Mała 5-letnia córka Victorii była w stanie mądrze wyjaśnić jej, co tak naprawdę oznacza żyć, a nie istnieć. Mama spojrzała na to z innej strony

Victoria nie nadążała za wszystkim. Dwie ręce w parze z dwiema nogami to zdecydowanie za mało, by rozwiązać wszystkie problemy, które Victoria sobie wymyślała.

A dokładniej, nie uważała ich za problemy, tylko za obowiązkowe zadania, które trzeba było pilnie rozwiązać. Jutro są jej urodziny i Victoria traktowała je bardzo poważnie.

Jak by wyglądała, gdyby goście, na przykład, weszli do szafy i znaleźli kurz? Albo zajrzeli pod łóżko? Czy przyjrzą się dokładnie listwie przypodłogowej?

A może nagle zdecydują się zajrzeć za krawędź toalety? Toaleta jest twarzą gospodyni. A co, jeśli jest tam brud? To byłaby niezmywalna plama na reputacji Victorii! Wszystko musi być idealne!

Albo jak Victoria może zakładać, że niektórzy goście nie będą mieli wystarczająco dużo jedzenia na stole? Czy Victoria jest chciwa, czy skąpa? Nie, ona musi zadowolić wszystkich, aby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

screen Youtube

Dlatego Victoria ma menu przygotowane już dawno temu. Jest tylko sześć sałatek, cztery rodzaje krojonego mięsa, dwa dania gorące i tort, tort jest koniecznością, w przeciwnym razie czym są urodziny bez tortu? Ale powinno wystarczyć dla wszystkich.

Victoria sama to wszystko ugotuje, bo komu innemu może powierzyć tak odpowiedzialne zadanie? Nikomu! Nie kupi w sklepie sałatek i innych gotowych dań na świąteczny stół. Sama też upiecze ciasto, bo nikt nie powinien mieć powodu, by podejrzewać ją o bycie złą gospodynią.

Plany były więc imponujące, ale posiadanie tylko dwóch rąk, dwóch nóg i jednej bardzo zdezelowanej głowy spowolniło ich realizację. Dlatego Victoria przypominała spłukanego renifera w saniach Świętego Mikołaja. On, biedak, musi też dużo pracować w nocy.

Victoria spojrzała z tęsknotą na córkę Olę, która z zapałem coś rysowała, siedząc wygodnie przy stole. Ola miała dopiero pięć lat, więc jedyną pomocą, jakiej mogła oczekiwać, było to, że Ola nie wchodziła matce w drogę i nie robiła bałaganu, którego i tak było już sporo.

Ola co jakiś czas odrywała się od swojego fascynującego zajęcia i z zaciekawieniem obserwowała, jak jej matka biega po mieszkaniu, próbując jednocześnie załadować pranie do pralki, rozwiesić poprzednią partię, włożyć warzywa do gotowania na jedną sałatkę, posiekać je na inną i jednocześnie czyścić toaletę.

Ola zapytała Victorię, czy nie zastanawia jej pytanie, dlaczego musi czyścić toaletę, skoro nikt z niej nie je. Victoria zatrzymała się i wytarła twarz poszewką na poduszkę, którą właśnie wyciągnęła z pralki, a następnie zapytała, skąd przyszedł jej do głowy ten pomysł. Potem zdała sobie sprawę, co zrobiła i ze złością wrzuciła ją z powrotem do pralki.

Ola wyjaśniła, że jej matka zwykle myje naczynia, a oni jedzą z naczyń. Victoria zaczęła tłumaczyć córce, ale nagle z kuchni dobiegł złowieszczy syk i Victoria pobiegła ratować sytuację. Zdążyła powstrzymać ryż przed wydostaniem się z garnka.

Victoria zdążyła już zapomnieć o pytaniu córki i znów zaczęła kręcić się w kółko, starając się zdążyć ze wszystkim i wszędzie na czas. W pewnym momencie zdała sobie sprawę, że od dłuższego czasu nie usłyszała od córki ani jednego pytania, co było dla niej niezwykłe.

Ostatni raz Ola dręczyła matkę pytaniami jakąś godzinę temu. Pytała, po co wycierać szafy przed przyjściem gości. Victoria zaczęła jej mówić podniesionym głosem, że nadchodzą goście, a tu jest kurz. Będzie brzydko.

Ola spojrzała na matkę z zaciekawieniem i zapytała, czy często przegląda szafki, gdy jest w odwiedzinach, a Victoria zarumieniła się i jak wszyscy dorośli, gdy nie wiedzą, co powiedzieć, poprosiła ją, aby jej nie rozpraszała.

I przez następną godzinę nikt nie rozpraszał Victorii, co było bardzo dziwne i niepokojące. Victoria przeszła przez całe mieszkanie i wpadła w panikę, gdy nie mogła znaleźć córki.

Victoria zaczęła głośno wołać Olę i jej serce zatonęło, gdy zasłona w oknie w pokoju dziecinnym odsunęła się i pojawiła się poplamiona czekoladą twarz jej córki. Victoria zapytała ją, co tam robi, wczołgując się pod zasłonę i siadając na parapecie obok córki.

Córka krótko wyjaśniła, że tam mieszka, koncentrując się na skubaniu czekolady z cukierka, uwalniając nadzienie z wafelka. Matka uśmiechnęła się do dziecka i porównała je do kotka.

Córka spojrzała na nią z lekkim wyrzutem i powiedziała, że nie jest kotkiem, jest Ola i nie mieszka tutaj, ale żyje w ogóle, zaangażowana w proces życia. Victoria stwierdziła, że robią to samo i już miała przejść do załatwiania ważnych spraw, ale odpowiedź córki spowodowała, że zatrzymała się.

Córka przerwała matce i powiedziała, że nie żyje, tylko marudzi. Wtedy Ola sięgnęła do kieszeni, wyciągnęła kolejnego cukierka dla Victorii, przysunęła się do niej, usiadła wygodnie na jej kolanach i zaczęła obserwować dwa wróble, które kłóciły się o coś za oknem.

Victoria zamilkła, po czym stwierdziła, że nie marudzi, tylko ma dużo do zrobienia. Wyglądając zbyt poważnie jak na pięcioletnią dziewczynkę, Ola powiedziała, że jej matka wymyśliła te rzeczy dla siebie. Victoria była całkowicie zdezorientowana i zapytała, co powinna zrobić w tym przypadku.

Ola poradziła matce, żeby zjadła cukierka i posiedziała z nią trochę dłużej. Z jakiegoś powodu Victoria nie chciała się już poddawać. Usiadła na parapecie, głaszcząc po głowie Olę, która przylgnęła do niej, obserwując ćwierkające wróble, skubiąc czekoladę z cukierka i zdając sobie sprawę, że zdecydowanie teraz żyje.

Mój mąż powiedział, że chce wziąć urlop naukowy na kilka lat, a ja musiałam w tym czasie utrzymać całą rodzinę: „To wszystko, o czym mógł myśleć”

Teściom udało się zbudować harmonijny związek, ale nie udało im się właściwie wychować syna: „Wiedziałam, że tak będzie”

Nie mogę wyprowadzić się od mamy, bo ciągle powtarza mi, że zostawiam ją samą: „Mam własne życie, mamo”