Screen freepik
Po dwudziestu latach samotności, po tym, jak nauczyłam się żyć dla siebie i tylko dla siebie, spotkałam jego.
Mężczyznę, który mnie widzi, słyszy, rozumie, a przede wszystkim – który jest przy mnie.
Razem się śmiejemy, jeździmy na małe wycieczki, jemy kolacje w tych małych restauracjach, gdzie nikt nas nie zna, i wydaje mi się, że znów czuję się żywa, tak jak kiedyś, gdy marzyłam o miłości, a świat wydawał się ogromny i dobry.
Ale moje szczęście, jak się okazało, nie wszystkim odpowiadało. Moja córka. Patrzy na mnie czasem tak, jakby widziała obcą osobę.
Teraz ciągle się oburza, że „myślę tylko o sobie” i że „całe życie powinnam była poświęcić jej i wnuczce”.
— Mamo — powiedziała pewnego wieczoru, gdy wróciłam z naszej małej wycieczki nad jezioro — znów wyjechałaś bez nas. Wiesz, jak nam ciężko. Myślisz tylko o sobie.
— Diana — odpowiedziałam spokojnie — myślę zarówno o sobie, jak i o tobie. Ale tak, jak teraz żyję, jestem szczęśliwa. Tylko szczęśliwa mama może dać coś prawdziwego innym.
Ona skrzywiła się i zrozumiałam: słowa nie zmienią jej zdania. Uważa, że moje życie to „samotność i egoizm”, a moja miłość to złamanie niepisanego prawa.
Prawa, które sama sobie wymyśliła: mama musi całe życie być dla dzieci. Rozumiem to, bo sama tak żyłam wcześniej, gdy odkładałam swoje szczęście na dalszy plan. Ale teraz jest inaczej: teraz poczułam, że moje serce też ma prawo do ciepła i miłości.
— Mamo — zaczęła jeszcze raz, ciszej tym razem — a wnuczka? Nie żal ci, że zostawiasz ją bez babci?
— Diana, kocham ją — odpowiedziałam — ale nigdy jej nie zostawiam. Po prostu teraz chcę żyć tak, żeby wszyscy byli szczęśliwi. I ona to rozumie. Może nie tak jak ty, ale wierzę, że z czasem się nauczy.
I wtedy zobaczyłam w jej oczach wątpliwość i strach. Bo boi się, że moje życie oddzielone od jej, że mogę „zapomnieć” o obowiązkach matki.
Ale ja już nie jestem tą kobietą, którą byłam dwadzieścia lat temu. Przeszłam stratę, samotność, rozczarowania i zrozumiałam jedną rzecz: nikt nie ma prawa decydować, jak mam żyć, oprócz mnie.
Kilka dni później siedziałyśmy razem w kuchni. Ona milczała, patrząc na mnie, a ja postanowiłam podejść bliżej.
— Wiesz — powiedziałam — nigdy cię nie zapomniałam. Robiłam wszystko, co mogłam, żebyś ty i wnuczka miały wsparcie. Ale teraz mam prawo być szczęśliwa sama.
Milczała. I to milczenie było głośniejsze niż jakiekolwiek słowa. Widziałam, jak stara się zaakceptować, że nie jestem już mamą,
która żyje tylko dla dzieci. Zmieniłam się i to normalne.
Czasami myślę, że miłość do siebie jest najważniejszą rzeczą, jaką możemy dać innym. Bo jeśli jesteś nieszczęśliwa sama, nie możesz być szczęśliwa dla kogoś innego. I w końcu to poczułam.
Moje życie osobiste wreszcie rozkwitło. I choć córka jeszcze w pełni tego nie zrozumiała, wiem: miłość nigdy się nie spóźnia. Przychodzi wtedy, gdy jesteśmy gotowi ją przyjąć. I teraz jestem gotowa.
Patrzę na swoje życie i uśmiecham się. Dwudziestoletnia samotność była trudna, ale nauczyła mnie czekać i doceniać chwilę. A teraz, gdy nadszedł czas, czuję spokój i radość, których wcześniej nie znałam.
— Mamo — słyszę jej głos obok — może masz rację… — i widzę błysk zrozumienia w jej oczach. Może kiedyś ona też nauczy się doceniać, że szczęśliwa mama to najlepszy prezent dla dziecka.
I w tej chwili zrozumiałam: nie ważne, ile masz lat. Miłość i szczęście nie mają terminu ważności.
Wczoraj zadzwoniła do mnie mama. Już wiedziałam, że to ważny telefon — jej głos był…
Mój mąż ostatnio nalega, żebym poszła do pracy. Mówi, że sam utrzymuje naszą rodzinę, a…
Przez długie lata nie potrafiłam zrozumieć jednej prostej rzeczy: dlaczego tata traktuje mnie i moją…
Przez wiele lat żyłyśmy z siostrą, wierząc, że to mama kiedyś coś zepsuła. Że to…
Zawsze uważałam, że mam dobre serce i że jeśli mogę komuś pomóc, to powinnam to…
Zawsze myślałam, że mam na kogo liczyć, że mama kocha mnie tak samo jak mojego…