Lara poszła do fryzjera i spotkała kochankę swojego męża, która powiedziała jej, że jest z nim w ciąży

Lara odprowadziła męża do pracy, nalała sobie herbaty, dodała łyżeczkę cukru, plasterek cytryny, usiadła przy stole i wypiła z przyjemnością, uśmiechając się z zadowoleniem.

Była sama, nikt nie patrzył, nie musiała się wstydzić. Czasami pozwalała sobie na pewne swobody.

Kiedy jej mąż został profesorem, musiała nauczyć się manier. Byli zapraszani w gości, na uroczyste przyjęcia. Do domu przychodzili różni ważni ludzie.

Lara nigdy nie nosiła szlafroka, nawet w domu. Tylko w sukienkach, z pięknie ułożonymi włosami. Trzeba było utrzymać poziom żony profesora.

Pewnego letniego wieczoru spotkali się w parku. Śliczna Lara natychmiast podbiła serce poważnego studenta, który okazał się bardzo obiecujący.

screen Youtube

Pracowała jako pielęgniarka w szpitalu. On, będąc studentem studiów magisterskich na uniwersytecie, uczył młodszych studentów. Mieli pieniądze, więc szybko się pobrali. Wkrótce urodził im się syn Paweł.

Jej mąż szybko piął się po szczeblach kariery, a Lara nigdy nie wróciła do pracy po urlopie macierzyńskim. Początkowo opiekowała się dzieckiem, a następnie stworzyła warunki do wygodnego życia dla naukowca, który okazał się bardzo obiecujący.

Bartosz miał teraz pięćdziesiąt sześć lat, a Lara była o rok starsza. Głowę profesora zdobiły gęste siwe włosy. Lara pilnowała wyglądu Bartosza i umawiała go do fryzjera na czas.

Bartosz lubił wracać do domu, do pięknie nakrytego stołu w kuchni. Podczas kolacji opowiadał żonie, jak udało mu się przechytrzyć kolegę w sporze i jak jego nowa książka została przyjęta w kręgach akademickich.

Lara słuchała i cieszyła się z sukcesu męża. W pewnym stopniu była za to odpowiedzialna.

Była przyzwyczajona do publicznego zwracania się do męża po imieniu. Nawet w domu, prywatnie, używała pełnego imienia męża. Uznał to za coś oczywistego.

Co się stało z inteligentną, skromną studentką z głębi kraju? Dla profesora Bartosza Lara już dawno stała się nianią, pielęgniarką, gosposią, matką, siostrą… Lista jest długa. Ale miejsce ukochanej kobiety w jego życiu już dawno zajęli inni.

Nie, robił wszystko po cichu. Kilka razy poszedł z kobietą do restauracji. Każdy taki wieczór kończył się w łóżku.

Domyślała się o jego sprawach. Kilka razy przyjaciele o dobrych intencjach informowali ją telefonicznie o romansach męża i mówili, gdzie go widzieli i z kim.

Lara na początku się martwiła, robiła skandale, a potem się uspokoiła. W końcu Bartosz i tak zawsze był przy niej.

Lara spokojnie dokończyła herbatę, przywołując wspomnienia. Westchnęła. Opłukała kubek do sucha, wytarła go i odłożyła na półkę z resztą zestawu. Nie narzekała.

Byli razem od tylu lat, przeszli tak wiele. A ostatnio Bartosz się uspokoił. Teraz przedkładał komfort nad przebłyski namiętności. Starzał się.

Lara wyjrzała przez okno. Luty cieszył wiosenną odwilżą i słońcem. Lara stanęła przed lustrem. Nie farbowała swoich siwych włosów.

Nadawało jej to szlachetny wygląd żony profesora. Gdy tylko wstawała rano, pięknie układała włosy w boba. Od dawna nie nosiła szpilek. Martwiła się o wystające kości w stopach. Wolała miękkie, wygodne buty.

