Kiedy teściowa dowiedziała się, że mój mąż zrobi wszystko, żebym czuła się komfortowo, powiedziała: „Wyślij ją do pracy, niech nauczy się polegać na sobie”

Przyznaję, że zawsze byłam typem leniwca. Bóg jeden wie, ile zabawek, rękawiczek i zeszytów zgubiłam w dzieciństwie, a ja mogę się tylko domyślać.

Sytuacja nie poprawiła się, gdy byłam studentką. Wcale nie. Na uczelni zgubiłam kilka złotych pierścionków, kolczyków i wisiorków.

Płakałam i obiecałam sobie, że będę bardziej skupiona. Ale z biegiem lat było tylko gorzej…

Moja ostatnia strata nie była najtańszym smartfonem. Nawiasem mówiąc, był to prezent urodzinowy od mojego ukochanego męża. Poszłam coś przekąsić w porze lunchu w kawiarni niedaleko biura i zapomniałam go na stole.

Zanim to zauważyłam, po powrocie nie było już śladu po gadżecie. Oczywiście próbowałam go szukać, ale na nic się to zdało.

screen Youtube

Wieczorem wróciłam do domu i wypłakałam się mężowi na ramieniu. Przygarnął mnie i obiecał, że kupi mi nowy. Muszę przyznać, że dotrzymał słowa i to bardzo szybko.

Następnego dnia przyniósł mi pudełko z nowym telefonem. Nawiasem mówiąc, był nawet droższy niż ten zgubiony. Och, jaka byłam szczęśliwa. Byłam taka szczęśliwa. A Darek nawet się nie pokłócił!

W rzeczywistości mój mąż rzadko się kłóci. Zwłaszcza w kwestiach związanych z pieniędzmi. I to pomimo faktu, że jest bardzo skąpą osobą.

Nie przepłaci ani grosza, do wszystkiego podchodzi z kalkulacją. Pewnie dlatego potrafi kupić żonie smartfona za czterdzieści tysięcy.

Dobra, to tyle jeśli chodzi o teksty. Czas poznać moją teściową Olę. Na pierwszy rzut oka wydaje się być nawet w porządku – stara się nie marudzić bezczynnie i wita mnie z otwartymi ramionami.

Rozumiem, że to głównie gra aktorska, ale nie odpycham starszej pani. A raczej nie robiłam tego wcześniej z szacunku do niej i do Darka.

Niedługo po incydencie z telefonem poszliśmy ją odwiedzić. Tak po prostu, bez powodu – czasem wsiadamy w samochód i jednego dnia odwiedzamy zarówno moich rodziców, jak i mamę Darka.

Tym razem postanowiliśmy nawet pójść na całość – kupiliśmy jej w prezencie kilka par kapci. Ciepłe, piękne, w różnych kolorach.
„Do nastroju”, jak powiedział mój mąż.

Przyjechaliśmy, więc usiedliśmy, zaczęliśmy pić herbatę i rozmawiać. Kiedy teściowa zauważyła mój nowy telefon, rozmawialiśmy chyba o podwyżce cen mleka w sklepach. Nie pamiętam dokładnie, ale było to coś podobnego.

Ola na początku milczała, potem podeszła bliżej i zaczęła oglądać gadżet. Nawet go dotknęła, jakby nie mogła uwierzyć w to, co widzi. Potem nieśmiało zapytała, czy to nowy gadżet, czy ten, który miała wcześniej.

Powiedziałam jej, że jest nowy, że to prezent od mojego męża i że bardzo mi się podoba. A teściowa zapytała, co się stało ze starym, czy go komuś dałam. Uśmiechnęłam się promiennie i powiedziałam, że oczywiście nie.

I nie myśląc o zbliżającej się burzy, zaczęłam opowiadać teściowej o ostatnim incydencie w kawiarni. Opowiedziałam jej wszystko ze szczegółami – jak poszłam na lunch, jak położyłam telefon na stole, jak biegałam i go szukałam.

Zastanawiam się, dlaczego wtajemniczyła w to swoją teściową? Kupiliśmy nowy i kupiliśmy. Przepraszam, a co ją to obchodziło?

Teściowa słuchała uważnie, po czym zacisnęła usta i zaczęła popijać herbatę z dużego kubka, wydając przy tym nieprzyjemne dźwięki.

Następnie wyjaśniła koszt utraconego gadżetu, zapytała mnie, czy żałuję tego, co się stało, czy nie. Krótko mówiąc, bombardowała mnie dziwnymi pytaniami. Zaczęłam się nawet jąkać.

A potem nastąpił punkt kulminacyjny. To, czego można się było spodziewać po Oli. Zapytała mojego męża, dlaczego kupił mi taki drogi prezent, a on zrobił okrągłe oczy i spojrzał na matkę.

Jego matka powiedziała, że marnuję pieniądze, ale on był szczęśliwy, że mógł spróbować. Powinien był kupić mi tani telefon, stary, żeby wiedziała, jak niszczyć smartfony!

Chciałam zainterweniować i zapytać, dlaczego jest taka surowa, ale niegrzecznie mi przerwano. Ola powiedziała, że nikt mnie nie pytał i żebym najpierw nauczył się zarabiać pieniądze, a potem otwierał usta!

Od miesiąca nie rozmawiałam z teściową. Darek też jej nie odwiedza. Tego wieczoru po prostu wyszliśmy. Nie kłóciliśmy się, nie sprzeczaliśmy się, nawet nie walczyliśmy. Po co jej cokolwiek tłumaczyć? To dziwna staruszka, nie ma nic do powiedzenia.

Zostałam emerytką i miałam dużo wolnego czasu. Wpadłam więc na pomysł, jak spędzić go z korzyścią, ale mojej córce się to nie podoba

Zawsze rozumiałam, że matka mojego męża marzy o naszym rozwodzie. Czas mijał, a ja słyszałam ich rozmowę: „Nie przyprowadzaj jej tutaj, ona nic nie może zrobić”

„Sama zdecyduję, jakie meble chcę mieć w mieszkaniu”: teściowa zdecydowała się na remont, ale nie zapytała nas o zgodę