzebowała pieniędzy na ukończenie szkoły, a potem na studia… Nie stać mnie na to.

Ale nawet to nie jest takie ważne, dopóki sobie radzimy. Co najważniejsze, jestem bardzo nieszczęśliwa, że Natalia jakby odcięła Annę od swojego życia. Anna to rozumie.

Kiedy wyraziłam jej swoje zdanie na temat tej sytuacji, powiedziała mi, że powinnam zrozumieć, że nikt nie potrzebuje cudzego dziecka. Potem płakała całą noc. Jak można tak nazwać własne dziecko? Cały dzień myślę o tym, co zrobiłam źle, wychowując córkę.

„Tak to bywa: wychowujesz go, karmisz, a potem on nawet nie chce się z tobą przywitać”: moja synowa zrobiła wszystko, by mi to utrudnić

„Tak to bywa: wychowujesz go, karmisz, a potem on nawet nie chce się z tobą przywitać”: moja synowa zrobiła wszystko, by mi to utrudnić

„Postanowiłam zrobić mamie niespodziankę. Wzięłam jej ulubione jedzenie. Dzwonię domofonem. Nikt nie odpowiada. To dziwne”