Screen freepik
Michał był prawdziwą gwiazdą w naszej szkole, często spotykaliśmy się w tej samej grupie przyjaciół i kiedy nasze spojrzenia się spotkały, uważałam się za najszczęśliwszą dziewczynę.
Wszyscy dobrze wiedzieli, że jego rodzice są szanowanymi ludźmi i wiele dziewczyn marzyło o tym, aby zostać żoną Michała.
Czas mijał i nie zauważyłam, kiedy się w nim zakochałam, zaczęliśmy się spotykać i oczywiście pobraliśmy się.
Rodzice męża przez pewien czas nam pomagali, ale kiedy zmarł ojciec Michała, jego matka odsunęła się od wszystkich. Razem z mężem wspieraliśmy ją, jak tylko mogliśmy, ale nie mogliśmy zastąpić jej męża.
Moja teściowa, Natalia, była kobietą o trudnym charakterze: całe życie żyła dla własnej przyjemności, nie chodziła do pracy i trzy razy w roku wyjeżdżała na wakacje za granicę.
Kiedy jej mąż jeszcze żył, nie skąpiła nam prezentów i często przyjeżdżała z wizytą, aby pomóc nam z dziećmi.
Po 5 latach wspólnego życia z Michałem udało nam się kupić jednopokojowe mieszkanie i byliśmy bardzo szczęśliwi, rodzice nie pomagali nam w tej kwestii, więc czuliśmy szczególną dumę z siebie.
A potem urodziło się nasze pierwsze dziecko, byłam na urlopie macierzyńskim i marzyłam o pracy, podobało mi się, jak szybko z Michałem rozwiązaliśmy kwestię mieszkania.
Moi rodzice mieszkali w innym mieście i rzadko nas odwiedzali. Natomiast rodzice Michała mieszkali pół godziny drogi od nas i mieli duże mieszkanie.
Nie mieli innych dzieci poza moim mężem, więc wszystko to prędzej czy później przypadnie jemu. Nie powinniśmy jednak na to czekać i sami musimy zadbać o swoje życie. Rok temu urodziłam drugie dziecko, było to nieplanowane, ale nasza radość nie miała granic.
Teściowa kiedyś mówiła, że marzy o wielu wnukach, ale ostatnio nie mieliśmy na kogo liczyć. Cóż tu powiedzieć, Natalia została wdową i teraz oszczędzała na wszystkim, bo jej emerytura była niewielka, a pieniądze, które zostawił jej mąż, wystarczyły tylko na nią.
Czas mijał, a jej tęsknota za mężem osłabła, a ja byłam już gotowa wrócić do pracy, dzieci chodziły do przedszkola i zaczęliśmy rozmawiać o zakupie większego mieszkania.
Aby cała czwórka mogła mieć swoją przestrzeń. Zgromadziliśmy pierwsze oszczędności, a po roku kwota ta była już znaczna. Dużo pracowaliśmy, a w weekendy piekłam torty na zamówienie i dorabiałam w ten sposób, a mąż w tym czasie opiekował się dziećmi.
Mieliśmy cel i pewnie zmierzaliśmy do niego. Pewnego wieczoru usłyszałam, jak mój mąż rozmawiał z teściową i coś jej obiecał.
Pomyślałam, że pewnie znowu chce gdzieś pojechać i tym razem trzeba będzie ją gdzieś zawieźć, ale nie. Mąż odłożył słuchawkę i nic mi nie powiedział, a podczas kolacji zapytałam, dlaczego dzwoniła jego matka.
Spuścił wzrok i powiedział, że ona chce, żebyśmy kupili jej domek letniskowy, żeby mogła tam odpoczywać i hodować kwiaty. Dodała też: „Wiesz przecież, że wkrótce moje mieszkanie zostanie wam, więc nie musicie się martwić o mieszkanie”.
Rozumiałam, że to gra słów, aby osiągnąć swój cel, i że wszystko przemyślała. Nie rozumiałam jednego: jak mógł przedłożyć pragnienia swojej matki ponad nasze rodzinne interesy.
Oczywiście kupił jej tę daczę, ponieważ uwierzył we wszystko, co obiecała. A ja teraz rozumiem, że muszę mieć jakieś osobiste oszczędności, bo nagle może zechce samochód lub coś innego.
Za każdym razem, gdy wracam do domu z pracy, widzę ten sam obraz. Niby drobiazg,…
Kiedy po raz pierwszy odwiedziliśmy moich teściów, byłam podekscytowana, choć trochę zdenerwowana. W głowie miałam…
Nigdy nie sądziłam, że zwykła rozmowa na klatce schodowej może sprawić, że człowiek zacznie planować…
Początkowo wszystko było ustalone. Termin, miejsce, nawet drobne szczegóły, o które zwykle się kłóciliśmy —…
Kiedy dowiedziałam się, że mój mąż ma kochankę, nie rozpłakałam się. Nie było histerii, nie…
Kiedy syn się ożenił, byłam przekonana, że najtrudniejszy etap mam już za sobą. Wychowałam go…