Kupiliśmy duże mieszkanie, a moja teściowa zdecydowała, że teraz jest to darmowy hotel dla jej rodziny i przyjaciół, a ja nie wiem, jak jej odmówić

Moja teściowa jest bardzo bezpośrednia. Sama zdecydowała, że skoro kupiliśmy trzypokojowe mieszkanie, to po prostu musimy pomieścić licznych krewnych i znajomych, którzy przyjeżdżają w paczkach do gościnnej mamy mojego męża.

Tylko ja nie jestem zadowolona z takiego stanu rzeczy. O tym, jak bogata w krewnych jest rodzina mojego męża, przekonałam się, gdy przygotowywaliśmy się do ślubu. Nie planowaliśmy żadnych wielkich imprez, co zszokowało matkę mojego męża.

Teściowa płakała, walczyła o każde miejsce dla gości jak lwica, mówiąc, że to źle, że nie zaprosiłam cioci i wujka, tylko ciocię Martę, bo przecież dorastałam na ich oczach.

W rezultacie zaproszono wszystkich krewnych, co znacznie przekroczyło uzgodniony budżet. Ale moja teściowa powiedziała, że znajdzie pieniądze na ślub swojego jedynego syna.

Łatwiej było się zgodzić, niż wyczerpać mój system nerwowy ciągłymi walkami.

screen Youtube

Okazało się, że mój dwudziestosiedmioletni mąż widział połowę gości po raz drugi w życiu. Choć pierwszego nie pamięta ze względu na swój wiek w momencie spotkania.

Za to teściowa błyszczała jak wypolerowany samowar. A ja miałam dobre wrażenie o tym człowieku. Nikt nie pozwalał sobie na nic zbędnego, żadnych nadmiernych wylewów i awantur. Wszystko przebiegało idealnie.

Jednak przez tydzień musieliśmy z mężem mieszkać w daczy moich rodziców, ponieważ osiem osób stłoczyło się w naszym wynajętym jednopokojowym mieszkaniu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, co działo się w dwupokojowym mieszkaniu mojej teściowej. W ich rodzinie nie ma zwyczaju, aby goście wydawali pieniądze na wynajem zakwaterowania; wszyscy są gotowi spać na podłodze, w ciasnych warunkach, ale nie w przestępstwie.

Ale to był wyjątek od reguły. Nikt inny nie upomniał się o nasze ciasne metry kwadratowe. Moja teściowa z godną pozazdroszczenia regularnością przyjmowała wszystkich gości, którzy do niej przychodzili. Byłam zadowolona ze wszystkiego, dopóki mój mąż i ja nie staliśmy się właścicielami przestronnego trzypokojowego mieszkania.

W zeszłym roku zmarła moja ciotka ze strony ojca, a on odziedziczył po niej dwa mieszkania — dwupokojowe i jednopokojowe. Nie znajdowały się one w naszym mieście, więc nie nadawały się do zamieszkania. Nawet wynajęcie ich byłoby problematyczne. Moi rodzice pomyśleli o tym i zdecydowali, że potrzebujemy pomocy w znalezieniu mieszkania.

W tamtym czasie bezskutecznie oszczędzaliśmy na kredyt hipoteczny. W tym sensie, że oszczędzaliśmy znacznie wolniej niż byśmy chcieli, a ceny rosły. Od razu upatrzyliśmy sobie dwupokojowe mieszkanie, żeby mieć je raz na zawsze. I wtedy otrzymaliśmy taką pomoc od naszych rodziców.

Nasze oszczędności i pieniądze ze sprzedaży spadku po ojcu wystarczyły albo na dwupokojowe mieszkanie z remontem i pełnym umeblowaniem, albo na trzypokojowe z tanim remontem.
Zastanowiliśmy się i wybraliśmy trzypokojowe. Remonty i meble to lukratywny biznes.

Dopiero co się wprowadziliśmy i zaczęliśmy się urządzać, kiedy zadzwoniła do nas teściowa. Znowu mieli przyjechać goście, ale wszystkim byłoby niewygodnie, więc zdecydowała, że skoro mamy teraz tak duży dom, powinniśmy przyjąć część gości.

Próbowaliśmy wytłumaczyć teściowej, że nie mamy nawet gdzie spać, ale kiedy takie drobiazgi zatrzymały moją teściową. Obiecała, że przyniesie nam koce i poduszki, a oni są bezpretensjonalnymi ludźmi, śpią na podłodze po prostu dobrze. Tylko że ja mam je tylko w dwóch warstwach.

Nie było przyzwoitych argumentów, więc musiałam przyjąć gości. Przez cały tydzień miałam wrażenie, że mieszkam na dworcu kolejowym — toaleta była ciągle zajęta, jacyś ludzie chodzili tam i z powrotem, a ja ciągle musiałam coś gotować. A jakie chrapanie było słychać w nocy w prawie nieumeblowanym mieszkaniu…

Goście oczywiście hojnie kupowali sobie artykuły spożywcze, ale ja musiałam gotować i sprzątać. Byłam gospodynią. Mój mąż pomagał mi, jak tylko mógł, ale kiedy goście wychodzili, wyglądaliśmy na bardzo wyczerpanych. Przez cały tydzień w pracy myśleli, że jestem chora, chcieli nawet wysłać mnie do szpitala, tak wyglądałam.

Ale to był dopiero początek końca. Od tego czasu moja teściowa zaczęła regularnie korzystać z naszego mieszkania, aby przyjmować gości. Najpierw byli to krewni, potem przyjaciele mojej teściowej ze studiów, potem znajomi ze szkoły, a potem znowu krewni. Wszyscy są miłymi i interesującymi ludźmi, ale to takie męczące. Dni, kiedy byliśmy sami w mieszkaniu, traktowaliśmy z mężem jak wakacje.

Byliśmy bardzo zmęczeni ciągłą obecnością obcych ludzi w domu, nawet jeśli byli rodziną. Za każdym razem, gdy wyjeżdża kolejna partia gości, obiecujemy sobie, że następnym razem na pewno odmówimy ich przyjęcia i damy teściowej ostrą reprymendę, ale za każdym razem nam się nie udaje.

Odmowa staje się w jakiś sposób niezręczna, a potem mój mąż i ja po cichu nienawidzimy siebie za brak kręgosłupa. Nie chcę urazić teściowej i ostro się z nią kłócić, to dobra kobieta i wiem, że w przypadku nieporozumień z mężem zawsze staje po mojej stronie. Ale nie możemy wymyślić sposobu, aby wyjaśnić jej, że jej gościnność utrudnia nam życie, i to w sposób, który jej nie urazi.

„Nie widziałaś złych teściowych”: moja mama i mąż myślą, że zmyślam coś na temat mojej teściowej, ale ja widzę jej prawdziwe oblicze

Edyta została sama w domu, jej mąż miał przyjechać dopiero rano. Jest późna noc i jej mąż otwiera drzwi. Nie spodziewała się, że wróci tak wcześnie

Teściowa zdradziecko wykorzystała nasz wyjazd i kazała dzieciom wpuścić ją do naszego pokoju: „To nasz dom i nasze zasady”