Kupiliśmy samochód dla zięcia, ale on nie ma czasu nas wozić. Ale kiedy potrzebuje naprawy, przychodzi prosto do nas

Pomogliśmy naszej córce i zięciowi kupić samochód, myśląc, że pomogą nam, gdy będziemy tego potrzebować.

Ale z jakiegoś powodu przez trzy lata nigdy nie znaleźli czasu, by nam pomóc.

Zamiast tego, gdy samochód wymagał kosztownych napraw, natychmiast sobie o nas przypomnieli. Ale z jakiegoś powodu nie ma już chęci do pomocy.

Kiedy moja córka wyszła za mąż, staraliśmy się z mężem zapewnić jej wszystko — edukację, pracę i nieruchomości.

Daliśmy jej mieszkanie mojej matki, a mój ojciec pomógł jej znaleźć pracę, gdy skończyła studia.

screen Youtube

Tak więc jej mąż był przygotowany na wszystko — była inteligentną dziewczyną, pięknością i miała własne mieszkanie.

Żyło im się dobrze, ale zięć cały czas narzekał, jak to źle jest bez samochodu. Że za daleko do pracy, a on jest bardzo ograniczony ruchowo.

Był przyzwyczajony do jazdy samochodem i po ślubie sprzedał swoje auto. Oczywiście jego samochód też był taki, że czasem nie chce się marnować takiego szczęścia, nie wiadomo czy dojedzie do domu.

Oszczędzaliśmy na nowy, żeby nie musieć przepychać się w komunikacji miejskiej, ale szło nam to powoli, a kiedy moja córka zaszła w ciążę, oszczędności zupełnie się skończyły.

Postanowiliśmy z mężem dołożyć do samochodu jako prezent z okazji narodzin wnuczki.

Zięć bardzo mi dziękował, obiecując, że na pierwsze zawołanie wszędzie nas zawiezie, pomoże, po prostu zagwiżdże, jak to mówią. Ale mój zięć nie pojawił się na pierwszym, drugim ani nawet trzecim wezwaniu.

Staraliśmy się go nie wykorzystywać i zwracaliśmy się do niego tylko wtedy, gdy było to naprawdę trudne lub niemożliwe. Na przykład w sezonie musieliśmy przewozić rzeczy do domku letniskowego.

Możemy normalnie podróżować pociągiem, ale trudno jest przewozić różnego rodzaju sadzonki, rzeczy i inne małe przedmioty w pociągu. Poprosiliśmy więc o to naszego zięcia.

Ale albo nie miał czasu, albo nie miał wystarczająco dużo miejsca w samochodzie na wszystko, więc pojechał do rodziny. Przestaliśmy prosić, poprosiliśmy sąsiada, zapłaciliśmy i pojechaliśmy. Ale odezwały się moje córki.

Moja córka powiedziała, że my też byłyśmy takie ciekawe, a on im nie odmówił, tylko powiedział, że teraz nie może. Mogły poczekać, a jeśli zdecydowały się pójść z sąsiadem, to nie miało to nic wspólnego z moim mężem.

Oczywiście, czekaliśmy już dwa tygodnie, a ile jeszcze mieliśmy czekać? Do końca wakacji? Wtedy mój mąż złamał nogę i założyli mu gips na rozciągniętą nogę.

Musieli pójść na kolejne prześwietlenie, więc poprosili mojego zięcia, żeby przyjechał. Ale nie mógł pojechać ponownie.

Najpierw miał jakieś sprawy, a potem powiedział, że mąż nie zmieści się do samochodu. Zmieściłby się idealnie, bo przednie siedzenia mojego zięcia się rozkładają.

Pytaliśmy go jeszcze kilka razy, kiedy będziemy go potrzebować. I ani razu nie poświęcił czasu, żeby nam pomóc.

A jego córka zawsze mówi mu, że to nasza wina, że za dużo wymagamy, że nie chcemy czekać itd. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy się z nim więcej kontaktować, niech żyją jak chcą.

Nadal się komunikujemy, ale nie prosimy już o pomoc. Oni też jej nie zaoferowali. Ogólnie rzecz biorąc, mój zięć starannie unikał tematu samochodu. Ale ostatnio znów zaczął się on pojawiać.

Okazało się, że zepsuło się coś poważnego, a naprawa była bardzo kosztowna. Zięć westchnął, że jest zima, a samochód się zepsuł. Nie mógł nigdzie zabrać żony i dziecka, nic.

Córka wspierała męża w jego zmęczeniu, mówiąc, że taksówka do nas jest dość droga i można splajtować.

Mój ojciec i ja tylko przytaknęliśmy i graliśmy dalej. To jasne, do czego zmierzają. Potrzebują pieniędzy na naprawę samochodu, więc przyszli do nas.

Ale nie zamierzamy za to płacić. Nie czerpiemy z tego korzyści, płaci za to ten, kto go używa. Nie jesteśmy mściwi, ale to nieprzyjemne, gdy obiecują jedno, a robią coś innego.

„Wiesz, że nie jem wczorajszego jedzenia”: mój mąż chciał, żebym codziennie gotowała coś pysznego, ale ja po prostu nie miałam czasu

Pewna kobieta przyszła do domu swojej córki w niedzielę, aby wypić z nią herbatę i porozmawiać. Zdała sobie jednak sprawę, że nie jest tam mile widziana i postanowiła grzecznie wyjść

„Wychowywanie dzieci to obowiązek kobiety. Naucz się planować swój czas beze mnie”: powtarzał mi mój mąż, dopóki moje dzieci nie wsparły mnie w podjęciu ważnej decyzji