Kiedy zebraliśmy się razem z rodziną, matka mojego zięcia zapytała mnie przy wszystkich: „Gdzie jest samochód, który obiecałaś mojemu synowi trzy lata temu”

Mama mojego zięcia wstała od stołu i głośno oznajmiła, że obiecałam jej synowi kupić samochód. Spokojnie odłożyłam widelec, nie zmieniając wyrazu twarzy. Tak, obiecałam, ale co jeśli zmienię zdanie?

W tym samym czasie nonszalancko dodałam jeszcze trochę sałatki na swój talerz. Po latach mieszkania we Włoszech zawsze tęsknię za naszym domowym jedzeniem.

Kiedy wracam do domu, nie mogę się doczekać, aż ktoś zaprosi mnie do siebie. Nigdzie indziej nie można dostać tak obfitego posiłku!

Tym razem powodem spotkania były urodziny mojej swatki i chętnie się zgodziłam. Uwielbiam dobrze zastawiony stół, przyjacielskie rozmowy i przytulne rodzinne wieczory.

Ponieważ nie była to rocznica, zdecydowałam, że 50 euro będzie wystarczającym prezentem. W przeliczeniu na złote jest to około dwóch tysięcy i pomyślałam, że taka suma jest więcej niż odpowiednia.

screen Youtube

Kiedy jednak teściowa otworzyła przede mną kopertę i zobaczyła w niej tylko 50 euro, jej twarz rozciągnęła się, jakbym włożył do niej 50 złotych.

Udałam, że niczego nie zauważyłam. Goście już siedzieli, stół był pełen smakołyków, więc po cichu zajęłam swoje miejsce.

Wszystko szło dobrze: rozmawialiśmy, jedliśmy, żartowaliśmy. Ale wtedy moja swatka nagle zaczęła mówić o tym, kto komu co obiecał przed ślubem. Zasugerowała, że umiem pięknie mówić, ale nie dotrzymuję słowa.

Straciłam nawet apetyt. Kupiłam im nowe dwupokojowe mieszkanie w nowym budynku, w pełni umeblowane.

Czy w dzisiejszych czasach to nie wystarczy? A swoją drogą, teściowie nie zainwestowały w to miejsce ani grosza!

Chociaż gotowałam się w środku, poprosiłam swatkę o wyjaśnienie, co miała na myśli. Wszyscy wokół mnie już uważnie słuchali o mnie i o tym, jak obiecałam jej synowi samochód trzy lata temu przed ślubem i go nie kupiłam.

Spokojnie odłożyłam widelec, spojrzałam na nią i starając się nie zabrzmieć na zirytowaną, odpowiedziałam, że rzeczywiście o tym rozmawiałam, ale zmieniłam zdanie.

To nie była wiążąca obietnica, tylko możliwy plan. Mam teraz inne priorytety, a pieniądze idą na ważniejsze rzeczy.

Goście przy stole zamilkli, wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Mama mojego zięcia najwyraźniej nie spodziewała się, że powiem to tak bez ogródek.

Ale skoro poruszyła ten temat przy wszystkich, nie miałam innego wyjścia, jak tylko się wytłumaczyć.

Rzeczywiście była mowa o samochodzie, ale w jakim kontekście? Kiedy moja córka poinformowała mnie, że wychodzi za mąż, byłem przeszczęśliwy.

Miała już 27 lat i jak każda matka martwiłam się o jej przyszłość. Chciałam, by miała silną rodzinę, dzieci i dobrobyt.

Na spotkaniu z rodzicami mojego zięcia panowała lekka i radosna atmosfera. Radosław, mój przyszły zięć, wydawał mi się miłym facetem, dużo żartował, podtrzymywał rozmowę.

Półżartem zapytał, czy kupi mu samochód. Ja, popierając jego ton, odpowiedziałam, że to grzech nie kupić tak dobrego zięcia!

To cała historia z samochodem! To była tylko lekka rozmowa, nic więcej. Potem zaczęły się przygotowania do ślubu i oczywiście wszystkie wydatki spadły na mnie. Nawet garnitur dla pana młodego kupiłam za własne pieniądze.

Kiedy pojawiła się kwestia mieszkania, początkowo planowałam kupić jednopokojowe mieszkanie dla córki, ale zdając sobie sprawę, że wkrótce będą dzieci, postanowiłam nie marudzić i kupiłam dwupokojowe.

Zainwestowałam w remont, umeblowałam, zrobiłam wszystko, żeby nowożeńcy czuli się komfortowo. A co zrobili jego rodzice? Nic.

Od razu dali do zrozumienia, że nie mają takich możliwości jak ja i nie zainwestowali ani grosza w zakup mieszkania.

Po ślubie nadal pomagałam córce, mimo że ona i Radosław zarabiali własne pieniądze. Ale teraz okazuje się, że swatki też czekają na samochód ode mnie! Minęły trzy lata, a oni wciąż pamiętają naszą żartobliwą rozmowę i myślą, że to była obietnica.

Szczerze mówiąc, swatka mnie rozczarowała. Sprawiła, że wyglądałam źle przed gośćmi, jakbym była osobą, która nie dotrzymuje słowa.

Ale z jakiegoś powodu nikt nie pamiętał, że zapewniłam ślub, mieszkanie, a nawet część potrzeb domowych młodych ludzi.

Uznała, że skoro pracuję za granicą, to pieniądze powinny do mnie spływać, a ona nic nie może zrobić? Czy to jest w ogóle normalne?

Oczywiście ona i jej syn już nie raz rozmawiali na ten temat, a teraz postanowili mnie publicznie przycisnąć. Ale mam tylko jedno pytanie: skąd ludzie biorą tyle odwagi?

Teściowa nie była nawet zadowolona z prezentu urodzinowego. 50 euro jej nie zadowoliło, a ona żąda samochodu. Po tym wszystkim nie wiem nawet, jak się z nią dalej komunikować.

Moja córka i zięć żyją dobrze, zawsze jestem gotowa im pomóc, a jeśli będę miała okazję, mogę wesprzeć ich samochodem.

Ale teraz mamy z mężem inne zmartwienia – inwestujemy w remont naszego domu i jak na razie wszystkie moje zarobki są na to wydawane. Ale to nie na zawsze.

Nie wiem, dlaczego swatka poruszyła ten temat teraz. Jak mam z nią teraz rozmawiać? Nie czuję się z tym dobrze.

Kiedy dowiedziałam się, czym zajmuje się moja synowa, powiedziałam synowi, że powinna zmienić zawód, jeśli chce wyjść za Bartosza

Mama dała bratu mieszkanie i samochód, a ja musiałam wyjechać do pracy za granicę: „Cóż, nie prosiłaś mnie o pomoc, córko”

Mężczyzna postanowił opuścić żonę i zabrać mieszkanie, ale nie spodziewał się, że jego teściowa będzie o wszystkim pamiętać