„Kiedy rozwodziłam się z mężem, zabrał mi mieszkanie, a mój syn nie wpuścił mnie do mojego własnego mieszkania: Mamo, musisz sama poradzić sobie ze swoimi problemami”

Wszystko zaczęło się od ślubu mojego syna. Ożenił się ze wspaniałą dziewczyną, Larą, piękną i inteligentną.

Szkoda włóczyć się po wynajętych pokojach i mieszkaniach z taką żoną. Z wielkoduszności postanowiłam przekazać Maciejowi dwupokojowe mieszkanie, które odziedziczyłam po matce.

I tak miałam mu je dać, więc po co zwlekać?

Syn przez kilka dni szczerze mi dziękował, a synowa też nie była dłużna. Aby uczcić przeprowadzkę, zaprosili mojego męża i mnie na uroczysty obiad.

Ale nie potrzebowałam tego wszystkiego. Najważniejsze, że Maciej czuł się wolny i swobodny.

W końcu w dzisiejszych czasach młodzi ludzie mają kredyty hipoteczne z powodu siebie nawzajem, a jego los się skończył.

Tak więc mój syn ożenił się, a ja zdałem sobie sprawę, że nie ma już po co żyć. Oczywiście, można robić karierę, można nawet iść na studia w szóstej dekadzie życia, nikt tego nie zabrania. Ale nie z moim mężem.

Filip był przystojny, bogaty, odnosił sukcesy. Marzył o wyjeździe za granicę i kupnie willi nad morzem.

Ale wszystkie jego marzenia legły w gruzach — najpierw przestał dobrze pracować, potem zaczął pić. W rezultacie stał się chorym, zmęczonym życiem mężczyzną z nieświeżym oddechem.

A najsmutniejsze jest to, że „spadł” na moje barki. Przez ostatnie pięć lat nie przyniósł do domu ani grosza, a ja byłam jedyną osobą, która pracowała jak przeklęta kobieta.

Po ślubie syna zdecydowałam, że czas zmienić swoje życie. I musiałam zacząć od najbardziej logicznego kroku — rozwodu. Po co mi mężczyzna, który ciągnie mnie w otchłań nędzy i rozpaczy? O dziwo, Maciej przyjął moje życzenie ze spokojem.

Pewnego wieczoru powiedziałam mężowi, że chyba za bardzo się od siebie oddaliliśmy. Czas się rozstać. Spokojnie i cicho, bez przekleństw.

Zapytał, czy jestem pewna. Długo się nad tym zastanawiałam i powiedziałam, że tak, byłam zszokowana obojętnością mojego niegdyś ukochanego męża, ale nie okazywałam tego.

Więc rozmawialiśmy! Jego żona, z którą żył od prawie trzydziestu lat, powiedziała mu, że zamierza złożyć pozew o rozwód, a on nawet nie mrugnął okiem. Jak się później dowiedziałam, miał swoje powody.

Wkrótce po złożeniu pozwu rozwodowego Maciej złożył w sądzie pozew o podział majątku. Na początku byłam zaskoczona i pomyślałam: dlaczego nie chce pokojowo podzielić mieszkania i samochodu?

Okazało się jednak, że mój były mąż już dawno uknuł sprytną intrygę. Kiedy kupił nasze mieszkanie, najpierw zarejestrował je na nazwisko swojej młodszej siostry, a ona następnie sporządziła akt darowizny. Nie wiedziałam o tym, słowo honoru! Ufałem mu jak własnemu…

Z punktu widzenia prawa nie mogę rościć sobie praw do mieszkania. Historia z samochodem jest taka sama — tak samo pracowałam. Tak naprawdę mąż zostawił mnie bez grosza przy duszy i bez dachu nad głową. Ale nie martwiłam się zbytnio — nie musiałam. Mam syna, moją nadzieję i wsparcie.

Poszłam do niego w potrzebie.

Powiedziałam synowi, że po rozwodzie nie mam gdzie mieszkać. Mój ojciec był na tyle mądry, że wziął moje mieszkanie.

Zapytał mnie, co zamierzam zrobić. Pomyślałam, że zostanę z nimi, dopóki nie rozwiążę swoich problemów. Powiedział, że on i Lara potrzebują przestrzeni i prywatności, że są jeszcze młodą rodziną. Powiedziałam mu, że to moje mieszkanie, nie miał prawa mi odmówić!

A mój syn powiedział, że zameldowałam się w nim na jego nazwisko, więc nie mogłam tam zostać bez jego zgody. Poprosiłam go, żeby się ze mną nie kłócił. Pozwolił mi spędzić tam jedną noc i rozwiązać moje problemy.

Po chwili namysłu syn wyjął z portfela kilka banknotów i włożył mi je do ręki ze słowami „na razie”.

Nie dość, że mężczyzna zostawił mnie na ulicy, to jeszcze syn nie dał mi schronienia we własnym mieszkaniu. Nie chciał nawet porozmawiać z ojcem, żeby mnie wpuścił. Odepchnął mnie jak irytującą muchę.

A potem zacząłem mieć problemy z pracą, moja pensja została obcięta prawie o połowę. Teraz mieszkam w wynajętym pokoju w mieszkaniu komunalnym wśród karaluchów.

„Moja synowa ostatnio uszczęśliwiła mnie prezentem urodzinowym. Nie spodziewałam się po niej czegoś takiego”

„Mąż ma córkę z pierwszego małżeństwa i poświęca jej dużo pieniędzy i czasu, ale nasza córka prawie go nie widuje: jak długo to potrwa”

„Starsza pani weszła do sklepu i spojrzała na różnorodne owoce ze smutnym wyrazem twarzy: Babciu, bierzcie, co chcecie, dziś jest wasz dzień”