Nigdy nie sądziłem, że ślub tak diametralnie zmieni moje życie. Kiedy Lara i ja wymieniliśmy się obrączkami, był to najszczęśliwszy moment w moim życiu.
Ale z moją pierwszą żoną było inaczej. Przed ślubem też była słodka i piękna, ale potem zmieniła się diametralnie.
Zawsze była z czegoś niezadowolona, ciągle się kłóciliśmy. I bez względu na to, jak bardzo starałem się zbudować z nią związek, aby była szczęśliwa, wszystko poszło na marne.
Ale Lisa zmieniła moje życie, wypełniając je światłem i radością. Byłem gotowy nosić w ramionach moją drugą żonę.
Każdego dnia chciałem zrobić dla niej coś wyjątkowego – ugotować śniadanie, dać jej kwiaty, zabawić ją. Czułem się dobrze i byłem szczęśliwy widząc uśmiech na jej twarzy.
Ale nagle moje szczęście zaczęło być kwestionowane przez mojego najlepszego przyjaciela Andrzeja. Znamy się od wielu lat i zawsze byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Pomógł mi nawet przejść przez mój pierwszy rozwód.
A kiedy poznałem Lisę, zacząłem się do niej zalecać, a potem wzięliśmy ślub, Andrzej nagle zaczął się dziwnie zachowywać. Zaczął regularnie żartować, że jestem hetero.
Pewnego dnia, kiedy siedzieliśmy z przyjaciółmi w kawiarni, opowiedziałem mojemu przyjacielowi o pewnym momencie mojego życia małżeńskiego z Lisą.
Powiedziałem mojemu przyjacielowi, że wczoraj wieczorem ugotowałem jej kolację przy świecach, a ona była zachwycona! Andrzej był zszokowany, myślał, że mnie do tego zmusiła.
Trudno mi było zrozumieć, dlaczego miałaby mnie do tego zmuszać, sam tego chciałem. Na co Andrzej odpowiedział, że chciałem tylko zadowolić moją żonę, że istnieje rasa mężczyzn, którzy zawstydzają wszystkich innych.
Co jest złego w zrobieniu czegoś miłego dla żony, jestem szczęśliwy, ona jest szczęśliwa. Dobrze nam się układa.
Roześmiał się tylko i powiedział, że szczęście nie zawsze jest w domu, czasami wystarczy być mężczyzną, a nie gotować i sprzątać dla żony.
Wkurzyło mnie to, ale wiedziałem, że nie ma sensu przekonywać Andrzeja. Nie rozumiał, czym jest dla mnie szczęście, bo miał na ten temat inne wyobrażenia. Starałem się nie zwracać na to uwagi, po prostu akceptowałem mojego przyjaciela takim, jakim był.
Ale on nie mógł się uspokoić. Im więcej robiłem dla żony, tym bardziej mój przyjaciel mi dokuczał. Kpił z moich uczuć w każdy możliwy sposób, pokazując mnie w najbrzydszym możliwym świetle przed swoimi przyjaciółmi.
Po raz kolejny siedzieliśmy z przyjaciółmi i rozmawialiśmy o naszych żonach. Powiedziałem im, że niedawno kupiłem żonie nowy telefon.
Andrzej znowu zażartował, a ja postanowiłem mu odpowiedzieć, bo nie rozumiałem, dlaczego jest taki zły, że kocham swoją żonę.
Andrzej powiedział, że nie jestem już taki sam jak wcześniej. Zapytałem go wprost: „Chcesz zrzucić wszystkie obowiązki domowe na żonę i dzieci? I wynoszenie śmieci najwyżej raz w tygodniu? Czy bycie mężczyzną oznacza dawanie kwiatów raz w roku, ósmego marca? A potem chwalić się tym znajomym. O tym mówisz? W takim razie lepiej, żebym taka była”.
I nieoczekiwanie dla mnie, ten temat został poparty przez innych naszych przyjaciół.
Andrzej poczuł się urażony i wyszedł. Ja i moi koledzy wzruszyliśmy ramionami i siedzieliśmy dalej. Myślałem nawet, że nasza przyjaźń z nim dobiegła końca.
Ale tydzień później mój przyjaciel zadzwonił do mnie: „Słuchaj, przepraszam, że cały czas ci dokuczałem – powiedział – nawet nie pomyślałem o tym, że sam nie zachowywałem się zbyt ładnie. A potem ty i mężczyźni daliście mi ostry wycisk i pomyślałem o tym”.
Cóż mogę powiedzieć? Pogodziłem się z moim przyjacielem, a lista „niewłaściwych” mężczyzn została uzupełniona. Może jednak nie jest tak źle.