Ciekawostki

Mam 55 lat i sam sobie gotuję, bo żona zawsze znajduje powód, żeby tego nie robić: „Jestem zmęczona tym, że przez tyle lat wszystko robiłam, chcę odpocząć”

Mam pięćdziesiąt pięć lat i coraz częściej łapię się na myśli, że moje życie zmieniło się w najbardziej nieoczekiwany sposób.

Zmieniło się nie dlatego, że przeszedłem na emeryturę, nie dlatego, że dzieci rozjechały się po świecie, a nawet nie dlatego, że zacząłem bardziej odczuwać upływające lata.

Zmieniło się dlatego, że teraz sam gotuję dla siebie. Wydaje się to drobiazgiem, ale okazało się, że jest to znak czegoś większego.

Moja żona zawsze była gospodynią domową. Miała wszystko pod kontrolą, stół był zawsze nakryty, w lodówce nie brakowało produktów, a ja, jak większość mężczyzn mojego pokolenia, po prostu przyzwyczaiłem się wracać z pracy i siadać do stołu.

Nigdy nawet nie zastanawiałem się, jak to jest codziennie wymyślać coś nowego, myć warzywa, kroić, smażyć, gotować.

To było jej królestwo i, szczerze mówiąc, uważałem, że tak powinno być zawsze. Ale kilka lat temu żona zaczęła mówić:

„Jestem zmęczona tym, że przez tyle lat wszystko robiłam sama. Chcę odpocząć”.

Na początku nie potraktowałem tych słów poważnie. Myślałem: „Przesadza, jutro znowu się za to zabierze”. Ale nie.

Naprawdę zaczęła odchodzić od kuchni, jakby oddawała mi prawo zrozumienia, jak to jest żyć bez kobiecych rąk. A teraz stoję przy kuchence, mieszam zupę i słyszę w głowie: „No i jak, ciężko?”

Szczerze mówiąc, ciężko. Nie fizycznie, ale psychicznie. Bo poczułem, że jakby zamieniliśmy się rolami.

Żona leży z książką na kanapie lub ogląda seriale, a ja, który przez całe życie uważałem się za „żywiciela”, teraz kroję cebulę i ocieram łzy — nie tylko od cebuli, ale także od myśli.

— „A czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak mi było?” — pyta czasem, kiedy próbuję żartować z nowej sytuacji.

— „Nie, nie zastanawiałem się” — muszę szczerze przyznać.
I ta szczerość boli.

Rozumiem, że ma prawo do odpoczynku. Przez lata naprawdę dbała o dom, wychowywała dzieci, zajmowała się wszystkim. Widziałem to, ale nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo jest to trudne.

Teraz to rozumiem. Każdy talerz, który trzeba umyć. Każdy kawałek mięsa, który trzeba usmażyć. Każda wycieczka do sklepu, którą wcześniej uważałem za „drobiazg”.

Być może ktoś powie, że to kryzys w związku. Ale ja widzę w tym też inne znaczenie. To przypomnienie, że oboje nie jesteśmy już tymi młodymi małżonkami, którzy biegali za sobą.

Teraz mamy inne potrzeby. A jeśli ona chce ciszy i spokoju, to czy to tak wiele? Czy nie mogę nauczyć się dbać o siebie?

Przyznaję, że czasami brakuje mi tego uczucia, kiedy siadałem do nakrytego stołu i czułem domowy komfort.

Teraz muszę sam go stworzyć. Ale jednocześnie uczę się czegoś innego: uczę się doceniać to, co kiedyś było dla mnie „oczywiste”.

„Dziękuję, że wtedy wszystko robiłaś” – powiedziałem niedawno do żony.

Ona tylko się uśmiechnęła:

„Widzisz, w końcu zrozumiałeś”.

I naprawdę zrozumiałem.

Nie wiem, ile lat jeszcze przed nami. Ale wiem, że teraz moje talerze barszczu lub moje, niech trochę przypalone kotlety, to nie tylko jedzenie.

To mój sposób, aby jej powiedzieć: „Ja też potrafię, ja też biorę na siebie część obowiązków”. Być może jest już za późno. Ale lepiej późno niż wcale.

A kiedy siadam z tą talerzem w kuchni, widzę, jak ona siedzi obok i uśmiecha się. I w tym uśmiechu nie ma wyrzutu, nie ma obojętności. Jest w nim wdzięczność. A to oznacza, że nadal jesteśmy razem, nawet jeśli teraz sam gotuję.

Kiedy moja mama dowiedziała się, że syn mojej przyjaciółki będzie mieszkał u mnie, od razu zadzwoniła i powiedziała: „Lepiej zajmij się swoimi siostrami, a nie cudzymi dziećmi”

Kiedy urodziła się moja córka, rodzice męża nawet nas nie odwiedzili. Jednak kiedy moja córka urodziła im wnuka, robią dla nich wszystko

Kiedy po raz pierwszy poznałam narzeczonego mojej córki i jego mamę, nie wierzyłam, że się pobiorą. Teraz uważam, że się myliłam

Roman Tkach

Życiorys: 2018 - 2021 - redaktor naczelny i dziennikarz portali Dzisiaj (do 2018) i Kraj (do 2021). 2022 i do chwili obecnej - redaktor portalu internetowego Koleżanka. Edukacja: Narodowy Uniwersytet Biozasobów i Zarządzania Przyrodą w Kijowie. Specjalność: Wydział Agrobiologii. Poziom wykształcenia: specjalista. Zainteresowania: wędkarstwo, sport, czytanie książek, podróże.

Recent Posts