Patrząc na siebie, pomyślała o zmianie wizerunku. Jak na luty było ciepło, ale ślisko. Lara szła ostrożnie, omijając niebezpieczne miejsca. Niedawno jej sąsiadka spieszyła się na wieczorne wyjście, poślizgnęła się i upadła.

Przeszła przez alejkę i znalazła się na głównej ulicy z markowymi sklepami i zaczęła przyglądać się manekinom w dużych szklanych witrynach. Złapała swoje odbicie i zatrzymała się. Podobała się sobie. Była wysoka i posągowa. Mogłaby być o dziesięć lat młodsza.

Minęła sklepy z odzieżą, obuwiem i bielizną i weszła do salonu fryzjerskiego. Było niewielu odwiedzających. Wciąż było daleko do wiosny, kiedy mogła obejść się bez kapeluszy. Mistrzynie, znudzone, siedziały na fotelach klientek i rozmawiały.

Jedna z dziewczyn rozpoznała Larę jako swoją stałą klientkę, uśmiechnęła się i natychmiast zaprosiła ją, by usiadła. Lara powiedziała jej, że chce zmienić coś we włosach.

Lara zapytała mistrzynię, czy zna coś modnego i nowoczesnego. Podczas gdy omawiali niuanse jej transformacji, piękna młoda kobieta usiadła na sąsiednim krześle. Mistrzowie obu klientów gdzieś poszli i rozglądali się we wszystkich kierunkach.

Ich oczy się spotkały. Uśmiechnęli się do siebie. Lara zauważyła, że w oczach młodej kobiety widać było albo strach przed rozpoznaniem, albo zaskoczenie, albo jeszcze coś innego. Nie podobało jej się to spojrzenie. Bystra młoda kobieta odwróciła się.

W głowie Lary pojawiła się myśl, że gdzieś się już spotkały. Odwróciła się do niej zbyt szybko i powiedziała, że pracuje w wydziale ze swoim mężem. Anna powiedziała, że kocha męża Lary, a on kocha ją.

Te słowa nie od razu dotarły do Lary. A kiedy zrozumiała ich znaczenie, poczuła się zraniona i upokorzona. Ile kobiet tam było? I żadna z nich nie mogła zabrać go od rodziny, odepchnąć Lary, zająć jej miejsca.

Jej myśli przerwał głos Anny, która rozejrzała się i cicho powiedziała, że jest w ciąży.

Lara nie zdążyła odpowiedzieć, bo podeszła fryzjerka. Zaczęła dyskutować z Larą o tym, jak zetnie jej włosy. Ale Lara wstała zdecydowanie i zerwała z siebie pelerynę, mówiąc, że zmieniła zdanie. Poszła w kierunku wyjścia z pokoju.

Lara opuściła salon i odetchnęła świeżym, wilgotnym powietrzem. Jego byli kochankowie nie zdawali sobie sprawy, że nie ma sensu wymagać od profesora zdecydowanych działań. Nie był do nich zdolny. Ale ciąża…

To nie jest zwykły romans, ale coś więcej. Taka Anna może zmusić go do opuszczenia rodziny, zaszantażować ciążą. Albo sprawić, że wyrzuci mnie z mieszkania. Lara przypomniała sobie irytujące, wyzywające spojrzenie w jej oczach.

Podobało jej się, że ona i Bartosz żyli ostatnio jak brat z siostrą. Odpowiadało jej to i szczerze mówiąc, nie była zniesmaczona, wiedząc o krótkoterminowych hobby męża. A on najwyraźniej nie był zadowolony z takiego stanu rzeczy. Przecież się kochają.

Zaskoczyła ją jej reakcja, Lara wiedziała, że kocha męża. Oczy zakłuły ją łzami, które chciały wypłynąć. W domu westchnęła spokojniej.

Lara myślała, że to mieszkanie jej rodziców. Niech sama idzie do tej Anny. Bartosz przedstawił mnie wielu wpływowym osobom. Znajdę kogoś, kto mi pomoże. Tę dziewczynę.

Ona myśli, że ciąża jest gwarancją miejsca pod słońcem. Jeśli to prawda, oczywiście. Wygląda zbyt dobrze. Nie wygląda.

Lara pomyślała sobie, że żadna z jego kochanek nie wie, jak on chrapie. Że ceni swój osobisty komfort ponad swoje pasje i hobby.

Raczej nie chciałyby zostać jego opiekunkami. Wszystko do tego zmierza. Wiek. Kiedy był młodszy, nie mógł znieść, gdy jego syn nie pozwalał mu spać w nocy. A teraz z trudem znosi płacz dziecka.

Nic nie robi w domu. Nie wie, gdzie co jest, ile ma ubrań. Jest dużym dzieckiem i potrzebuje kochanka.

Kiedy Lara rozmawiała ze swoim niewidzialnym kochankiem, uspokoiła się. Zebrała i ostrożnie włożyła rzeczy Bartosza do walizki, którą postawiła na środku pokoju. Nie mogła się doczekać, aż klucz zabrzęczy w zamku żelaznych drzwi.

Z korytarza dobiegł zadowolony głos jej męża, a ona celowo zgasiła wszystkie światła, zostawiając je zapalone jedynie w kuchni.

Z przyzwyczajenia mężczyzna natychmiast udał się tam, do światła. Nie zastając tam Lary i nakrytego do kolacji stołu, wszedł do pomieszczenia zaskoczony.

Zapalając światło, zapytał ją, co jej się stało. Nie przygotowała kolacji. Zauważywszy walizkę na środku pokoju, Bartosz zapytał, czy jego żona gdzieś się wybiera.

Lara odpowiedziała, że nie ona, tylko on. Zrobiła teatralną pauzę, tworząc intrygę. Dalej powiedziała, że Anna powiedziała jej, że się kochają i że jest w ciąży. Bartosz stał osłupiały i zdezorientowany. Mrugał często, patrząc na walizkę, a potem na Larę.

Bartosz powiedział, że to niemożliwe, że Anna nic mu nie powiedziała. Opuścił głowę z rezygnacją. Lara zasugerowała, żeby oddzwonił do Anny i ją uszczęśliwił. Bartosz poprosił Larę, żeby go nie odsyłała, że jest zdezorientowany. Upadł na sofę i chwycił się za serce.

Lara chwyciła leżący obok telefon i zadzwoniła po karetkę. Potem jechała z nim w samochodzie. Profesor przepraszał, kiedy tylko mógł, w miarę jak ból ustępował. Trzymał się ręki Lary jak liny ratunkowej.

W domu Lara rozmontowała swoją walizkę. Za zawał Bartosza obwiniała siebie jeszcze bardziej niż bezczelnego kochanka. Przebrała się w szlafrok i stopione kapcie.

Teraz może tak chodzić po domu, w wygodnych ubraniach. W nocy długo nie mogła zasnąć. Przypomniała sobie ten straszny dzień, Annę, jej wyzywające spojrzenie. Znowu coś do niej powiedziała. Żal mi było Bartosza, tęskniłam za nim.

Jak on się czuje, sam, beze mnie? Nie, ta Anna nie będzie siedziała przy jego łóżku, przygotowywała rosoły, pilnowała, żeby brał tabletki.

Ona będzie musiała to wszystko robić, Lara. Niech Bartosz wyzdrowieje i zaskoczy go swoją przemianą. W końcu będzie miał fryzurę. Następnego dnia zadzwoniła do szpitala i zapytała, czy może go odwiedzić.

Lekarz odpowiedział, że nie ma takiej możliwości, ale czeka na nią. Ubrała się i pojechała do szpitala.

Kiedy spotkałam moją sąsiadkę, dowiedziałam się od niej, gdzie mój mąż spędza wolny czas. Wszyscy wokół mnie wiedzieli o tym oprócz mnie

Kiedy moja pomoc była potrzebna, natychmiast stawałam się kochaną synową

Żona nie rozumiała, dlaczego jej mąż stał się taki szczęśliwy. Zaczęła podejrzewać, że miał kochankę